Profesor, który już po raz drugi gości na Wydziale Prawa Uniwersytetu Witolda Wielkiego (Vytauto Didžiojo universitetas (VDU)), jest również jednym z najlepszych ekspertów w zakresie językowych praw człowieka i opublikował dwie fundamentalne prace na ten temat: „Język, prawo mniejszości i człowieka” (1996 r.) oraz „Prawa mniejszości i przewodnik językowy” (2001 r.). Za niniejsze dzieła w 2004 r. naukowiec został wyróżniony w Hiszpanii nagrodą „Linguapax“ , zaś w Irlandii Północnej został uhonorowany prestiżową nagrodą pokojową O'Nilla - INCORE.

Jeśli chodzi o Litwę i lokalne problemy, mieszka tu dosyć duża wspólnota polska. Ponadto, większość zamieszkuje zwarte terytorium wokół stolicy Litwy – Wilna. Problem, z którym obecnie się borykamy, polega na tym, że owe wspólnoty, które tak naprawdę mogą stanowić większość populacji miasteczka czy wsi – a ich liczba może tam przekraczać nawet 50 proc.- chcą, żeby nazwy ulic na budynkach były zapisywane po litewsku i po polsku. Czy mógłby Pan skomentować niniejszą sytuację w kontekście praw mniejszości narodowych oraz praw człowieka?

Fernand de Varennes: Litwa ratyfikowała Konwencję Ramową o Ochronie Mniejszości Narodowych, która zawiera przepisy dotyczące oznakowania ulic. W oparciu o te przepisy, w miejscowościach, gdzie większość stanowią przedstawiciele mniejszości narodowych, państwa powinny podjąć pewne działania w celu zapewnienia nazewnictwa ulic w odpowiednim języku. Wspomniany zapis został sformułowany nieco nietypowo i wiem, że Sąd Konstytucyjny Litwy (Lietuvos Respublikos Konstitucinis Teismas) orzekał w tej sprawie (Sąd Konstytucyjny nie rozpatrywał tej sprawy - PL DELFI). Niemniej uważam, że Sąd Konstytucyjny się myli. Kwestią oczywistą jest, iż ratyfikując niniejszy międzynarodowy akt prawny Litwa przyjęła na siebie pewne zobowiązania. Właśnie dlatego, władze Litwy powinny przyznać, że zobowiązały się do pewnych rzeczy w stosunku do przedstawicieli wspólnoty polskojęzycznej, zamieszkującej terytorium Litwy, która - jak już Pan wspomniał- skupia się w okolicy Wilna i być może nawet stanowi w tych miejscowościach większość... Mówiąc inaczej, musimy ustalić, jakie jest źródło konkretnych zobowiązań. Sytuacja jest wystarczająco przejrzysta – wspólnota polska jest dosyć duża. Sam Pan powiedział, że Polacy stanowią większość we wspomnianych miejscowościach , zatem odpowiedź nasuwa się sama. Został ratyfikowany akt prawny gwarantujący określone prawa, które władze litewskie powinny uszanować.

Przyjrzyjmy się tej kwestii w kontekście globalizacji. Jak już Pan powiedział, wpłynęła ona na znaczące przemieszczenia ludności. Po wstąpieniu krajów Europy Wschodniej do Unii Europejskiej, wielu Polaków, Litwinów i obywateli innych krajów Europy Wschodniej wyjechało np. do Anglii i mieszka w Londynie. Jeśli mówimy o migracji ludności, o wyjeździe za pracą do innych krajów czy te same zasady obowiązują również w przypadku, gdy emigranci za granicą tworzą swoje wspólnoty?

F.V.: Tu mamy do czynienia z nieco innym problemem. Wymieniłem konkretną umowę europejską – Konwencję Ramową, która traktuje wyłącznie o mniejszościach narodowych. Na ten temat wciąż trwają dyskusje, niemniej przyjęło się, że w kontekście Europy – i tylko Europy – tak, jak to zostało ujęte we wspomnianym dokumencie, mniejszością narodową nazywamy historyczne i tradycyjne grupy ludności. Tak na przykład mniejszość polska tutaj czy mniejszość rosyjska w Estonii mogą twierdzić, że ich obecność w tych krajach jest uwarunkowana historycznie. Jeśli mówimy o Litwinach w Londynie czy Polakach w Irlandii, to nie są to już mniejszości narodowe. W związku z powyższym konwencja nie uprawnia wspólnoty Polaków w Irlandii, gdzie jest ona całkiem spora, do ubiegania się o prawo zapisywania nazw ulic również w języku polskim. Jeśli chodzi o Konwencję, to sprawa jest jasna – traktuje ona o mniejszościach narodowych. Ponadto, pomijając już to, o czym Pan mówił, jeśli nawet sprawdzimy odsetek Polaków w Irlandii, to przekonamy się, że nie mieszkają oni w jednym konkretnym miejscu. Obywatele Polski zamieszkują całe terytorium Irlandii, może nieco więcej jest ich w Dublinie. Ale czy stanowią przynajmniej dziesięć procent populacji Dublina? Odpowiedź brzmi – nie. Dlatego też, jeśli nawet potraktujemy ich jak mniejszość narodową, konieczne będzie zestawienie ilościowe w konkretnej miejscowości. Ów zakres procentowy nie jest dokładnie określony, bardzo często ocenia to odpowiednia komisja specjalistów. Jednakże, moim zdaniem, nim przedstawiciele mniejszości narodowej zaczną ubiegać się o egzekwowanie omawianego prawa, powinni stanowić przynajmniej dziesięć procent mieszkańców danego terytorium. W związku z powyższym, jeżeli spojrzymy na to przez pryzmat Konwencji Ramowej, problem poruszany przez Pana w Europie na dzień dzisiejszy nie istnieje, ponieważ emigranci nie stanowią wymaganego odsetka ludności i przez to nie są traktowani jako mniejszość narodowa.

Chciałbym dodać, że nie oznacza to, iż jako emigranci nie mają żadnych praw. Będąc emigrantami posiadają prawa człowieka. Tak na przykład w Stanach Zjednoczonych Ameryki, w oparciu o specjalne przepisy Kodeksu Cywilnego traktujące o przeciwdziałaniu dyskryminacji, jeśli się nie mylę, chodzi tu o rozdział szósty i siódmy, w miejscowościach, gdzie wspólnoty imigrantów są wystarczająco liczne, struktury federalne są zobowiązane do obsługi imigrantów w ich języku. Niewielu o tym wie ale to oznacza, że na przykład w czasie wyborów federalnych w niektórych częściach Kalifornii można głosować w języku hiszpańskim. Prawdę mówiąc, w Kalifornii jest miasto, gdzie można głosować nawet po persku (farsi), gdyż mieszka tam dużo imigrantów z Iranu. Stanowią oni ponad pięć procent mieszkańców miasta i w świetle przepisów prawa federalnego, traktujących o przeciwdziałaniu dyskryminacji, wspólnota irańska jest obsługiwana w swoim języku i posiada prawa językowe łącznie z prawem do pozyskiwania materiałów wyborczych w języku farsi. Myślę, że jest to całkowicie uzasadnione. Jeśli państwo zamieszkuje wystarczająco duża wspólnota imigrantów, niektóre usługi powinny być świadczone w ich języku, pod warunkiem, że jest to możliwe i może być zrealizowane. Właśnie w ten sposób postępuje się w USA, a także w niektórych innych krajach na świecie.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (113)