Dzieli nas kilka dni od końca roku. Chciałbym się zapytać, jaki był ten rok dla Litewskiego Kościoła Ewangelicko-Reformowanego?

Był spokojniejszy niż 2011 r. Mieliśmy dobrą nowinę, bo dwie rodziny pastorskie – z Kłajpedy i Wilna – doczekały się synów. Można zatem powiedzieć, że kościół rośnie (śmiech). Mieliśmy i smutną wiadomość – dwa miesiące temu w sposób przypadkowy zmarł nasz prezes konsystorza dr Mykolas Mikalajūnas, wieloletni przewodniczący Litewskiego Towarzystwa Biblijnego, człowiek powiązany z wydawnictwem ewangelickim. Cały kościół przeżył to bardzo boleśnie.

Co ważnego wydarzyło się jeszcze dla Kościoła Reformowanego na Litwie?

Cały czas tkwimy w sprawach sądowych. Żartobliwie można by powiedzieć, że dzieje się tak od czasu kontrreformacji. Cieszymy się jednak, że w te Boże Narodzenie będziemy mogli odprawiać nabożeństwa już w swoim kościele w Wilnie. Przez długi okres mieliśmy problemy, by wejść do budynku, teraz już można.

Czy mógłby ksiądz przybliżyć czytelnikom PL DELFI czego dotyczą te spory sądowe?

To bardzo długa historia. Ciągle mamy do czynienia z postsowieckim prawodawstwem. Ustanowione przez państwo litewskie dwadzieścia lat temu prawo miało dużo mankamentów, co pozwoliło ludziom o nieszczerych intencjach zawładnąć dokumentacją kościoła i jego nieruchomościami. Teraz trzeba to wszystko prostować. W 2011 r. ludzie powiązani z kryminalnym światem, co teraz już widać bardzo jasno, ukradli majątek kościelny i zaczęli go rozprzedawać. Teraz nieruchomości zostały „zaaresztowane” przez sąd, ale nadal toczą się sprawy. W tym roku doszło do maleńkiego postępu na rzecz naszego kościoła, ale kwestia jeszcze nie jest zamknięta. Zajmuje to dużo naszego czasu i środków finansowych. Z drugiej strony cała sprawa – walka z nieuczciwością – konsoliduje nasz kościół.

Czy inne kościoły też mają takie problemy?

W 2001 r. kościół rzymskokatolicki został stroną międzynarodowej umowy między państwem litewskim a Watykanem. Wszystko jest tutaj jasne, prawa i obowiązki obu stron są dokładnie określone. My jako przedstawiciele kościołów ewangelickich ubolewamy, że nie ma takiej sytuacji jak w Polsce, gdzie działają ustawy o stosunku państwa do naszych kościołów.

Jest szansa na to, że państwo litewskie zawrze taką umowę z kościołem reformowanym?

Na razie się o tym nie mówi. My chcielibyśmy, by nasze stosunki z państwem były jasno określone. Te sprawy sądowe, o których mówiłem, są także po części wynikiem tego, że nie ma jasnej ustawy o stosunku państwa do ewangelików reformowanych. W tym roku odbyły się na Litwie wybory, zmieniła się władza, być może są szanse na zmianę sytuacji.

Jakie są dziś najważniejsze problemy kościoła reformowanego poza kwestiami majątkowymi, sądowymi, o których ksiądz wspomniał?

Mamy podobne problemy jak cała Litwa. Przede wszystkim masowa emigracja, która dotknęła już prawie pół miliona Litwinów. W tym roku opublikowano dane ze spisu ludności, który odbył się w 2011 r. Wg tego spisu procent katolików spadł z 79% w 2001 r. do 77,2%. Przed dziesięcioma laty ewangelików reformowanych było 0,2% i my pozostaliśmy na tym samym poziomie, choć np. kościoły ewangelicko-luterański, prawosławny czy starowierców trochę straciły. W sensie procentów nie straciliśmy nic, ale patrząc na ludzi, na jednostki mamy około 350 parafian mniej. Taka liczba to odpowiednik małej reformowanej parafii.

A poza upływem wiernych jakie problemy ma kościół?

Na przykład problem pastorów. Wciąż brakuje nam księży, którzy mogliby sprawować posługę w reformowanych parafiach. Chciałem powiedzieć o problemach finansowych, ale może nie jest to największy problem dla nas. Są kłopoty z dotarciem z naszą ofertą edukacyjną. W tym roku we współpracy z innymi wolnymi kościołami na Litwie otworzyliśmy Ewangelicki Instytut Biblijny. Będziemy przygotowywać ludzi, którzy będą się angażować w pracę na rzecz kościołów ewangelickich. Także zostając pastorami.

Chciałem zapytać o kwestie ekumeniczne. Kościół reformowany jest jedną z wielu wspólnot religijnych na Litwie. Jak układają się relacje z innymi kościołami ze szczególnym uwzględnieniem tego największego, czyli kościoła katolickiego?

Mamy w styczniu modlitwę za jedność chrześcijan. W Birżach odbywają się wspólne nabożeństwa w każdym z kościołów. Zaczynamy zwykle od kościoła reformowanego, później idziemy do kościoła zielonoświątkowców, luterańskiego, metodystycznego, a kończymy w kościele rzymskokatolickim. Na lokalnym poziomie znamy się wzajemnie dobrze i współpracujemy. W tym roku odbył się w Birżach religijny festiwal muzyczny „Sielos 2012” z udziałem m.in. grup gospel, co prawda skupiający głównie protestantów. W regionie birżańskim mamy dużo cmentarzy mieszanych, na których pochowani są zarówno katolicy, jak i ewangelicy. Współpracujemy w opiekowaniu się tymi cmentarzami.

Doświadcza ksiądz chęci dialogu ze strony kościoła katolickiego na Litwie?

Na Litwie nie mamy wciąż Rady Ekumenicznej, która istnieje w Polsce. Gdyby istniała, być może stosunki układałyby się lepiej. Z innych ciekawych rzeczy – w Kłajpedzie trzy lata temu powstała inicjatywa LCC (Lithuanian Christian Colledge) International University, który wystąpił z pomysłem zwołania konferencji skupiającej protestantów i przedstawicieli kościoła katolickiego. W 2013 r. w ramach LCC odbędzie się na początku marca panel pod tytułem „wyzwania kościołów w XXI wieku”, na którym będą obecni przedstawiciele różnych wspólnot religijnych. Spotykamy się na różnych forach, ale bezpośrednich relacji między kościołem reformowanym a katolickim nie ma. Z drugiej strony obserwujemy, że w największym kościele na Litwie zachodzą zmiany, bo starsze wiekiem konserwatywne duchowieństwo odchodzi, przychodzą młode osoby. To daje nadzieję na wzajemny dialog. 

Na pewno ważną rzeczą dla Litewskiego Kościoła Ewangelicko-Reformowanego są stosunki z polskim kościołem reformowanym. Nawet kiedy we wzajemnych relacjach Polski i Litwy nie układało się, to np. w dwudziestoleciu międzywojennym Jednota Wileńska i Jednota Litewska w Birżach utrzymywały ze sobą kontakty. W 1938 r. wykładowca Uniwersytetu Witolda Wielkiego ks. Konstanty Kurnatowski został superintendentem generalnym wspólnoty reformowanej w polskim Wilnie. Z kolei w okresie rozpadu Związku Sowieckiego kościoły także nawiązały ze sobą współpracę – wydały nawet w 1989 r. wspólną deklarację. Jak obecnie kształtują się relacje kościołów reformowanych w Polsce i na Litwie?

Sądzę, że te stosunki były bardziej intensywne w latach dziewięćdziesiątych. Ksiądz biskup Tranda przyjeżdżał do nas na Litwę. Wtedy także potrzebowaliśmy jako litewski kościół większej pomocy z strony naszych polskich braci. Dzisiaj to kształtuje się trochę inaczej. Nasze stosunki już nie są tak intensywne. Wiem skądinąd, że Kościół Ewangelicko-Reformowany w Polsce także przeżywa swoje trudności. Mimo to mamy spotkania, konsultacje, które odbywają się do dwa lata. W 2013 r. będziemy wspólnie obchodzić jubileusz Biblii Brzeskiej, odbędą się uroczystości w Polsce i na Litwie. Na forach międzynarodowych spotykamy się z biskupem Izdebskim. Jeśli są jakieś wiadomości z kościoła reformowanego w Polsce, staramy się je przedrukowywać w naszej prasie. Współpracujemy także w ramach spotkań organizowanych przez kościół w Lippe w Niemczech, następnym razem spotkanie ewangelików z Europy odbędzie się w Wilnie. Generalnie uważam jednak, że jako sąsiedzi moglibyśmy się bardziej angażować w rozwój naszych stosunków i współpracy.

W mijającym roku Ksiądz zabierał głos w sprawach publicznych, podpisał się np. pod listem intelektualistów protestujących przeciwko uroczystemu państwowemu pochówkowi premiera Litwy z 1941 r. Juozasa Ambrazevičiusa-Brazaitisa. Co skłania księdza to zabierania głosu w takich kwestiach?

Wraz z księdzem Tomasem Šernasem poddałem się takiej „prowokacji”, bo to ważna kwestia. Uznaliśmy, że lepiej byłoby nie wyprawiać państwowego pogrzebu. Lepiej byłoby poczekać, aż historycy zgodzą się do oceny wydarzeń z okresu okupacji niemieckiej. Historia z 1941 r. na Litwie jest bardzo skomplikowana, nie da jej się wymalować ani w białych, ani w czarnych barwach. Z jednej strony zrozumiałe powstanie przeciwko sowieckiej okupacji, z drugiej haniebne wymordowanie żydowskich współobywateli. Pod listem podpisał się profesor Bumblauskas. Ja także jestem wychowankiem Wydziału Historii Uniwersytetu Wileńskiego, a cieszący się autorytetem profesor był moim wykładowcą. To też skłoniło mnie do tego, by podpisać list. 


Czy w jakiś innych sprawach publicznych ksiądz zabierał głos?

Jako duchowni staramy się nie angażować w kwestie polityczne, bo w ten sposób odchodzimy od kościoła. Z drugiej strony jesteśmy tak samo jak inni obywatelami Republiki Litewskiej. Kiedy patrzymy na początki niepodległej Litwy w 1918 czy 1919 r. wielu duchownych brało udział w budowie młodego państwa. Dzisiejszy czas nie wymaga takiego zaangażowania, a wejście księży do polityki byłoby rzeczą niedobrą i przynoszącą szkody. Pierwszym naszym zadaniem jest bowiem głosić słowo Boże, a nie angażować się w sprawy obywatelskie. Z drugiej strony są przypadki, kiedy trzeba to zrobić. Nasz generalny superintendent ks. Tomas Šernas, kiedy jeden z polityków w Sejmie zasłynął antysemicką wypowiedzią, powiedział, że gotów byłby czyścić wszystkim buty, żeby uratować życie choć jednego żydowskiego dziecka. Potem otrzymał za to tytuł człowieka tolerancji na Litwie. Czasem po prostu jest tak, że duchowni nie mogą milczeć.

Czy wg księdza Litwa ma problem z nacjonalizmem?

Myślę, że ma tyle samo problemów z nacjonalizmem, co każde państwo. Nacjonalizm małego kraju wygląda czasem śmiesznie. Z drugiej strony żyjąc w małym państwie czujemy, że nasza narodowość jest zagrożona przez kosmopolityczny świat. Są ludzie, którzy angażują się w sprawy nacjonalistyczne i mogę to zrozumieć, ale z drugiej strony jeśli żyjemy w demokratycznym państwie musimy zabierać głos, że nacjonalizm prowadzi do nikąd. Bóg stworzył człowieka, a nie Litwina czy Polaka. Zbawienie jest w Chrystusie, a nie nacjonalistycznych koncepcjach czy ideologiach, narodowej kulturze czy politycznym układzie. Nie jestem stronnikiem nacjonalizmu także dlatego, że historycznie Litwa była wielonarodowościowa, wielowyznaniowa i wielokulturowa. Kiedy pytają mnie, czy Mickiewicz był Polakiem czy Litwinem, odpowiadam, że był 300%-owym człowiekiem: w 100% Polakiem, w 100% Litwinem, w 100% Białorusinem (śmiech).

Ksiądz jest człowiekiem bardzo otwartym na sprawy Polaków, mówi po polsku, ukończył w Polsce studia. Czy widzi Ksiądz szanse na pojednanie polsko-litewskie?

Sądzę, że napięcia, które istniały przedtem, teraz – w roku wyborczym i po wejściu polskiej partii do koalicji rządzącej – mają szanse na rozwiązanie. Te napięcia były sztuczne i szkodziły zarówno naszemu państwu, jak i stosunkom polsko-litewskim. Uważam, że Litwa tylko na tym traciła. Teraz jest szansa na znalezienie jakiegoś pozytywnego rozwiązania. Pisownia nazwisk to był drobiazg, o który rozbiły się polsko-litewskie relacje. Być może nowy rząd będzie to potrafił naprawić.

A czy np. takie rzeczy jak tabliczki z dwujęzycznymi nazwami miejscowości powinny istnieć na Litwie?

Kiedyś przejeżdżałem przez terytorium Słowacji i widziałem dwujęzyczne nazewnictwo na południu kraju. Nikogo to tam nie dziwi. Pamiętam także, że kupiłem kiedyś mapę historyczną Litwy. Dla mnie było bardzo ciekawe przeczytać polskie nazwy litewskich miejscowości. Wszyscy wiedzą, że Vilnius to jest Wilno, Kaunas to Kowno, ale jak nazywają się po polsku Kuršėnai? Kurszany… Jeśli samorządy decydują się na własny koszt powiesić tabliczki z dwujęzycznymi nazwami, to uważam, że powinny mieć do tego prawo.

A czy w życiu codziennym Ksiądz doświadcza nieporozumień między Polakami a Litwinami?

Moja żona jest litewską Polką (śmiech). A na poważnie – jeśli dochodzi do nieporozumień, to nie są to nieporozumienia między narodowościami czy językami. Nieporozumienia mają zawsze źródło w sytuacji bytowej albo problemach ekonomicznych. Sprawami narodowymi albo religią można grać, można nimi przykryć swoje niehonorowe intencje. W stosunkach między narodowościami dużo można zepsuć arogancją. Pamiętam, że kiedyś w lecie odprawiałem nabożeństwo na cmentarzu przy granicy litewsko-łotewskiej. Rozmawiamy po nabożeństwie w ramach agape, a ludzie opowiadali, że w sowieckich czasach władze przysłali jakiegoś swego specjalistę z Litwy, z którym było trudno dojść do porozumienia, był pełen pychy i arogancji. Wtedy mieszkańcy tego przygranicznego rejonu zaczęli między sobą instynktownie rozmawiać po łotewsku. Ze swego dzieciństwa na Żmudzi pamiętam, że kiedy przyjeżdżał jakiś arogancki Litwin wszyscy zaczynali nagle mówić po żmudzku. To po prostu odruch samoobrony. 

Jak w tym roku ksiądz będzie spędzał Święta Bożego Narodzenia?

W te Święta czeka mnie służba. W niedzielę zaczęliśmy cykl nabożeństw z okazji czwartej niedzieli adwentu. Trzeba będzie odwiedzić niejeden kościół, bo ciągle brakuje nam pastorów. W Święta będę odprawiał nabożeństwa nie tylko w parafii birżańskiej, ale także w Popielu i Szwabiszkach, czyli historycznych parafiach z okresu Wielkiego Księstwa Litewskiego. W drugi dzień Świąt będę miał czas dla swojej rodziny. 

Jakich tradycji Bożonarodzeniowych ksiądz przestrzega?

Zawsze, kiedy jest już po nabożeństwach spotykamy się w rodzinie wokół stołu, jemy, modlimy się, czytamy Biblię, śpiewamy. Staramy się odwiedzać naszych rodziców. Mam nadzieję, że w tym roku pojedziemy do Trok, gdzie mieszkają rodzice żony. Oczywiście jeśli wszystkiemu nie przeszkodzi kilkunastostopniowy mróz (śmiech). Specjalnych tradycji jeśli np. chodzi o gotowanie to nie mamy. W domu stoi już bożonarodzeniowa jodełka, dzieci czekają na prezenty. Dla nas najważniejsza jest jednak wiadomość, że narodził się Chrystus. Czekamy na jego przyjście. Na obyczajach koncentrują się poganie.

Czy jakiś specjalny werset z Biblii na te Święta Ksiądz poleca?

„Nie mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść.” (z listu do Hebrajczyków 13,14).

Kończąc naszą rozmowę, chciałbym poprosić Księdza o świąteczne życzenia dla czytelników portalu PL DELFI.

Co mogę powiedzieć czytelnikom DELFI? Dziś przed Świętami sporo uwagi koncentrujemy na sprawach finansowych i materialnych, człowiek powinien zaś być nie tylko „ciałem”, ale i „duchem”. Bardzo ważne jest, by być osobistym przyjacielem Jezusa Chrystusa. Tylko on jedyny może nas uratować. Chciałbym życzyć, tego co sam sobie życzę, czyli szukania Królestwa Bożego. Wszystko inne będzie nam dane.

Ks. Rimas Mikalauskas (ur. 1967 r. w Kurszanach na Żmudzi) – litewski duchowny ewangelicki, zastępca superintendenta generalnego Litewskiego Kościoła Ewangelicko-Reformowanego. W 1992 r. ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Wileńskim. W 1998 r. został absolwentem Wydziału Teologii Ewangelickiej na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Po powrocie na Litwę pracował jako pastor i nauczyciel w ewangelickich szkołach. W 1998 r. został diakonem, a następnie księdzem w historycznie związanych z kalwinizmem Kiejdanach. Od 2003 r. jest proboszczem parafii reformowanej w Birżach. W latach 2004-2010 superintendent generalny Litewskiego Kościoła Ewangelicko-Reformowanego (LERB-ULS), od 2010 r. zastępca superintendenta. Żonaty, ma dwoje dzieci.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (5)