Samochód Vanagasa przewrócił się na szybkim odcinku trasy.
W rezultacie do mety ekipa dojechała po 11 godzinach na 129 miejscu. Do liderów im brakowało ponad 8 godzin.
Głównym zadaniem Rajdu Dakar jest dojechanie do mety, a już później idzie mowa o zajmowanym miejscu. Takiego tempa często nie wytrzymuje nie tylko sprzęt, ale i człowiek.
Na trzecim etapie rajdu odcinku z Pisco do Nazca w Peru samochód Krzysztofa Hołowczyca, faworyta wyścigu, spadł z wydmy.
Wprawdzie załoga kontynuowała jazdę, ale już po kilku kilometrach Hołowczyc zmuszony był wezwać pomoc medyczną, co oznacza, że na trasę tegorocznego rajdu już nie wyjedzie. Polak ma połamane żebra, wstępne badania wykazały też uraz kręgosłupa na odcinku lędźwiowym.
"Przeprowadzone badania potwierdziły złamanie kilku żeber oraz uraz kręgosłupa w odcinku lędźwiowym" - poinformował menedżer olsztyńskiego kierowcy Andrzej Kalitowicz, podał portal interia.pl.
"Krzysztof prawdopodobnie pozostanie kilka dni w szpitalu, a następnie będzie przewieziony do Polski. W poniedziałek późnym wieczorem, po otrzymaniu środków przeciwbólowych, czuł się w miarę dobrze" - dodał menedżer.
Hołowczyc, który w czerwcu skończył 50 lat, po raz ósmy wystartował w Rajdzie Dakar į po raz czwarty musiał się wycofać. W 2009 į 2011 roku uplasował się na piątej pozycji. Rok temu wygrał, jako pierwszy Polak w historii, jeden z etapów, był też liderem, ale ostatecznie - po awarii samochodu - zajął dziewiątą lokatę.