Tomasz Otocki: Dlaczego zdecydowałaś się na udział w filmie „Pokolenie PLT”, pokazywanym tu na EMIGRZE, jakie były początki?

Bożena Mieżonis: Akurat w tym momencie pracowałam w Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Pani Agata Lewandowski przyjechała wtedy do Wilna. Już wcześniej znała Macieja Mieczkowskiego, pana Romualda Mieczkowskiego, którzy dali kontakt to mnie. Przyjechała, zapytała, czy mogłabym udzielić wywiadu. Stwierdziłam: dlaczego nie?

Powiedz naszym czytelnikom, czym zajmujesz się na co dzień w Wilnie?

Ukończyłam studia, zmieniałam prace, później 5 lat pracowałam w Domu Kultury Polskiej w Wilnie jako koordynator projektów kulturalnych. Później wyjechałam na staż parlamentarny do Warszawy, a później na staż dziennikarski do Chicago. A teraz jestem tu. A właśnie: jestem także prezesem, czyli „wygą”, Związku Włóczęgów Wileńskich. Moją misją osobistą jest to, żeby twarz Polonii była inna, by Polacy postrzegani byli jako super fajni ludzie. 

Włóczęgostwo, staż parlamentarny, próby dziennikarskie – która z tych aktywności najbardziej Ci pasowała? Czy mogłabyś coś więcej o nich opowiedzieć?

Najbardziej odnajduję się w podróżach. Ale staże czy to dziennikarskie czy parlamentarne to też są podróże i nowe wyzwania. To wszystko nas kształtuje. Międzynarodowe staże parlamentarne są organizowane od około 10 lat w Sejmie. Są inspirowane takimi samymi stażami w Bundestagu. Nabór na staż odbywa się dwa razy do roku. Był konkurs, złożyłam dokumenty i się dostałam. 

Jak Ci się spodobało w polskim Sejmie?

Świetne doświadczenie, wszystkim polecam, mogę zareklamować: do 15 października jest nowy nabór. Naprawdę rekomenduję te staże, bo od wewnątrz można zobaczyć cały system polityczny. Oczywiście, na stażach bardzo wiele zależy od siebie samego. Ile Ty możesz i chcesz wynieść z tego. Jeżeli masz chęci i ambicje, naprawdę polecam. 

Z Twoja przygoda z dziennikarstwem na czym polegała?

Na zapoznaniu się z mediami polonijnymi w Chicago. Zapoznałam się. Ich jest o wiele więcej niż w Wilnie. Podstawową różnicą jest to, że my wilnianie możemy się nauczyć przedsiębiorczości od Polaków w USA. Każde takie doświadczenie medialne jest naprawdę inspirujące. 

Czy jest dla Ciebie tytułowe pokolenie PLT?

To jest takie dobrze czytelne hasło i tyle. A dlaczego jest taka nazwa filmu, to by trzeba było zapytać Agatę Lewandowski. A czy ja czuję się Polką czy Litwinką? Kim jest człowiek, to zależy od tego, w jakim języku myśli. Ja osobiście myślę w zależności od sytuacji. Czasem po polsku, czasem po litewsku. Nie utożsamiam siebie z Polką czy Litwinką. 

Jesteś wilnianką po prostu?

Jestem wilnianką, choć może to dziwnie zabrzmi. Kiedyś próbowałam się określać w jasny sposób: Polka, ale tego się nie da. Kiedy jestem w domu rozmawiam po polsku z mamą, z ojczymem w języku rosyjskim. Chodziłam do przedszkola litewskiego, później szkoły polskiej. Kiedy na co dzień masz te trzy języki, trzy kultury, nie starasz się czynić różnicy między narodowościami. Mowa w trzech językach na co dzień jest naturalna. Może w tym pokoleniu PLT akurat o to chodzi, że nie jesteśmy ani super-Polakami, ani super-Litwinami. Jesteśmy mieszkańcami Wilna, a historia złożyła się tak, a nie inaczej.
Ja akurat się cieszę, że mieszkam w Wilnie i mam to szczęście, że obie kultury są mi bliskie. Dziennikarze pytają czasem, komu kibicuję, kiedy jest mecz koszykówki…

A interesujesz się polityką?

Interesuję się o tyle o ile, ale moim zdaniem droga do porozumienia i wspólnego życia Polaków i Litwinów wiedzie przez kulturę. Na Litwie, owszem, jest nagonka medialna przez ostatnie dwa lata, ale w sferze kulturalnej, co się dzieje? Organizowane są festiwale międzynarodowe przez Litwinów, czy to kina, czy teatru, na które są zapraszane grupy z Polski. I to te z najwyższej półki. Są przywożone filmy najlepsze w danym momencie. To mnie akurat cieszy, że w środowisku kulturalnym, intelektualnym w Wilnie – trudno mi mówić o całej Litwie – nie ma podziałów. Znam osobiście bardzo dużo Litwinów, którzy z własnej chęci uczą się języka polskiego. Którzy nazywają siebie polonofilami. Ostatnio była sytuacja, że polscy kibice wywiesili ten głupi transparent „litewski chamie….”. I jak Litwini na to zareagowali? „Polsko, kocham Cię”. To była super akcja. 

Mówiliśmy o tej akcji w Radiu Wnet. Jesteś przedstawicielką młodego pokolenia. Starsze pokolenie na Litwie często narzeka na dyskryminację. 

To też zależy jakie starsze pokolenie. Są Polacy, którzy idą do mediów i najbardziej krzyczą. Niestety, nie mają zawsze racji. A ci Polacy, którzy mają poglądy polityczne, takie powiedzmy sobie, ponad podziałami, nie wypowiadają się, bo ich nikt nie pyta. Do nich trudno jest dojść. I to jest problem. 

A jaka jest Twoja opowieść o stosunkach polsko-litewskich? Czułaś się kiedyś dyskryminowana, a może byłaś akceptowana przez Litwinów?

Uczyłam się w polskiej szkole, kształciłam na litewskiej uczelni. Mam przyjaciół i Litwinów, i Polaków. Cały czas tak było, że siedzimy przy tym samym stole w barze, przy piwie, i jeśli po mojej prawej stronie siedzi Polka, mówię do niej po polsku, jeśli po lewej siedzi Litwin, mówię do niego po litewsku. Ani Polacy, ani Litwini nie mają zastrzeżenia. Plus jest taki, że Litwini zaczynają rozumieć po polsku. Oczywiście, jeśli pójdziesz na dyskotekę, tak gdzie są same białe rękawiczki, otrzymasz w mordę, za to, że jesteś Polakiem. Ale to jest ekstremum. Ja mam takie szczęście, że tego nie spotkałam. Studiowałam na uczelni litewskiej i nigdy nie ukrywałam, że jestem Polką. Nigdy nie spotkałam się z dyskryminacją. Było tylko czasami tak: jutro będziemy mieli wykład o Rybczyńskim, może Ty jako Polka wiesz coś więcej na jego temat? Nie wiem: może miałam szczęście, że nie spotkała mnie dyskryminacja?

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (82)