Subocz zapowiada, że poda Wspólnotę do sądu. „Co Pan Henryk zrobił we Wspólnocie nie wiem. Bo ja, jako prezes, nie widziałem, żeby coś zrobił. Oprócz stawiania wymagań. Przy czym wymagania te są nieludzkie. Dzisiaj stawia jedne, jutro - drugie” - oświadczył PL DELFI Edward Tomaszewicz, przewodniczący Wspólnoty Mieszkańców. Stojący obok Henryk Subocz parował, że „naruszenia i tak były”, a Wspólnota „odrzuca wszystkie jego pomysły”.

Prawo czy bezprawie

W miniony wtorek (5 lutego) na sali w mickuńskim starostwie było naprawdę gorąco. Lokalna Wspólnota Mieszkańców wybierała nowego przewodniczącego oraz zatwierdzała znowelizowany statut. Głosowania odbywały się praktycznie jednogłośnie, protestował każdorazowo tylko Henryk Subocz. Za swoją nieprzejednaną postawę Henryk Subocz był notorycznie krytykowany i wyzywany przez osoby siedzące na sali. Padła nawet propozycja wyrzucenia go ze Wspólnoty.

„Zgodnie ze statutem członkami mogą być tylko mieszkańcy gminy mickuńskiej. Na to wskazuje sama nazwa - Mickuńska Wspólnota Mieszkańców. Proponuję, aby wnieść poprawki i ustanowić, że członkami mogą zostać tylko osoby mieszkające tutaj przez co najmniej rok” – zaproponował Subocz.

Wzmianka o miejscu zamieszkania była „kamykiem” rzuconym do „ogródka” wieloletniego (a faktycznie jedynego) przewodniczącego Wspólnoty Edwarda Tomaszewicza. Tomaszewicz obecnie mieszka nie na terenie gminy, a w pobliskich Gałgach, należących do Wilna. „Mogę Panu powiedzieć. Ukończyłem szkołę mickuńską. Mam za sobą 44 lata pracy w rolnictwie. Wszystko oddałem tej ziemi. Byłem trzykrotnie wybierany deputowanym różnego szczebla. (…) Zostałem mieszkańcem Wilna, gdy przed kilkoma laty część naszego starostwa dołączono do miasta” - oburzał się w rozmowie z PL DELFI przewodniczący Wspólnoty.

Suboczowi zaczęto tłumaczyć, że statut Wspólnoty oparty na przepisach Ustawy o stowarzyszeniach, a zgodnie z nimi do Wspólnoty mogą należeć wszyscy obywatele RL mający ukończonych 18 lat. „A gdyby zechciał wstąpić do nas amerykański milioner, który pochodzi z Mickun, to co nie przyjęlibyśmy go?” – argumentował Bernard Awłosewicz, wieloletni dyrektor Szkoły Średniej w Mickunach.

Subocz nie dał się przekonać. „Na dzień dzisiejszy jest statut i musimy trzymać się tego statutu. (…) Statut nowy będzie zatwierdzony tylko wtedy, jak będzie zarejestrowany w Centrum Rejestrów. Na dzień dzisiejszy wszystkie te działania - wybranie przewodniczącego czy zarządu - są bezprawne” - wytłumaczył PL DELFI swoje stanowisko Subocz. Zgromadzenie mieszkańców zatwierdziło jednak znowelizowany statut.

Wybór prezesa

Po zatwierdzeniu statutu rozpoczęły się wybory przewodniczącego. Wolę zebranych upublicznił dyrektor Bernard Awłosewicz proponując na to stanowisko dotychczasowego prezesa Edwarda Tomaszewicza. „Znam go od wielu lat, z czasów kiedy byłem dyrektorem szkoły, a on - przewodniczącym kołchozu. Były sprzeczki, ale zawsze znajdowaliśmy wspólny język” – zareklamował kandydata dyrektor. Dodając, że jest to człowiek posiadający duże doświadczenie, choć choleryk. Dyrektor zaproponował również, żeby przewodniczącym Wspólnoty oraz prezesem zarządu była jedna osoba. Sala natychmiast zaaprobowała propozycję.

Henryk Subocz i tym razem nie poddawał się i zaproponował na przewodniczącego dyrektorkę szkoły w Skajsterach Mirosławę Sawczenko. Propozycja nie uzyskała poparcia mieszkańców. W trakcie głosowania na siebie nie głosowała nawet zgłoszona kontrkandydatka. „Dziękuję serdecznie, ale nie zagniewałbym się, gdyby mnie nie wybrano (…). Mam nadzieję, że pan Henryk przysłucha się do swego sumienia i zmieni swój stosunek do nas wszystkich” – po głosowaniu zwrócił się do sali i oponenta nowo – stary przewodniczący. Następnie wybrano również zarząd Wspólnoty.

Pytania bez odpowiedzi?

Zebranie mieszkańców rozpatrzyło również skargę złożoną przez Henryka Subocza. „Już w chwili założenia wspólnoty mickuńskiej zaistniały naruszenia i podanie nieprawdziwej informacji przez Edwarda Tomaszewicza, który w założycielskim akcie Wspólnoty Mickuńskiej podaje nieprawdziwą informację o swoim miejscu zamieszkania” - napisał w skardze Subocz. Subocz zarzucił też władzom Wspólnoty nie informowanie o działalności, sfałszowanie jego podpisu, niemoralne zachowanie oraz „używanie traktora przeznaczonego na potrzeby wszystkich członków wspólnoty mickuńskiej tylko we własnych celach”.

Wspólnota ustami przewodniczącego odrzuciła wszystkie zarzuty jako bezpodstawne.

Subocz ze swojej strony zagroził, że poda Wspólnotę do sądu. W odpowiedzi Edward Tomaszewicz zapowiedział, że żadnych pisemnych odpowiedzi na swoje skargi Subocz nie uzyska, i nieważne ile pism napisze. „Możecie napisać o tym. Nie damy żadnej odpowiedzi. Dlaczego jednemu człowiekowi, każdego dnia, coś dawać i dawać. (…) Jak będziemy mieć czas - to napiszemy” - argumentował swoje stanowisko w rozmowie z PL DELFI Tomaszewicz.

Starosta Mickun Renata Mickiewicz była bardziej ugodowa. „W każdym liście są te same pytania. Odpowiadamy, ale dlaczego ten człowiek zadaje wciąż te same pytania? Czy on nie rozumie odpowiedzi?” – wytłumaczyła PL DELFI starosta. Mickiewicz zaproponowała Suboczowi, aby włączył się do prac Wspólnoty oraz przy okazji pofilmował i pofotografował organizowane przez nią imprezy.

Sprawa traktora i sfałszowany podpis

Henryk Subocz zarzuca obecnemu przewodniczącemu, że bezprawnie korzysta z traktora należącego do wszystkich członków Wspólnoty. „Ten traktor nie jest przydzielony dla Tomaszewicza. On po prostu u mnie stoi. Zapłaciliśmy tylko za traktor, a sprzętu, który jest potrzebny do tego traktora, nie mamy jeszcze. Bo nie mamy na niego jeszcze pieniędzy. W ciągu tego roku będziemy kupować inny sprzęt. Ja to już na pewno nie będę pracował na traktorze. Niech Pan zobaczy na moje ręce. Jestem już inwalidą i starym człowiekiem. To nie dla mnie. Jeśli zebranie powie, aby oddać traktor dla Henryka to z miłą chęcią oddam jemu ten traktor” - oburzał się Tomaszewicz.

Mieszkańcy jednak w tej sprawie nie protestowali. „Nikt nie protestował, bo na zebraniu nikt nie podjął tego tematu. Nic nie mówiono o traktorach” - wytłumaczył Henryk Subocz.

„Po przejrzeniu dokumentów zobaczyłem, że w dwóch miejscach jest sfałszowany mój podpis. Swój podpis dobrze znam. Nie wiem czy zgłoszę tę sprawę na policję. Bo mogłaby wyniknąć nieprzyjemna sytuacja i Wspólnota mogłaby być zamknięta” - powiedział o swoich podejrzeniach Subocz.

Edward Tomaszewicz ze swojej strony odrzuca te zarzuty również. „W swoim czasie te dokumenty podpisywał sam pan Henryk. Początkowo podpisywał rosyjskimi literami. Później podpisywał litewskimi. Teraz on mówi, że to nie jego podpisy. Więc jeśli to nie jego podpisy, to znaczy się on nie jest założycielem i nie jest członkiem naszej Wspólnoty” - powiedział przewodniczący.

Presja ze strony administracji?

Subocz zarzucił także staroście Mickun, że zastrasza mieszkańców i używa presji administracyjnej i psychologicznej. „Niektórzy mi mówili, że boją się przyjechać na zebranie, ponieważ boją się stracić pracę. Jakoś spotkałem się z kolegą Wiktorem Grochiackim. A on mi mówi: jeśli coś powiem, to stracę pracę. Każdy boi się” - opowiedział Subocz. Dodał, że będąc starostą Renata Mickiewicz nie może uczestniczyć w pracach Wspólnoty. Z kolei obecny przewodniczący Wspólnoty jeszcze w trakcie zebrania oznajmił, że „jeśli starosta będzie pracować w jednym kierunku, a Wspólnota w drugim - to korzyści dla ludzi nie będzie”.

Obrażona starosta powiedziała, że poda Subocza do sądu, ponieważ jego oskarżenia są bezpodstawne. Starosta niezwłocznie zadzwoniła do „zastraszanego” Grochiackiego i przełączyła telefon na tryb głośnomówiący. „Nikt mnie nie zastraszał. Ze starostwem mam dobre kontakty” – odpowiedział głos w telefonie.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (67)