Producenci odbiegli od planu i w ubiegłym tygodniu nie wyrzucili żadnego uczestnika projektu. Tym się zajął piosenkarz Radżi, którego dziewczyny pamiętają z innego reality show, w którym ubiegały się o rękę i serce piosenkarza. Podczas spotkania z uczestnikami w limuzynie piosenkarz musiał wybrać ofiarę, która zostanie wyrzucona z projektu. Radżi pokazał swoją prawdziwą twarz, twarz gwiazdora, która nie uznaje nikogo oprócz siebie, a szczególnie naśladowców. Decyzja Radżiego była jednoznacza: z projektu odpada Edgaras, do złudzenia podobny do Radżiego.
Na projekcie wszechwładnie królują plotki, zmowy, oszczerstwa, gniew, złość. Poszczególni uczestnicy wybuchają z byle powodu. Raz Vilma w wymowny sposób kazała zamknąć się Daivie, a to Monika rzuciła łyżką w Marinę, która odpowiedziała rzuconym garnkiem.
Dziwnie cicho w tym tygodniu zachowywała się słynąca ze skandali Nijola Malewicz, za co została ukarana przez prowadzącego programu podczas rozdzielania brylantów i kamieni (czyli głosów „za” i „przeciw”). Nijola nie otrzymała ani brylantu, ani kamienia.
„Nijola, chyba rozumiesz, że na dzień dzisiejszy w tym projekcie jesteś nikim. Po prostu ciebie tu nie było w tym tygodniu. Wypadłaś blado” - sytuację skomentował Tadas Rimgaila, prowadzący programu.
Wypowiedź prowadzącego wkurzyła Nijolę.
„Wywołuję skandale, krzyczę – nie dobrze, uspokoiłam się – znów nie dobrze. No jeśli zostanę, to wam pokarzę. Nie tylko garnki będą latały, jeszcze popamiętacie” - oburzała się Nijola.