Gretai — to litewski piosenkarz i prowadzący telewizyjny, znany ze swoich kontrowersyjnych wypowiedzi i akcji. Przed kilkoma laty był radnym miasta Wilna z ramienia konserwatystów.

Jaka jest Twoja pozycja, jako przedstawiciela show biznesu w kwestii oryginalnej pisowni nazwisk w dokumentach państwowych?
 
Widzę w tym dwie strony medalu. Technicznie, to jest zabronione przez przepisy. W litewskim alfabecie nie ma tych liter, których nie ma, dlatego ze strony technicznej mamy czerwone światło, lecz istnieje inny aspekt, który popieram w całej rozciągłości. Można przecież zrobić wyjątek. Wyjątek dla mniejszości narodowej, którą uważam za naszych braci. Czy jestem za w, q i x w pisowni polskich nazwisk? Tak, jestem za. Chociaż najmądrzejszym posunięciem i znakiem dobrej woli w stosunku do polskiej wspólnoty byłby dodatkowy zapis w języku polskim.
 
A co sądzisz o dwujęzycznym nazewnictwie ulic i miejscowości?
 
Nie widzę żadnych problemów. Jest jednak aspekt prawny. Nie myślę, że gdybym na swoim własnym domu napisał np. ul. Witolda, byłoby to naruszeniem prawa. Oczywiście są regulacje prawne, lecz jestem pewny, że szanse na wygraną w dowolnym sądzie byłyby bardzo wysokie.
 
Ogłosiłeś przed kilkoma laty akcję złapania graficiarza „solomona”. Jakie postępy poczyniono w walce z tą plagą każdego miasta?
 
Po pierwsze, po raz kolejny podkreślę, że nie było to czynione z racji zdobycia popularności. Ludzie sądzą o innych w miarę stopnia swego zepsucia. Pojawiło się kilku krzyczących, że jest to moja kampania przedwyborcza, chociaż później się okazało, że w żadnych wyborach nie startowałem. Nie potrzebna mi jest taka reklama, nigdy mnie nie zobaczysz w piśmie „Žmonės”, bo takie dziennikarskie badziewie po prostu olewam.
Co się tyczy zainicjowanej przeze mnie kampanii na rzecz złapania „solomona”, to przerosła ona w ruch przeciw grafficiarzom. Oczywiście, wywołała też skutki uboczne, takie jak malowanie na ścianach ze złości i na przekór. Jednak dobre strony tej kampanii przeważają nad skutkami ubocznymi.
 
Wielu twierdzi, że liczba graffiti tylko zwiększyła się…
 
Nie, to nieprawda. Ludzie po prostu zaczęli je zauważać.
 
A „solomon” wciąż na wolności?
 
„Solomon”, jako konkretna osoba, został złapany. Policja zna jego tożsamość, lecz zabrakło konkretnych przepisów, aby go pociągnąć do odpowiedzialności. Teraz go nawet nie ma Litwie — tyle mi w tej sprawie powiedziano w Komisariacie Policji Okręgu Wileńskiego.
 
Pojawiają się jednak nowi grafficiarze, co z nimi?
 
Tak, często mi ludzie mówią: „Jesteś głupi, nie dasz z nimi rady”. Oczywiście, możemy zmniejszyć tylko ich liczbę, przecież wszystkich złodziejów też nie złapiesz.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (46)