Na ten nietypowy pojedynek umówiono się niejako w skutek żartu: amerykańska grupa techników odpowiedzialna za stworzenie robota o nazwie Megabot wrzuciła na sieć filmik prezentujący możliwości swego cacka. Materiał wieńczyło wezwanie do pojedynku dla japońskiej ekipy Sudobashi czyli „rodziców” eleganckiego (w porównaniu do topornego Megabota) Kuratas. Technicy z Kraju Kwitnącej Wiśni nie wahali się długo – po zaledwie kilku dniach opublikowali odpowiedź na wyzwanie. Chętnie staną do walki by udowodnić, że to Japonia jest mistrzem w tej dziedzinie. Obie strony ustaliły, że pojedynek maszyn odbędzie się za rok.

Przez ten czas obie ekipy będą przygotowywać swych pupili warunków bojowych. Obecnie obydwa roboty raczej nie są w stanie zrobić sobie nawzajem dużej krzywdy. Japoński Kuratas dysponuje obrotowym działkiem Gatlinga, ale obecnie potrafi strzelać tylko nieszkodliwym (dla drugiego robota) śrutem. Ma także wyrzutnie rakiet, lecz ta nie dość, że jest bardzo niecelna, to ładunek pocisków stanowi tylko…woda. Arsenał Megabota również niezbyt imponuje – na chwilę obecną jego jedyna broń to działko strzelające lekko przerośniętymi kulami paintballowymi.

Co ciekawe, podczas tych 12 miesięcy poświęconych na przygotowania Sudobashi prawdopodobnie nie będzie specjalnie przejmować się zwiększeniem siły ognia. Już w swej filmowej kontrze zapowiedzieli, że postarają się wykombinować jakiś sposób na skuteczną walkę wręcz. Ich plan to bezpośredni atak i powalenie przeciwnika na ziemię, gdzie nie pomogą mu nawet najcięższe działa.

Ze względu na bezpieczeństwo pilotów maszyn raczej nie mamy co spodziewać się efektownych walk rodem z Transformersów czy japońskich kreskówek. Nie zmienia to faktu, że szykuje się wydarzenie bez precedensu.