Od dawna wiadomo było, że ta egzotyczna odmiana ślimaków zabija swoje ofiary nakłuwając je wystrzeliwanym znienacka harpunem, nasączonym niezwykle toksycznym koktajlem trucizn (odpowiednio duży ślimak może nawet zabić człowieka). Dopiero naukowcom z uniwersytetu w Utah udało się odkryć, że mieszanka ta zawiera ciekawy składnik, który prawdopodobnie gra kluczową rolę w unieruchomieniu zdobyczy.

Profesor Baldomero M. Olivera wyjaśnia, że ślimaki stożkowate dodają do swej trucizny specjalną odmianę insuliny, niespotykaną w żadnym innym gatunku zwierząt. Jej zadaniem po dostaniu się do organizmu jest gwałtowne obniżenie glukozy we krwi ryby, co od razu zmniejsza ich ruchliwość, a często wręcz unieruchamia jeszcze zanim reszta toksyn je zabije. Co ciekawe, wygląda na to, że ślimaki używają swojej zmodyfikowanej insuliny jako broni biologicznej masowego rażenia – potrafią wypuścić ją prosto do wody sprawiając, że pływający w okolicy potencjalny obiad staje się ospały i wolniejszy, a co za tym idzie, łatwiejszy do trafienia zabójczym harpunem. Naukowcy z uniwersytetu w Utah twierdzą, że w ten sposób ślimaki potrafią unieruchamiać nawet całe ławice mniejszych ryb.

Miło przeczytać o „przedsiębiorczości” niepozornego koleżki z tropikalnych mórz, ale czy z tego odkrycia jest coś dla nas? Okazuje się, że owszem –specyficzna insulina produkowana przez te ślimaki może okazać się przydatna w medycynie. Składa się z zaledwie 43 aminokwasów co oznacza, że ma ich mniej, niż jakakolwiek inna znana odmiana tej substancji. Niewykluczone zatem, że lekarze znajdą sposób, by wykorzystać ją do głębszego zbadania systemów, z których korzysta nasz organizm by kontrolować poziom cukru we krwi.

Autor: Jakub Zają

http://unews.utah.edu/news_releases/killer-snail-venom-insulin/