- Zostałaś królową szlagierów. Po pierwsze gratuluję, po drugie co ten tytuł dla Ciebie znaczy? Czy do czegoś zobowiązuje?

Nawet nie wiem jak odpowiedzieć, zawsze takie tytuły są mile widziane. Nigdy ich jednak mocno jakoś nie wyolbrzymiałam. Jest super, ale idziemy dalej. Jestem bardziej pracoholikiem. Dla mnie jest ważny proces i sama wygrana. Więcej nic. Nie mam takiego uczucia, jakie można zaobserwować u innych, że stałam się kimś wyjątkowym. W tym momencie, gdy ci wręczają nagrodę, jest bardzo fajnie i mocno się cieszysz. Bo osiągnęłaś konkretny wynik. Jednak po jednym dniu już jakoś o tym zapominam. Przypominają tylko różni dziennikarze, którzy telefonują i pytają o to.

- Czy na takich konkursach konkurencja jest odczuwalna wśród zawodników?

Oczywiście, że jest i to bardzo duża. Na wspomnianym konkursie, czego nie oczekiwałam, był bardzo wysoki poziom. Było bardzo dużo piosenkarzy z zagranicy. Więcej chyba niż z Litwy. Jak na każdym konkursie, każdy chce wygrać. Dopóki nie usłyszałeś wszystkich swoich konkurentów nie możesz nic powiedzieć.

- Czy konkurencja między artystami to jest coś pozytywnego?

Wiesz, zależy między jakimi artystami. Mam wielu kolegów muzyków i śpiewaków, z którymi współpracuję i wobec nich nie czuję żadnej konkurencji. Zresztą nigdy w ogóle nie zazdroszczę innym. Ich zwycięstwom.

Ale czy konkurencja nie motywuje do dalszych działań? Na przykład ktoś osiągnął jakiś wspaniały wynik, to myślisz sobie: „Fajnie byłoby zrobić coś jeszcze lepiej”...

Rozumiesz, mi na przykład nigdy nie chce się zrobić lepiej niż inni. Po prostu zawsze idziesz i robisz lepiej. I nie ważne czy to zrobił ten lub drugi, czy jakiś zagraniczny wykonawca. Zawsze chcesz zrobić lepiej. Zawsze uczysz się. Zawsze chcesz osiągnąć coś lepszego. To jednak nie oznacza, że jakaś śpiewaczka wyciąga trzecią oktawę do, i to znaczy, że ja również muszę to zrobić. Jednak to ja tak odczuwam, a jak odczuwają inni tego nie wiem.

- A czy w showbiznesie istnieje coś takiego jak przyjaźń?

Raczej nie. Zawsze trzeba trzymać jakiś dystans. Bo nigdy nie wiesz, gdzie jest grana, a gdzie jest jakaś prawdziwa przyjaźń. Zawsze trzymam dystans. Chociaż tak w ogóle przyjaźń jest możliwa. Mam kilku przyjaciół ze środowiska muzycznego.

- Karierę muzyczną zaczęłaś jako dziecko. Z tego co się orientuję takie dzieci mają często żal wobec rodziców. Bo faktycznie to jest stracone dzieciństwo. Jak było w Twoim przypadku?

Tak. W ostatnim czasie zaczynam zauważać, co wszyscy umieją, a ja nie umiem. Na przykład pływanie. Nie umiałam pływać, tylko ostatnio nauczyłam się. I to w pewnym sensie jest stracone dzieciństwo. Wszyscy przebywali nad jeziorem, a ja latem pracowałam, to znaczy śpiewałam. Później dzieci grają w karty, a ja nie umiem. Zauważam te wszystkie takie w zasadzie bzdurki. Chociaż nigdy nie myślałam, że moje dzieciństwo było stracone. Tak, nie bawiłam się ze swoimi rówieśnikami na ulicy, nie pędzałam piłki, nie właziłam na drzewa – bo cały czas śpiewałam. Sądzę jednak, że ja więcej otrzymałam ze swojego dzieciństwa niż moi rówieśnicy.

- Czy życzyłabyś takiego dzieciństwa swojej córce lub jakiejś bliskiej osobie?

O tego to nie wiem! Nie wiem nawet czy swego teraźniejszego życia życzyłabym swoim bliskim. To jest bardzo trudna droga. Kiedy jednak idziesz tą drogą przez całe życie, więc nie ma innej opcji. Wiesz dużo mi piszą listów. Młode dziewczyny, które chcą śpiewać, pytają się mnie o radę. Nigdy nie mówię „śpiewaj lub nie śpiewaj”, mówię tak: „Jeśli możesz bez tego żyć, to lepiej nie śpiewaj, a jeśli nie możesz - to trudno”.

- Życie muzyka jest trudne?

Oczywiście...

- Na Litwie czy w ogóle?

Sądzę, że wszędzie. To jest trudna droga. Trudna psychologicznie i fizycznie. To nie jest praca od 8 do 5, a później poświęcasz się rodzinie. Tu tak nie ma. Tu całe swoje życie poświęcasz muzyce. Wszystkie wakacje, soboty i niedziele, święta. Nie wiadomo kiedy trzeba żyć dla siebie. Każdy człowiek chce rodziny, miłości, dzieci...

- A Ty tego nie chcesz?

Oczywiście, że chcę! Ale muzyka mimo wszystko jest na pierwszym planie.

- Co uważasz za swój największy sukces?

Nigdy nie patrzyłam pod tym katem, ale sądzę, że tak, to była Eurowizja. A może to, że wybrałam śpiew. Bo ludzie cały czas wybierają: jedni wybierają źle, drudzy dobrze. Ja sądzę, że wybrałam to, co musiałam...

- Niedawno ukazał się artykuł na łamach „Gazety Wyborczej” o polskich piosenkarkach z Litwy, w tym również o Tobie. Powiedziałaś w nim, że w czasie Eurowizji odczuwało się ze strony części litewskiego społeczeństwa takie negatywne emocje, że niby Polka reprezentuje Litwę...

No chyba sam odczuwałeś ten fakt. Było tak, ale szczerze mówiąc nie chcę do tego powracać. Co było to minęło.

- A teraz również odczuwasz takie coś?

Wiesz, staram się mniej zwracać uwagi na takie polityczne sprawy. Zawsze mówiłam, że najwięcej śpiewam dla Litwinów. Więc nie mogę na nich narzekać, że mnie nie kochają, czy nie chodzą na koncerty. Oczywiście jest grupka ludzi, którzy nie lubią Polaków. Są nacjonalistami. To im z pewnością nie podobało się, że jedzie Polka na Eurowizję.

- W jednej z noworocznych audycji na LTV złożyłaś życzenia po polsku. Skąd ten pomysł?

To był pomysł telewizji. Więc nic nie mogę na ten temat więcej powiedzieć.

- Mówisz, że masz zajęte weekendy i święta, jednak musisz się przecież jakoś relaksować?

Tak czasami mam wolne dni w poniedziałki czy wtorki. Jak ja się relaksuje? Dużo śpię, sportuję, zajmuje się kwiatami. Bo jestem taką ogrodniczką. Staram się więcej czasu spędzać z przyjaciółmi.

- Przyjaciele zazwyczaj są muzykami?

Tak.

- I o czym rozmawiają muzycy jak się spotkają?

Zgadnij o czym mogą rozmawiać? Tylko o muzyce i o pracy.

- I to nie męczy?

Nie. Już o tym mówiłam, żyjemy tym. Nie mamy innych tematów. Dla nas muzyka jest najważniejsza. Co prawda ostatnio zaczęliśmy oglądać Olimpiadę. To jest jeszcze jeden temat do rozmowy.

- U zwykłych ludzi panuje stereotyp, że muzycy prowadzą taki imprezowy styl życia? Czy to prawda?

Nie wiem to chyba jest bardzo indywidualne. Ja na przykład nie palę i nie piję. Moi przyjaciele - muzycy również. Część pali, ale to przecież nie jest narkotyk. Zresztą ostatnio wszyscy rzucają palenie.

- To jest taka moda?

Nie. Chyba po prostu zakładają rodziny, rodzą się dzieci. Każdy sam wybiera jak mu chce się żyć. Teraz jest modne uprawianie zdrowego trybu życia. Każdy chce być zdrowy. Osobiście nigdy nie paliłam. W mojej rodzinie również nikt nie palił. Więc nie miałem jakiegoś problemu.

- A czy przeżyłaś bunt młodzieńczy?

Nie. Byłam dobrym dzieckiem. Wiesz nigdy nie myślałam o tym. Patrzę teraz jak obecna młodzież przeżywa te swoje bunty, pierwsze miłości. Mnie nigdy jakoś te bzdurki nie ciekawiły. Po prostu byłam zajęta czymś innym.

- Kiedy tworzysz repertuar, to robisz to co Tobie podoba się czy jednak myślisz o publiczności?

Nie, starasz się zrównoważyć i to, co podoba się ludziom, i to, co podoba się tobie. Staram się narzucić publiczności dobrą muzykę. Chcę kształcić swojego słuchacza. Nie robię piosenkę z trzech akordów. I to mi się udaje. Bo jeśli przychodzą ludzie na koncerty, przychodzą po kilka razy, to oznacza, że im się podoba.

- A czy z muzyki na Litwie da się żyć?

Tak. To znaczy udaje się, dopóki jesteś „na fali”. Co będzie później - zobaczymy.

- A czy nie próbowałaś robić karierę w Polsce?

Polska jest bardzo dużym krajem, który ma dużo piosenkarzy. Bardzo trudno się przebić.

- Czyli zrobić karierę w Polsce jest mało realne?

Nie wiem. Staram się. Szukam ludzi. Bo do zrobienia kariery potrzebny jest dobry menedżer. Byłam na różnych spotkaniach, ale jeszcze nie znalazłam odpowiedniego. I to są strasznie, strasznie duże pieniądze.

- A kto jest Twoim idolem muzycznym?

Lara Fabian, Barbara Streisand, Michael Bublé oraz Sting. To są moi bogowie. Najbardziej z nich, to jednak najbardziej podoba mi się właśnie Barbara Streisand. To jest taki mój ideał. Nie próbuje jej naśladować, po prostu studiuję jej śpiew. Dla mnie to jest coś niesamowitego...

- Przed kilkoma laty przygotowałaś specjalny program z piosenkami Edith Piaff. Czy w planach są również piosenki Streisand?

Jeszcze nie ma. Chciałam, ale nie jestem pewna, czy Streisand jest na tyle znana na Litwie. Piosenki Piaff śpiewamy od siedmiu lat. Mieliśmy bardzo dużo koncertów. Nawet nie wiem dokładnie ile ich było.

- Tak więc na zakończenie - jakie są najbliższe plany Eweliny Saszenko?

Teraz przez całe lato gram koncerty. Do najbliższych poważniejszych koncertów można zaliczyć mój występ w kościele Św. Katarzyny, podczas którego zaśpiewam razem z artystami z Polski, z wokalistką Anną Dereszowską oraz zespołem „Machina del Tango trio“ . Później robimy taki mój monospektakl, w którym będę grała, śpiewała i tańczyła. To będzie coś nowego dla mnie. Na razie nie mogę ujawnić większych szczegółów. Premiera planowana jest gdzieś na listopad. Poza tym planujemy występ z maestro Gintarasem Rinkevičiusem oraz z Litewską Państwową Orkiestrą Symfoniczną. Mamy też projekt z Hieronimasem Miliusem, w którym śpiewamy różne piosenki o miłości.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (38)