Zakończyły się trwające cztery dni Wileńskie Targi Książki. Na targach zaprezentowana została książka Rimvydasa Petrauskasa, Dariusa Staliūnasa i Dangirasa Mačiulisa „Kas laimėjo Žalgirio mūšį? Istorinio paveldo dalybos Vidurio ir Rytų Europoje“ („Kto zwyciężył pod Grunwaldem? Podziały spuścizny historycznej w Europie Środkowo-Wschodniej”). Prezentując książkę, historycy opowiedzieli, że nie ważne jest, jak często Polacy, Litwini i Niemcy nie zgadzali się w tej kwestii wcześniej, dzisiaj  bitwę pod Grunwaldem ocenia się inaczej.
 
W Niemczech bitwa pod Grunwaldem już nie jest ważnym tematem, choć niegdyś Zakon chciał udowodnić, że zwycięstwo Litwinów i Polaków na polu bitwy jest bezprawne i niesprawiedliwe, ponieważ w ich szeregach przeciwko chrześcijanom, czyli Zakonowi, walczyli Tatarzy.
 
W Polsce obchody rocznicy bitwy pod Grunwaldem uświetnia coroczna inscenizacja bitwy. Zdaniem współautora książki, Dariusa Staliūnasa, wskazuje to na brak jakiegokolwiek nacechowania ideologicznego Grunwaldu.
„Kilka dekad temu pewien Polak, jeden z organizatorów obchodów spytał: „Słuchajcie, może skończmy z tą tradycją, pozwólmy choć jeden raz zwyciężyć Niemcom?” Mówiąc inaczej, Grunwald stracił to nacechowanie ideologiczne, które z wydarzenia zrobiło centralne miejsce pamięci całego regionu” – mówił historyk.
 
Obecny na spotkaniu Alvydas Nikžentaitis opowiadał, że w Polsce rocznice bitwy obchodzi się z pompą i już w PRL krążyły o tym anegdoty.
 „Pewna cecha jest charakterystyczna dla socjalizmu – ciągle czegoś brakuje. Na sklepie, w którym sprzedawano deficytowy towar, wisiała kartka „Uczestnikom bitwy pod Grunwaldem – bez kolejki”. Kolejka przesuwa się, nikt się nie przeciska, tylko jeden stary Polak podchodzi do ekspedientki i mówi: „Jestem uczestnikiem bitwy pod Grunwaldem, proszę o ten towar”. Na co sprzedawczyni: „Proszę okazać legitymację, że jest pan uczestnikiem bitwy pod Grunwaldem”. Mężczyzna na to: „Wie pani, wtedy pisma nie było, nikt tych legitymacji nie dał”. Ekspedientka odpowiada: „Przed chwilą był tu jeden Krzyżak, dokumenty miał w porządku” – opowiadał Alvydas Nikžentaitis.
 
Ocena Polaków i Litwinów różna

 
W 1960 roku w Polsce powstał film o bitwie pod Grunwaldem - „Krzyżacy” Aleksandra Forda. Film bardzo rozzłościł malarza Vladimira Kasatkina, ponieważ Litwini w nim zostali przedstawieni szczególnie marnie.
 
„Wiedziałem, że w sowieckim Kownie mieszkał malarz Vladimir Kasatkin, który namalował obraz, poświęcony bitwie pod Grunwaldem. Opowiedział, jak narodził się pomysł, który dla mnie był bardzo niespodziewany. Wyjaśniał: „Poszedłem w Kownie do kina, obejrzałem film Aleksandra Forda „Krzyżacy” i tak mnie to zirytowało, że zacząłem malować witoldów” – opowiadał Dangiras Mačiulis.
 
Darius Staliūnas opowiedział jeszcze jedną nieznaną historię o historyku Juriju Troniku, który w Wilnie skończył kilka klas gimnazjum i po drugiej wojnie światowej wyjechał do Polski kontynuować naukę. Tam na pierwszej lekcji musiał opowiedzieć o bitwie pod Grunwaldem.
„Nauczony w litewskiej szkole o zwycięstwie Witolda i manewrze Litwinów, wszystko tak opowiedział. Wtedy usłyszał gromki śmiech w klasie. I otrzymał dwóję. Gdyby za kilka lat wróciłby i kontynuowałby naukę w sowieckiej litewskiej szkole, za tę odpowiedź również nie dostałby piątki. Ten ideologiczny rozdźwięk dziś jeszcze trochę funkcjonuje, ale już nie jest tak silny” – opowiadał Darius Staliūnas i dodał, że takie historie raczej by się nie wydarzyły w dzisiejszych czasach. 
 
Wydarzenie jednoczące narody
 
Jak jest dzisiaj? Czy polskich i litewskich podręcznikach historia bitwy pod Grunwaldem jest przedstawiona z jednego punktu widzenia?
„W podręcznikach znajdziemy dość wiekową wersję Długosza. Z racji, iż działa wspólna polsko – litewska komisja do spraw podręczników, wersja ta jest znacznie złagodzona” – tłumaczył Alvydas Nikžentaitis. – Jeśli chodzi o Polskę i podejście do bitwy pod Grunwaldem w tym kraju, to w ogóle widzimy zupełnie nowe tendencje”.
 
Zdaniem historyka, jest to postępująca komercjalizacja obchodów rocznicy bitwy pod Grunwaldem, oraz fakt, że z wydarzenia, które wcześniej dzieliło narody, próbuje się stworzyć zjawisko, które pokazałby wspólnotę.
 
„Jeżeli spojrzymy na obchody rocznicy bitwy pod Grunwaldem z 2010 roku, to Witoldem mógł zostać już nie tylko Litwin, odbyło się też mnóstwo różnych wystaw, poświęconych Grunwaldowi, gdzie obok polskich napisów były także litewskie. W Polsce zauważalna jest wyraźna tendencja przedstawienie Grunwaldu jako wydarzenia, które łączyłoby różne narody, a nie dzieliło. W swoim czasie do tego przyczynili się również prezydenci Valdas Adamkus i Aleksander Kwaśniewski, którzy spotkali się pod Grunwaldem i rozmawiali o Grunwaldzie jako swoistym przykładzie dla obu krajów, przystępujących do NATO”- tłumaczył Alvydas Nikžentaitis.
 
Litwini z Niemcami przeciw Polakom?
 
Sprawa bitwy pod Grunwaldem jest bardziej istotna Litwinom, niż Polakom - twierdzi historyk. My tu dopatrujemy się i szukamy wyjątkowej roli Litwinów, w Polsce natomiast ten konflikt jest znacznie mniej istotny, a bitwa jest opowieścią o pięknej współpracy narodów.
 
„Uaktualnienie tego wydarzenia nastąpiło po 1990 roku, w Polsce natomiast silne uaktualnianie trwało w 1960 roku. Choć obecnie obserwujemy takie samo zjawisko, waga bitwy pod Grunwaldem dla tożsamości narodowej Polaków i Litwinów maleje, lecz społeczeństwo litewskie miało trochę mniej czasu na ustanowienie krytycznego podejścia do Grunwaldu” – tłumaczył Alvydas Nikžentaitis.
 
Dodał jednak, że mimo wszystko w sondażach bitwa pod Grunwaldem pozostaje w pierwszej dziesiątce najważniejszych wydarzeń w historii Polski.
Zapytany o opinię, uwzględniając wszystkie nieporozumienia między naszymi narodami, gdyby bitwa pod Grunwaldem miała się odbyć dziś, to czy Polacy i Litwini walczyliby po jednej stronie, historyk odpowiedział, że to zależałoby od konkretnych rzeczy i okoliczności.
 
„Gdyby Litwini i Polacy dogadali się w sprawie budowy mostów energetycznych, „Rail Baltica” i „Via Baltica” i uważaliby, że ta infrastruktura jest dla nich wszystkich pożyteczna, to, rzecz jasna, walczyliby razem, Ale jeśli dalej te sprawy pozostałyby na etapie dyskusji, wtedy być może pod Grunwaldem walczylibyśmy z Polakami po stronie Niemiec” – z uśmiechem rozważał Alvydas Nikžentaitis.