Za nami pierwsze emocje, pierwsze niepowodzenia i pierwsze sensacje. Każda ekipa w fazie grupowej EURO 2012 już zagrała swój pierwszy mecz, więc warto podsumować, co się działo na stadionach Polski i Ukrainy w ciągu ostatnich czterech dni.

Grupa A: dwie czerwone kartki w meczu otwarcia i pokaz siły carów futbolu

W meczu otwarcia spotkały się reprezentacje Polski i Grecji. Dramatyczny mecz przesiąknięty był wszelkiego rodzaju emocjami: od dreszczyku rozpoczęcia Euro 2012, poprzez radość pierwszego gola, aż po horror w polu karnym Polski.

Najlepiej ten mecz podsumował były bramkarz reprezentacji Polski Jan Tomaszewski.

„Widziałem tę interwencje i gdyby nie wyjście Szczęsnego, to byłoby przecież 2:1 dla Greków. Sfaulował, słusznie dostał czerwoną kartkę, ale bramki tam nie było. Wszedł Tytoń i obronił. Także w Polsce bez zmian – jak zawsze d... ratują nam bramkarze“ — napisał na swoim blogu w Onecie Jan Tomaszewski.

W drugim piątkowym meczu zmierzyły się dwie inne drużyny z grupy A: Rosja i Czechy. Można było się spodziewać ciekawego meczu, ponieważ obie drużyny prezentują niezły styl gry. Jednak to Rosjanie pokazali, że są mocniejsi. Pierwsza bramka została strzelona już w 15. minucie meczu, drugą dołożyli 9 minut później.

Druga część spotkania rozpoczęła się od akcji Rosjan. Jednak to Czechy w 52. minucie zdobyły kontaktową bramkę. Ale tylko na tyle było ich stać. Reszta spotkania to popis gry w wykonaniu Rosjan. 79. i 82. minuta to już pogrom. Dwie szybko strzelone bramki pogrzebały wszelkie szanse na uzyskanie dobrego rezultatu przez Czechy. Mecz zakończył się wynikiem 4:1 dla Rosji i tym samym wyłonił lidera grupy po pierwszej kolejce.

Grupa B: pierwsza niespodzianka

Duńczycy sprawili pierwszą sensację na Euro 2012. Skazywana na pożarcie w grupie śmierci drużyna Mortena Olsena pokonała 1:0 Holandię, a bohaterem meczu został Michael Krohn-Dehli. Napastnik Broendby Kopenhaga w 24. minucie ładnym zwodem zgubił dwóch obrońców, wpadł w pole karne i posłał piłkę między nogami rozpaczliwie interweniującego Maartena Stekelenburga (bramkarz Holandii). Holendrzy nie zdołali odpowiedzieć żadną bramką choć Arjen Robben niedługo po straconym golu popisał się uderzeniem w słupek, a Klaas-Jan Huntelaar, który pojawił się na boisku w 71. minucie, nie wykorzystał sytuacji sam na sam z duńskim bramkarzem.

Drugi mecz potwierdził tylko mądrą piłkarską zasadę: Piłka nożna polega na tym, że gra 22 zawodników, a i tak zawsze wygrywają Niemcy. I jak to często bywa, piłkarze z reprezentacji Niemiec wygrali z Portugalią 1:0. Bramkę strzelił Gomez, który idealnie potrafił znaleźć się w polu karnym. I tym razem nie zawiódł. Cristiano i jego koledzy do końca walczyli chociażby o remis. To się im jednak nie udało. Niemcy potrafili się skutecznie obronić, wygrać swój pierwszy mecz i stanąć na czele grupy.

Grupa C: Mandzukić kilerem Irlandczyków

Interesująco zapowiadało się starcie Hiszpanii i Włoch. Jednak można czuć lekki zawód. Przez całą pierwszą połowę niewiele się działo. Na pierwszą bramkę trzeba było czekać aż do 61. minuty. Antonio Di Natale już 5 minut po wejściu na boisku, po dokładnym podaniu Pirlo zdołał precyzyjnym strzałem umieścić piłkę w siatce. Casillas nie miał zbyt wiele do powiedzenia. 180 sekund później podobne podanie otrzymał Francesk Fabregas i wyrównał wynik spotkania. Hiszpania mogła strzelić co najmniej 2 bramki więcej. W 74. minucie Fabregasa zastąpił Fernando Torres. I przez ten czas zdołał zepsuć 2 sytuacje, które mogły zostać zamienione na bramki. Zapewne gdyby był w swojej szczytowej formie, wynik byłby inny. Mecz zakończył się remisem 1:1.

Grający na co dzień w Bundeslidze w Wolfsburgu Mandzukić okazał się kilerem Irlandczyków, strzelił dwa gole głową. Chorwackie media już obwołały go królem strzelców EURO 2012.

„Jeśli dalej będziemy tak grać, nie powinniśmy obawiać się nikogo w tym turnieju. Jestem dumny, że moje gole dały nam zwycięstwo, a kibicom - wielką radość. Chciałbym podziękować mojemu ojcu, który zawsze mi powtarzał, że na pewno umiem strzelać gole głową. Jestem wysokim zawodnikiem i znakomicie czuję się w walce o górne piłki. Jeszcze nieraz to pokażę” — powiedział szczęśliwy Mandzukić.

Po meczu oglądaliśmy wybuch szalonej radości trenera Bilicia. Jak zwykle wyglądał nietypowo: do eleganckiego garnituru założył już mniej efektowną czarną czapkę na uszy.

Dla Bilicia to wyjątkowy turniej, ostatni w roli trenera reprezentacji Chorwacji.

Grupa D: Szewczenko królem Ukrainy!!!

W pierwszym meczu grupy D spotkały się zespoły, które zawsze są wymieniane w gronie faworytów. Francja i Anglia, bo o nich mowa, zaprezentowały się podobnie, jak dzień wcześniej Hiszpania i Włochy. Wynik był taki sam: 1:1. Przewagę miała drużyna Francji, jednak to Anglia jako pierwsza zdobyła bramkę. W 30. minucie po asyście Stevena Gerarda piłkę w siatce umieścił Joleon Lescott. Na odpowiedź Francuzów nie trzeba było długo czekać. Już po 9 minutach zza pola karnego, po podaniu Riberiego, po ziemi uderzył Florent Malouda. Angielski bramkarz musiał wyjąć piłkę z siatki.

Mecz współgospodarzy mistrzostw ze Szwecją zapowiadał się ciekawie, choć chyba więcej osób czekało na ten pierwszy. Z jednej strony Zlatan Ibrahimowić, z drugiej Andrij Szewczenko. Dwóch kapitanów, dwóch bardzo doświadczonych i utalentowanych piłkarzy. Obaj chcieli poprowadzić swój zespół do wygranej. W pierwszej połowie zarówno jeden, jak i drugi mieli niezłe sytuacje. Ten pierwszy uderzył w słupek, drugi obok. Ale druga połowa była już o wiele ciekawsza. Pierwsi uderzyli Szwedzi. Już w 52. minucie wyżej wspomniany kapitan Szwecji bardzo dobrze znalazł się w polu karnym i po podaniu Kallstroema z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce .

Radość zawodników ze Skandynawii trwała jedynie 3 minuty. Potem bramki strzelali tylko Ukraińcy. A dokładnie - Szewczenko. Dwa razy. Dwa razy głową. Pierwsza wpadła już w 55. minucie po tym, jak z prawej strony dośrodkował Jarmolenko. Kapitan Ukrainy wbiegł w pole karne, zawisł w powietrzu i efektownie wbił piłkę do bramki. 10 minut musiało minąć, aby Szewczenko zdobył swoją drugą bramkę, którą ostatecznie ustalił wynik. Tym razem po rzucie rożnym z lewej strony dobiegł na krótki słupek, wyprzedził kryjącego go... Zlatana i idealnie trafił między słupek a obrońcę. Szwecja miała na koniec 2 niezłe okazje, ale oba strzały powędrowały nad bramką przeciwnika. Ukraina dobrze rozpoczęła mistrzostwa. Wygrała 2:1 i jest obecnie niespodziewanym liderem grupy D.

Podsumowanie

Na tę chwilę można powiedzieć jedno: żadna drużyna nie odpuszcza. Mimo że w większości meczów nie padało wiele bramek, to kibice mogą być zadowoleni. Pierwszy mecz zawsze rządzi się swoimi prawami, potem trzeba grać jeszcze lepiej, szczególnie po porażce. Trzeba trzymać kciuki, że poziom - choć już wysoki - nadal będzie rósł, a nas będą czekały jeszcze większe emocje i więcej bramek. A kilka meczów zapowiada się naprawdę obiecująco. Czy Dania i Ukraina poradzą sobie w następnych meczach i pokażą, że mogą zostać czarnym koniem mistrzostw? Czy Holandia zdoła odrobić straty w meczu z mocnymi Niemcami? Czy Chorwacja znów pokaże pazur z meczu z Włochami? To wszystko zacznie się już we wtorek. Naprawdę warto czekać!

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion