Była pani redaktorem naczelnym miesięcznika redagowanego przez wspólnotę polską w Libanie "Polskie Cedry"?

Od dwóch lat, od momentu, kiedy nastąpiły problemy z finansowaniem Polonii, miesięcznik przestał się ukazywać. Po prostu nie dostaliśmy dotacji i gazetka umarła.

Jaką tematykę poruszał miesięcznik?

Miesięcznik ukazywał się 9 razy w roku. Miesięcznik zaczął się ukazywać w 1993 roku. Umieszczaliśmy przede wszystkim wiadomości lokalne z życia miejscowej Polonii, z życia szkoły. Mieliśmy rubrykę religijną. Nie zamieszczaliśmy wiadomości politycznych i wiadomości z Polski, ponieważ mieliśmy nadawaną przez satelitę Telewizję Polonia. Pisaliśmy o życiu i historii Libanu. Na życzenie pań drukowaliśmy krzyżówkę. Objętość miesięcznika wynosiła minimum 18 i maksimum 24 strony.

Prowadziliście polską szkołę?

Praktycznie szkoła działa do dzisiaj. Jest to szkółka piątkowa, dlatego że w piątek i muzułmanie mają wolny dzień, i chrześcijanie nie mają specjalnych zajęć. Prowadzimy edukację w trzech klasach. W pierwszej klasie są dzieci małe, w drugiej klasie są dzieci 10 - 12 letnie, które uczą się przede wszystkim języka polskiego i znajomości kultury polskiej, a w trzeciej uczy się młodzież od 13 do 18 lat. W szkole pracują trzy nauczycielki, każda klasa ma zajęcia przez 2 - 3 godziny tygodniowo. Nauczycielki pracują społecznie.


Muzułmanie mają swoje tradycje, chrześcijanie swoje. Jaki się ma kwestia wyznania religijnego w Libanie?

Liban jest przyjemnym krajem. Po pierwsze jest to państwo wieloreligijne. Są tam chrześcijanie, maronici czyli kościół starochrześcijański, który uznał zwierzchnictwo papieża, są wyznania koptyjskie, rzymsko - katolickie, prawosławne, greko - katolickie. W sumie jest 17 różnych wyznań religijnych. Liban dwukrotnie został odwiedzony przez papieża. W 1997 roku Liban swoją obecnością zaszczycił Jan Paweł II, a dwa lata temu kraj odwiedził Benedykt XVI.

Jak się w Libanie pojawili Polacy?

Były tak zwane dwie fale. Pierwsi Polacy, którzy tworzą tam Polonię, dotarli do Libanu z wojskiem Andersa. W momencie wkroczenia NKWD w 1941 roku wszyscy, szczególnie żony oficerów, rodziny dyrektorów przedsiębiorstw bądź ludzie bogaci byli wysiedlani na Sybir. Później, razem z armią Andersa, część kobiet z dziećmi dotarły aż do Libanu, który jako jeden z kilku krajów przyjął uchodźców. Od 1942 roku do 1950 roku do Libanu dotarło około 6 -7 tys. Polaków. Młode kobiety kontynuowały w Libanie studia, znajdowały pracę, zakładały rodziny z Libańczykami, ponieważ nie miały dokąd wracać. Po 1950 roku, kiedy pojawiła się możliwość wyjechania z Libanu, do Polski wróciło tylko 700 osób, reszta wybrała Australię, Rodezję, Nową Zelandię, a w Libanie pozostało tylko 100 osób, w większości kobiety, które założyły rodzinę z Libańczykami.

A druga fala emigracji?

Druga fala emigracji miała miejsce podczas wojny w Libanie. Młodzi Libańczycy wyjeżdżali z kraju albo na studia, albo po prostu uciekali dalej od wojny domowej. W Europie zapoznawali się z kobietami, zakładali rodziny i wywozili swoje żony do Libanu. W Polsce taka emigracja jest nazywana "emigracją serca". Sama też w podobny sposób trafiłam do Libanu, gdzie mieszkałam od 1978 do 2006 roku. Później zaczęłam przyjeżdżać tylko na zimę.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (4)