Wszyscy uczestnicy zgodzili się — a w dyskusji wzięli udział historycy z Litwy, Polski oraz Rosji — że katastrofa prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem, mimo iż jest niezwykle bolesną tragedią dla narodu polskiego, otworzyła pewną furtkę do normalizacji stosunków polsko-rosyjskich. Pomogła też całemu światu uświadomić, czym faktycznie był mord na kilkunastu tysięcach polskich obywateli w 1940 r. dokonany na rozkaz Stalina. „Nikt dzisiaj na świecie nie może powiedzieć, że nie wie o Katyniu. Ta prawda dotarła do milionów Rosjan. Dużą rolę odegrał w tym także pokaz filmu Andrzeja Wajdy” — powiedział zebranym we słowie wstępnym Janusz Skolimowski, ambasador RP na Litwie.

Znaczenie filmu Wajdy podkreślił również moderator dyskusji, znany litewski historyk Algimantas Kasparavičius, który powiedział, że droga ku poznaniu prawdy historycznej bardzo często leży w sferze emocjonalnej. To co wydarzyło się po 10 kwietnia 2010, jego zdaniem, pomoże rozwiązać wszelkie kwestie ciążące w tej sprawie. „To pozwoli wyjaśnić wszystkie niuanse, które przeszkadzają dwóm wielkim narodom, narodowi polskiemu i rosyjskiemu” — stwierdził historyk.
Pozytywne zmiany po stronie rosyjskiej dostrzega również dyrektor Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk profesor Wojciech Materski.

Takim krokiem do przodu było przekazanie przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa 67 tomów akt rosyjskiego śledztwa katyńskiego. Ogółem Rosja przekazała Polsce w ciągu ostatnich 20 lat 148 tomów akt. Nie przekazano tylko 35 tomów z klauzulą „tajne” i „ściśle tajne” oraz kopii ściśle tajnego postanowienia o umorzeniu śledztwa. „Ta empatia, którą wykazała strona rosyjska po 10 kwietnia, nawet jeśli nie zamknęła sprawę, to zrobiła duży krok do przodu” — wyznał Wojciech Materski. Profesor wygłosił też krótki referat o tym jak sprawa katyńska oddziaływała na stosunki polsko – rosyjskie od samego początku po nasze dni.

Optymizmu polskich kolegów nie podzielał rosyjski historyk  Nikita Petrov, zastępca przewodniczącego Centrum Naukowo-Informacyjnego „Memoriał”. Dla rosyjskiego historyka rok 2010 był w pewnym sensie zmarnowaną szansą. Jego zdaniem w dużym stopniu gesty władzy rosyjskiej były robione tylko na pokaz. „W Rosji władza mówi jedno, a robi coś innego. Gdyby faktycznie był rozkaz z góry — i nie ważne kto był wtedy ważniejszy Miedwiediew czy Putin — odtajnić akta, to by już dawno je odtajniono” — oświadczył Petrov.

Działacz „Memoriału” wymienił słuchaczom dwa fakty. Po pierwsze, to niepełne przekazanie materiałów śledztwa stronie polskiej. Zdaniem historyk przekazanie wszystkich materiałów może nigdy nie nastąpić. Po drugie, nie nagrodzenie Andrzeja Wajdy za „Katyń”, który został pokazany dwa razy w państwowej telewizji. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że prezydencka nagroda za 2010 r. miała być wręczona polskiemu reżyserowi. W ostatniej chwili Kreml jednak przeląkł się „rosyjskich nacjonalistów”, którzy napisali, że „Polska rusofobia jest nagradzana przez Kreml”.

„Jeśli ktoś napisze, że Polacy podejmują sprawę Katynia, bo chcą w ten sposób zmniejszyć cenę na gaz to większość rosyjskiego społeczeństwa w to uwierzy. Bo u nas ludzie są przyzwyczajeni do tego, że władza za pomocą historii rozstrzyga kwestie gospodarcze” — powiedział rosyjski historyk.

Vladas Sirutavičius z  Instytutu Historii Litwy przeniósł dyskusję o Katyniu i Smoleńsku na tematy polsko – litewskie. „Jak litewski uczeń z międzywojennej Litwy, który nie ważne jakie pytanie mu zadano, odpowiedź zaczynał od kwestii Wilna” — żartował litewski naukowiec. Vladas Sirutavičius źródła pogorszenia się stosunków polsko – litewskich doszukuje się w bardziej pragmatycznej polityce Polski, którą Warszawa uprawia mniej więcej od 2008 r.

Konsekwencją tego pragmatyzmu jest właśnie polepszenie się relacji na linii Warszawa – Moskwa. Litwa w pewnym stopniu, według historyka, po prostu nie była przeszykowana na taki obrót rzeczy i poczuła się zagrożona. „Chociaż to jest dziwne, bo dobre stosunki w tak skomplikowanym regionie, muszą być priorytetem dla wszystkich państw” — dodał Sirutavičius.

Pewien zawód na polskiej polityce zagranicznej było czuć w wystąpieniu popularnego litewskiego historyka i orędownika pojednania polsko - litewskiego Alfredasa Bumblauskasa, który stwierdził, że obecny pragmatyzm polskiej polityki to jest koniec idei Jerzego Giedroycia. „Na polityce Giedroycia możemy postawić krzyżyk” — oznajmił Bumblauskas.

Dyskusja odbyła się pod patronatem ministrów kultury Litwy i Polski.. Jej organizatorami byli: Instytut Historii Litwy, Wydział Historyczny Uniwersytetu Wileńskiego, Wydział Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego, Instytut Polski w Wilnie i Instytut Goethego.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion