Pochodzicie z różnych środowisk i krajów?

Urszula Tom: Urodziłam się w Siedlcach i nadal tam mieszkam. Całe życie zawodowe przepracowałam na uczelni siedleckiej, obecnie to jest Uniwersytet Przyrodniczo – Humanistyczny. Moim hobby jest poezja, wydałam 11 tomików, piszę również prozę.

Aleksander Lewicki: Urodziłem na terytorium obecnej Białorusi. Ukończyłem szkołę z białoruskim – rosyjskim językiem nauczania. Na stałe do Wilna przyjechałem w 1976 roku. Uważam, że w skali państwowej nie zmieniłem kraju zamieszkania, bo do 1939 roku te ziemie były nazywane województwem wileńskim i tak dla mnie to pozostanie.

W jaki sposób „odkryła” Pani Wilno?

U.T.: W Kielcach na konferencji zostałam zakwaterowana z poetką z Wilna Ireną Duchowską. Przypadłyśmy sobie do gustu i po jakimś czasie zostałam zaproszona przez nią do Wilna na Dni Kultury Polskiej.

Aleksandra poznawałam w ciekawy sposób. Mój mąż udał się z pielgrzymką do Wilna i nocował u Aleksandra, a że miał moje tomiki, to zostawił jeden dla niego. Aleksander natomiast przekazał swój numer telefonu i adres. Będąc po raz drugi w Wilnie skorzystałam z tego numeru i tak rozpoczęliśmy współpracę.

Od czego zaczęła się przygoda z poezją?

U.T.: Pierwszy swój wiersz napisałam na szkolną akademię ku czci nauczycielom i od tamtej pory po cichu „popisywałam”. Publikować się zaczęłam w dorosłym wieku. Pewien z profesorów nie chcący przeczytał moje wiersze i mocno się dopominał kto to napisał i właśnie on mnie popchnął do pierwszej publikacji, a potem poszło lawinowo.

A.L.: W tak zwanym okresie białoruskim nie miałem możliwości pisania po polsku, więc zacząłem pisać po rosyjsku. W szkole miałem długie włosy i byłem podobny do Gogola. Spisywałem przygody miłosne kolegów i koleżanek. Na egzaminie z języka białoruskiego pozwolono mi nawet pisać wierszem. W 17 lat przyjechałem do Wilna, gdzie mogłem pogłębić swoje znajomości języka polskiego, jednak nadal większe zapotrzebowanie było na język rosyjski. Przełom nastąpił w 1995 roku, kiedy spotkałem się z pielgrzymami niosącymi Krzyż ks. Popiełuszki, wtedy uświadomiłem, że jestem Polakiem i zacząłem pisać po polsku. Drugim przełomowym momentem był rok 2001. W prasie znalazłem ogłoszenie konkursowe. Wydawnictwo w USA na Florydzie zapraszało do uczestnictwa w Międzynarodowym Konkursie Poetów Emigrantów. Wysłałem kilka swoich prac. Nie rozliczałem na wygraną, po prostu chciałem pokazać, że na Wileńszczyźnie też są polscy poeci. Wysłałem i zapomniałem o tym. Były to ciężkie czasy dla mnie. Opiekowałem się chorą mamą i już wydawało, że nie wytrzymam fizycznie i psychicznie, kiedy listonosz dostarczył kopertę, a w niej dyplom uznania i informacja o włączeniu mych wierszy do Antologii Poetów Emigrantów. Ten fakt uznania dodał mi sił, udało mi się przetrwać ciężkie czasy. O dyplomie dowiedziano się w Warszawie w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, która początkowo zaprosiła mnie na inaugurację roku akademickiego, a później pomogła w wydaniu pierwszego tomika moich wierszy.

O czym Państwo piszą?

A.L.: W języku polskim dominuje u mnie temat „Bóg, Honor, Ojczyzna”, tematy patriotyczne. Piszę o polskich Kresach, co się może oczywiście nie podobać dla obecnej władzy. Staram się donieść do czytelnika, szczególnie młodzieży historię narodu polskiego właśnie na Kresach, bo bez historii nie ma przyszłości. W języku rosyjskim piszę o miłości. Wierzę, że jeszcze istnieje prawdziwa, szczera miłość w tym materialnym świecie, w świecie kłamstwa i oszczerstwa. Miłość istnieje, tylko ją trzeba znaleźć.

U.T.: Krytycy mówią, że piszę w stylu archaicznym , wzniosłym. Nie wszystkim to się podoba, ale nie wszystkim i musi się podobać. W ubiegłym roku byłam mile zdziwiona, że moja twórczość została bardzo serdecznie przyjęta w Wilnie. Gościna i występy w Wilnie nieco zmieniły moją twórczość poetycką. Stałam się bardziej otwarta na kraje Wschodu. Zadziwili mnie tutejsi ludzie, zadziwili mnie swoją osobowością, troszeczkę inną niż takiego Polaka, który się urodził w Polsce i zawsze miał ojczyznę i z tego powodu często jej nie docenia. Natomiast u tych, którzy stracili ojczyznę, którzy muszą walczyć o polskość, pozostały takie wartości, z którym na co dzień się rozmijamy. Przyjeżdżając tutaj, jakbym się cofnęła w czasie, co mi szalenie odpowiada, odpowiada mojej osobowości. Żałuję, że tak późno poznałam Wilno, ale mam nadzieję, że zdążę coś stworzyć o Wilnie, o tym kraju. Właśnie skończyłam prozę „Gdzie ptak po polsku śpiewa”, w której opisuję ludzi, którzy stracili ojczyznę, którzy ciągle tęsknią do niej.

Jakie są państwa największe osiągnięcia? Który utwór, którą pracę postawiliby Państwo na piedestale swojej twórczości?

U.T.: Moje rodzinne miasto Siedlce nie miało legendy, a jest to miasto wyjątkowe. Miasto, które w XVIII wieku należało do słynnego rodu Czartoryskich, do księżnej Aleksandry Ogińskiej. Są po niej zabytki, jest piękny pałac, ale nie było legendy związanej z panią miasta, z pałacem. Jestem autorką pierwszej legendy „Ćma z książęcego rodu”. Do legendy wplątałam ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego, bo był kuzynem Aleksandry Ogińskiej, więc legenda jest częściowo oparta na autentycznych wydarzeniach. Przestudiowałam historię XVIII wieku i znalazłam punkty zaczepienia, do których można dodać iskiereczkę legendy i wywołać ducha historii.

A.L.: Z namacalnych osiągnięć jest to dyplom uznania wydawnictwa amerykańskiego oraz wydane dwa tomiki wierszy.

U.T.: Aleksander ma bardzo dużo tekstów rosyjskich, tylko nigdy ich nie wydał. Język rosyjski jest bardzo wdzięczny dla poezji, a Aleksander ma ponad 200 wierszy, więc staram się go przycisnąć, aby wreszcie je wydał.

Jaki macie plany na przyszłość?

U.T.: Planuję wydać prozę „Gdzie ptak po polsku śpiewa”. Następnie wspólnie wybraliśmy moje wiersze i kilka fragmentów prozy, które Aleksander przetłumaczył na język rosyjski i białoruski. Zaczęłam najnowszy tomik „Tango o zmierzchu”, gdzie znajdzie się i miłość, i przyroda, i wszystko co życie podsunie, a życie jest piękne.

A.L.: Proszę o błogosławieństwo Boga na ten tomik rosyjski i mam nadzieję, że nasza twórczość pomoże chociażby jednemu człowiekowi w naprawieniu życia, znalezieniu miłości albo uwierzeniu w Boga.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (17)