Ministerstwo Obrony dąży do tego, aby w momencie pojawienia się tzw. „zielonych ludzików” wojsko mogłoby momentalnie zareagować, nie czekając na specjalne procedury, które w takim wypadku powinni wypełnić politycy.
Ministerstwo proponuje takie osoby określać jako uzbrojeni obcokrajowcy nie mający kryminalnych zamiarów, a zagrażające podstawom konstytucyjnym państwa.
Pomimo tego, ministerstwo, uwzględniając aneksję Krymu, porusza temat „władz lokalnych”, które przyjmują „korzystne dla Rosji decyzje”. Według gazety, mowa prawdopodobnie idzie o regionach, w których mieszkają mniejszości narodowe.
Minister obrony Jouzas Olekas poinformował, że konkretne propozycje zostaną przedstawione w najbliższej przyszłości oraz dodał, że obecnie rola wojska w obliczu sytuacji nadzwyczajnej jest znikoma.
„Nasi specjaliści twierdzą, że nawet wtedy, gdy policja prosi wojsko o wsparcie, zwykły żołnierz stojący obok policjanta, nie ma prawa nawet zatrzymać samochód. Dlatego ubiegamy się o zrównanie praw wojskowych z prawa funkcjonariuszy sił wewnętrznych” - powiedział Olekas.