Jest to pierwszy w historii przypadek, gdy Duńczycy wchodzą do rządu w tym najbardziej na północ wysuniętym kraju związkowym RFN. W związku z tym, że Akcja Wyborcza Polaków na Litwie również szykuje się w tym roku do przejęcia władzy, warto się przyjrzeć, w jaki sposób zrobiła to mniejszość duńska u naszego zachodniego sąsiada, jakie są osiągnięcia i trudności koalicji, która posiada zaledwie jeden mandat przewagi w landtagu.

Skąd mniejszości po obu stronach granicy?

Przez szereg lat Szlezwik podlegał Królestwu Danii. W 1864 r. w wyniku wojny duńsko-pruskiej, Szlezwik, Holsztyn i Lauenburg zostały wcielone do Królestwa Prus. Znacząca mniejszość duńska stała się po 1871 r. obywatelami Cesarstwa Niemieckiego. Po przegranej przez Niemcy wojnie światowej, w momencie, gdy polskie wojska przejmowały Pomorze Gdańskie (luty-marzec 1920 r.), w Szlezwiku doszło do plebiscytów które zadecydowały o obecnym kształcie granicy. ¾ mieszkańców Szlezwiku Północnego opowiedziało się za przynależnością do Danii, 80% obywateli Szlezwiku Południowego wolało pozostać przy Niemczech. Mimo względnego dostosowania granicy politycznej do etnicznej, w obu państwach pozostały liczne mniejszości narodowe. W 1924 r. stowarzyszenia Duńczyków i Fryzów weszły w skład animowanego przez Polaków Związku Mniejszości Narodowych w Niemczech (Verband der nationalen Minderheiten in Deutschland). Po kilku latach Polaka Stanisława Sierakowskiego zastąpił w roli prezesa Duńczyk Ernst Christiansen. Po 1933 r. mniejszość duńska – podobnie jak Polacy, Litwini i Serbowie – stała się obiektem szykan ze strony NSDAP, rozwiązano jej organizację społeczną, a aktywnych działaczy osadzono w obozach, duński etnos przetrwał jednak na północnych rubieżach Rzeszy w zasadzie nienaruszony. Co więcej, po II wojnie światowej doszło to odrodzenia się mniejszości duńskiej. W 1945 r. liczyła ona 2,7 tys. członków, pod koniec 1946 r. – 62 tys., zaś w okresie 1947/1948 już 150 tys. Spowodowane to było zarówno imigracją, jak i koniunkturalną zmianą opcji narodowościowej przez Niemców (tzw. Speckdäne), którzy liczyli na przyłączenie do w miarę dostatniej Danii niż pozostawanie w zbiedniałych, opanowanych przez przesiedleńców z Prus Wschodnich, Niemczech. Trzeba jednak dodać, że od początku rząd w Kopenhadze odrzucał jakąkolwiek ideę zmiany granicy państwowej. Dziś liczbę Duńczyków w Szlezwiku ocenia się na 50 tys. (tyle samo co Fryzów). Szacuje się, że po duńsku mówi tylko 16% z nich.

Zjednoczenie…

Podobnie jak na Litwie, gdzie – zgodnie z zasadą dualizmu organizacyjnego – organizacją polityczną pozostaje AWPL, a społeczną ZPL, Duńczycy od początku mieli zarówno swoją partię polityczną, jak i stowarzyszenie narodowe. Związek Południowo-Szlezwicki (niem. Der Südschleswigsche Verein, SSV; duń. Sydslesvigsk Forening, SSF), którego rodowód sięga jeszcze czasów Republiki Weimarskiej, działa dziś w 115 okręgach w Szlezwiku, ma około 14 tys. członków (dane z 2005 r.). Organizacje satelickie SSV/SSF liczą ok. 10 tys. osób. SSV/SSF ma swoją filię młodzieżową w postaci Południowo-Szlezwickiego Związku Młodzieży Duńskiej (niem. der Dänische Jugendverband für Südschleswig; duń. Der Sydslesvigs Danske Ungdomsforeninger, SdU). Ściśle współpracuje z organizacją grupującą Fryzów Friisk Foriining (Zjednoczenie Fryzyjskie). W 1949 r. SSV/SSF liczył 75 tys. członków, w 1962 r. – 30 tys., w 1980 r. – 21 tys., w 2005 r. – 14 tys. Liczba spada więc z dekady na dekadę, inaczej niż procent wyborców politycznej emanacji mniejszości duńskiej – Związku Wyborców Południowego Szlezwiku (SSW), który od 1996 r. notuje stały „aufschwung” w kolejnych wyborach sejmikowych.

… i związek

Wspomniany SSW został powołany do życia w 1946 r. jako polityczne przedstawicielstwo broniące praw mniejszości i od tego czasu jest stale reprezentowany w landtagu. Jest trzecim co do wielkości ugrupowaniem w regionie: liczy prawie 4 tys. członków (dla porównania: CDU – 24 tys., SPD – 19 tys., Zieloni i FDP – po 2 tys.). Choć programowo reprezentuje przede wszystkim interesy Duńczyków głosują na nie także Niemcy (partia dodała do programu postulat ochrony tzw. kultury dolnoniemieckiej). SSW opowiada się za ochroną tożsamości mniejszości narodowych, wspieraniem różnorodności, humanitarną polityką imigracyjną i azylową, równouprawnieniem kobiet i mężczyzn. Występuje także za „prawdziwą społeczną gospodarką rynkową”, decentralizacją (umacnianiem władzy gmin i powiatów), wspieraniem rozwoju regionalnego, bezpłatnym szkolnictwem wyższym, powszechnym dostępem do bibliotek i Internetu oraz ochroną środowiska. Zachęca, by korzystać z doświadczeń krajów skandynawskich. O ile partia przez lata unikała opowiadania się po stronie „czarnej” czy „czerwonej”, odmawiając wspierania kolejnych większości (CDU czy SPD) w landtagu, to jej program raczej sytuuje ją po stronie soc-liberalnej.

Konflikt o duńskie szkoły i kampania wyborcza,/strong>

W landzie Szlezwik od lat istniało rozbudowane szkolnictwo mniejszościowe. W 1948 r. w duńskich szkołach uczyło się 13 tys. uczniów, w 1959 r. – już tylko 5 tys. Do końca lat sześćdziesiątych ta liczba stale się zmniejszała, by w latach dziewięćdziesiątych ustabilizować się na poziomie „5 tys. plus” (do przedszkoli chodziło 2,5 razy mniej dzieci). Szkolnictwo istniało sobie w miarę spokojnie, notując oczywiście problemy charakterystyczne dla wszystkich mniejszości, było wspierane zarówno przez land, federację, jak i Kopenhagę. Odbywało się w 100% w języku duńskim. W 2010 r. centroprawicowy rząd Szlezwiku, na gwałt szukając oszczędności w budżecie krajowym, postanowił obciąć dotację dla duńskich uczniów do 85% wysokości dotacji dla uczniów niemieckich. Motywowano to z jednej strony zaciskaniem pasa, w którym uczestniczyć muszą wszyscy, z drugiej strony wysunięto argument, że prywatne duńskie szkoły i tak mają lepszą sytuację od prywatnych niemieckich (np. Waldorfschule), które dostają zaledwie 80% dotacji. Działacze CDU wskazywali, że szkolnictwo duńskie jest bogate, bo współfinansowane przez Kopenhagę, zaś nie wszyscy uczniowie szkół są członkami mniejszości, nie można więc mówić o szczególnym uderzeniu w mniejszość (SSW wysunęła za to pod adresem chadecji zarzut łamania Konwencji Ramowej Rady Europy o Ochronie Praw Mniejszości i konstytucji niemieckiej z 1949 r.). Reforma oświatowa – skrytykowana i przez SSW, i przez czerwono-zieloną opozycję – przepełniła czarę goryczy i doprowadziła do poważnego konfliktu społecznego w Szlezwiku. Gniewne pomruki wydała z siebie Kopenhaga. Mniejszość duńska rozpoczęła nie tylko masowe protesty uliczne, ale także zbiór podpisów pod żądaniem anulowania złego prawa (podpisało się ponad 50 tys. obywateli, w tym bardzo dużo Niemców). 21 kwietnia 2012 r., na dwa tygodnie przed wyborami, doszło we Flensburgu do demonstracji Duńczyków, w której udział wzięło 10 tys. osób (czyli 1/5 całej społeczności). Domagano się zaprzestania dyskryminacji i opowiadano za zmianą rządu na przyjazny mniejszościom. Jak mówił wówczas lider SSW Flemming Meyer szło nawet nie tyle o pieniądze, co o zasadę równości.
Sytuacja zagotowała się do tego stopnia, że SSW występował w wyborach już bez maski jako organizacja opozycyjna wobec CDU i FDP. Zadeklarowano chęć udziału w rządach i uzyskania jednego ministerstwa w nowym gabinecie centrolewicowym, co jak na powściągliwe dotychczas SSW było „przełomem kopernikańskim”. Chodziło o to, by z jednej strony jak najszybciej anulować złe „prawo 85%”, z drugiej strony odzyskać godność narodową jako dyskryminowana społeczność. W trakcie kampanii wyborczej CDU po raz pierwszy od dłuższego czasu sięgnęło zaś po „straszak duński”. Rządy „koalicji duńskich świateł drogowych” (niem. Dänen-Ampel, czyli SPD – Zieloni – SSW) miały być niestabilne, nieprofesjonalne i przynieść Szlezwikowi chaos.

Wybory 2012

Wyniki wyborów z 6 maja były szeroko komentowane nie tylko ze względu na wejście do Landtagu Piratów, katastrofę „Die Linke” czy udaną rekonwalescencję FDP. Koalicja chadecko-liberalna nie obroniła swojej większości sejmikowej, podobnie jak przewagi nie uzyskał duet SPD-Zieloni. W landtagu rozbitym na sześć partii niełatwo przyszło ustalić rządzącą większość, zwłaszcza, że SPD mające ochotę na stanowisko premiera rządu krajowego odrzuciło ideę „wielkiej koalicji” z chadecją. W takiej sytuacji idealny wydał się wariant koalicji „duńskich świateł drogowych”. Precedens koalicji Duńczyków z SPD i Zielonymi wystąpił już w 2005 r., gdy większość w Landtagu chciała utrzymać socjaldemokratka Heide Simonis, jednak wówczas ktoś z lewicowego obozu odmówił jej poparcia w tajnym głosowaniu i rząd tolerowany przez mniejszość duńską nie uzyskał reelekcji. To właśnie wtedy liderka SSW Anke Sporendonk usłyszała groźby śmierci pod swym adresem – za to, że Duńczycy w ogóle śmieli decydować o tym, kto będzie w landtagu trzymać władzę. Po wyborach 2012 r. ta sama Heide Simonis, komentując kruchą większość „koalicji świateł drogowych” w landtagu, wskazywała, że podobną przewagą rządził w Bundestagu Konrad Adenauer.

Udział w koalicji

Ostatecznie 12 czerwca SSW weszła do tworzonego przez burmistrza Kilonii Torstena Albiga (SPD) rządu krajowego. Uzyskała w nim jeden resort – sprawiedliwości, kultury i spraw europejskich – który objęła liderka jej frakcji w kilońskim sejmiku Anke Spoorendonk. Warunkiem wejścia SSW do koalicji było przywrócenie duńskim szkołom równych praw, jeśli chodzi o możliwość aplikowania o dotacje rządowe. Spełnienie tego postulatu nie było dużym problemem dla SPD i Zielonych. Również poglądy na sprawy socjalne czy kwestię energii odnawialnej trzy partie miały podobne, choć już np. Zieloni nie zgadzają się na budowę tunelu przez Fehmarn Belt łączącego niemiecką wyspę Fehmarn z duńską wyspą Lolland, co wspiera SSW. Pytany przez PL DELFI, czy wejście do nowej koalicji budziło jakieś kontrowersje wśród członków Związku, Martin Lorenzen odpowiada: nie. „Przez cięcia poprzedniego gabinetu byliśmy jeszcze przed wyborami zmuszeni zadeklarować, że poprzemy zmianę rządu (…) Baza partyjna SSW, mniejszość duńska i Kopenhaga w 100% to popierała, bo polityka mniejszościowa poprzedniego gabinetu była bardzo niedobra”. I, polemizując z tezami o tym, że mniejszość nie ma prawa uczestniczyć w zmianie rządu, dodaje: „na szczeblu europejskim nie jest to nic nadzwyczajnego, jak próbują nam wmówić członkowie opozycji (CDU i FDP – przyp. PL DELFI). Przykłady z Finlandii, Rumunii, Słowacji czy od naszych przyjaciół z Zachodniej Fryzji dowodzą, że jest wręcz odwrotnie”.

Z okazji pierwszych stu dni rządu z udziałem mniejszości SSW zamieściła na swej stronie internetowej komunikat „100 gute Tage für Schleswig-Holstein” („100 dobrych dni dla Szlezwiku-Holsztyna”). Wylicza się w nim sukcesy nowej koalicji. Ze względu na portfel, którym dysponuje liderka SSW w nowym rządzie, są to w dużej mierze szczegółowe sprawy związane z wymiarem sprawiedliwości: doszło np. do porozumienia z władzami Hamburga w sprawie przeniesienia części więźniów ze Szlezwiku, zaniechano planów likwidacji małego zakładu karnego we Flensburgu. Są osiągnięcia w polityce mniejszościowej. Z dniem 1 stycznia 2013 r. przywrócone zostają pełne dotacje dla szkół duńskich zniesione przez rząd CDU. Koalicja zgodziła się także na przyznanie Roma i Sinti statusu mniejszości narodowej w Szlezwiku, zrównując ją z Duńczykami i Fryzyjczykami (odpowiednie zmiany w konstytucji muszą jeszcze zostać zatwierdzone większością 2/3). Przywrócono około 300 etatów dla nauczycieli, rozpoczynając – poprzez „konferencję oświatową” – dialog ze środowiskiem pedagogicznym. Zlikwidowano tzw. opłaty za ochronę wybrzeża, którymi poprzedni rząd obarczył mieszkańców rejonów położonych nad Bałtykiem i Morzem Północnym (wychodząc z założenia, że ochrona wybrzeża jest sprawą wszystkich mieszkańców regionu).

Trzeba przyznać, że jak na trzy miesiące sprawowania władzy SSW ma się czym pochwalić. Duńczykom, którzy chcą pokazać, że wychodzą tematycznie poza ścisłe „getto mniejszościowe”, zależy zwłaszcza na pozytywnej ocenie dorobku ministerstwa sprawiedliwości (gdy jego szefowej z SSW zarzucono brak wykształcenia prawniczego). Niewątpliwym sukcesem jest zniesienie przepisów dyskryminujących szkoły duńskie, co było głównym postulatem w ciągu ostatnich kilku miesięcy, a także zrobienie oka do mniejszości romskiej. Jest to nowy potencjalny elektorat dla SSW (żyje ich w Szlezwiku ok. 5 tys.).

Partia zgłasza dalsze propozycje – np. dotyczące prawa udziału imigrantów w wyborach lokalnych i regionalnych, starając się być wierna swemu progresywnemu, soc-liberalnemu światopoglądowi.

Lekcje dla AWPL

Czy Akcja Wyborcza Polaków na Litwie mogłaby się czegoś nauczyć od Związku Wyborców Południowego Szlezwiku? Organizacyjnie partie nie są powiązane, bo SSW od lat stanowi część Wolnego Aliansu Europejskiego (FEA), do którego należą także „O Prawa Człowieka w Zjednoczonej Łotwie” Tatiany Żdanok czy Ruch Autonomii Śląska, zaś AWPL wybrała stowarzyszenie z raczej nacjonalistycznie nastawioną Partią Europejskich Konserwatystów i Reformatów (ECR). W niczym to nie przeszkadza, żeby pewne rozwiązania podpatrzeć.

Źródeł sukcesu wyborczego SSW z 2012 r. jest kilka. Przede wszystkim bardzo aktywna praca oddziałów partii nad wyborczym wynikiem (nie udało się co prawda powtórzyć sukcesu z 2009 r., ale rozkład głosów w sejmiku zdecydował, że Związek stał się „Zünglein an der Waage”), jedność i determinacja działaczy, by ugrupowaniu zapewnić przetrwanie. W wyborach zagrał czynnik mobilizacyjny (coś podobnego jak w przypadku AWPL w 2011 r.) –mniejszość poczuła się nie na żarty zagrożona zamachem na duńską oświatę, co sprzyjało skupieniu się społeczności wokół SSW.
Nie mniej ważna była otwartość ugrupowań niemieckich (SPD, Zieloni, Piraci) na współpracę z Duńczykami. O ile koalicja CDU-FDP atakowała w okresie wyborów SSW, to niemiecka lewica pozostawała w zasadzie tej partii przychylna (jako ugrupowaniu, dzięki któremu można osiągnąć większość w sejmiku, znaczącą rolę odegrała tu także „politische Korrektheit”, która, inaczej niż na Litwie, zakazuje partiom lewicy atakować mniejszości). Jeszcze wcześniej w 2010 r. zielono-czerwona opozycja ostro krytykowała reformę zmniejszającą finansowanie dla duńskich szkół i obiecywała, że wraz z dojściem do władzy anuluje dyskryminujące prawo. Tymczasem na Litwie także partie uznawane za lewicowe (LSDP) czy lewicowo-populistyczne (TT, DP) uderzają w różnych okresach w polską mniejszość, w najlepszym przypadku zachowując obojętność wobec postulatów Polaków.

Są wreszcie sprawy udogodnień wyborczych – na Litwie, inaczej niż w Szlezwiku, obowiązuje dla mniejszości narodowych próg wyborczy: żeby wejść do Sejmu AWPL musi zdobyć około 80% głosów polskich oraz pojedyncze głosy mniejszości słowiańskich i Litwinów. Takiego warunku nie musiała spełniać SSW (choć i tak za cel postawiono sobie przekroczenie – tutaj tylko psychologicznej – bariery 5 proc., a na Związek głosowało sporo Niemców). Inny, nie dyskryminujący mniejszości narodowe, jest także podział okręgów wyborczych w Szlezwiku (część posłów do sejmiku, podobnie jak do Sejmu RL, wybiera się w systemie JOW – tzw. „Erststimme”).

Co jest ważne to fakt, że na Związek głosowali także Niemcy zamieszkujący region – oblicza się, że w 2009 r. połowa mandatów SSW została wywalczona głosami niemieckimi. W wyborach z 2012 r. SSW uzyskało zaś 61 tys. głosów, czyli o 10 tys. więcej niż w kraju mieszka Duńczyków. Oznacza to, że SSW już dawno spełniło to, co Akcja Wyborcza Polaków deklaruje – stało się prawdziwą partią regionalną, która walczy o głosy i Duńczyków, i Niemców, przedstawiając spójny program centrolewicowy. Jako ugrupowanie, które ma konkretną ofertę dla elektoratu i jest otwarte na współpracę z niemieckimi ugrupowaniami stało się „salonfähig”. Nawet jeśli dla CDU (niemieckiego odpowiednika TS-LKD) „Dänen-Ampel” jest wciąż synonimem wszystkiego, co najgorsze.

Rady ze Szlezwiku

Pytany o rady dla Akcji Wyborczej Polaków na Litwie u progu wejścia/niewejścia do nowej koalicji rządzącej Martin Lorenzen (SSW) odpowiada PL DELFI. „Z naszego punktu widzenia jest bardzo ważne, żeby cała mniejszość – a więc nie tylko partia, ale także organizacje kulturalne i inne stowarzyszenia, stały mocno za możliwym udziałem w nowym rządzie. Jeśli mniejszość w tej sprawie jest podzielona sytuacja staje się trudna. U nas 100% mniejszości duńskiej popiera politykę SSW”. Wg Lorenzena sytuacji pełnej mobilizacji wokół partii sprzyjała kontrowersyjna decyzja poprzedniego rządu, która spotkała się z jednoznacznym „odporem” ze strony mniejszości duńskiej. Na pytanie, czy wobec większości litewskiej AWPL powinna postępować koncyliacyjnie czy „selbstbewußt”, Lorenzen nie pozostawia wątpliwości. „Uważamy, że członkowie mniejszości narodowych powinni być pewnymi siebie obywatelami i wraz ze swą partią ofensywnie brać udział w demokratycznej debacie między mniejszością a partiami większości. Tylko w ten sposób zdobędzie się respekt i uznanie należne mniejszości. Wiemy skądinąd, że nawet dziś to nie jest łatwe i że w części ludności większościowej występują resentymenty. Krytykę, która pojawi się wraz z udziałem mniejszości w życiu politycznym, trzeba wytrzymać, by wywalczyć sobie prawo do politycznego udziału w podziale tortu władzy”. Takie rady płyną dziś z północnej części Niemiec w kierunku AWPL…

Słowniczek:

Anke Spoorendonk – „spitzenkandydatka” SSW w wyborach, nieoficjalna liderka ugrupowania, rocznik 1947, ukończyła duńskie gimnazjum Duborg-Skolen w Flensburg, po czym studiowała germanistykę i historię w Kopenhadze. Pracowała jako nauczycielka w rodzimym gimnazjum. W latach 1990-1996 radna powiatowa, od 1996 r. nieprzerwanie zasiadała w kilońskim sejmiku krajowym. W 2005 r. jako szefowa frakcji duńskiej poparła mniejszościowy rząd Heide Simonis (SPD), grożono jej wówczas śmiercią z rąk nacjonalistów niemieckich. 12 czerwca 2012 r. objęła funkcję ministra sprawiedliwości, kultury i spraw europejskich w rządzie SPD-Zieloni-SSW, zostając pierwszą w historii przedstawicielką Związku z portfelem ministerialnym. Za działalność na rzecz mniejszości duńskiej odznaczona przez królową Małgorzatę Orderem Dannebroga.

Bundestag – w Bundestagu pierwszej kadencji (1949-1953) SSW była reprezentowana przez jednego posła. Istnieje plotka, że to głos Duńczyków miał przesądzić o wyborze Konrada Adenauera na kanclerza (co nie jest prawdą). Od tego czasu Związek Wyborców nie kandydował w wyborach parlamentarnych. Raz po raz powraca w partii dyskusja, czy nie powinno się wrócić do udziału w wyborach ogólnokrajowych.

Duńskie szkoły – zgodnie z informacjami przekazanymi PL DELFI przez Martina Lorenzena obecnie w Szlezwiku istnieje 45 szkół duńskich z około 5,7 tys. uczniami (na 50 tys. obywateli duńskiego pochodzenia). Oprócz tego mniejszość ma 55 przedszkoli z 2,2 tys. dzieci. Nad szkolnictwem, które z jednej strony jest prywatne, z drugiej uznawane przez prawo za „instytucję użyteczności publicznej”, której należy się 100% dopłat do ucznia, czuwa Duński Związek Szkolny Południowego Szlezwiku (Dänischer Schulverein für Südschleswig). Związkowi podlegają nie tylko duńskie szkoły powszechne, ale także gimnazja: Duborg-Skolen i A. P. Møller-Skolen oraz jedna szkoła duńsko-fryzyjska. Nauczanie w szkołach prowadzi się wyłącznie w języku duńskim (poza lekcjami niemieckiego i języków obcych). Szkolnictwo, mimo że prywatne, finansowane jest przez land, państwo niemieckie, a także Danię. Oblicza się, że rocznie Kopenhaga przeznacza 40 mln euro na duńskie szkoły. Związek Szkolny utrzymywany jest przez Danię (50%) i Niemcy (43%).

Flensborg Avis – dwujęzyczny dziennik mniejszości duńskiej wychodzący we Flensburgu. Ukazuje się od 1869 r. Jego nakład wynosi ok. 6 tys. egzemplarzy. Gazeta jest współwłaścicielem stacji radiowej Radio Schleswig-Holstein, nadającej także w języku duńskim. W 2007 r. rząd Danii wspomógł gazetę kwotą 3 milionów euro.

Klauzula zaporowa 5 proc. - podobnie jak Serbowie Łużyccy (w Brandenburgii, bo w Saksonii nie ma takiego prawa) mniejszość duńska i fryzyjska w Szlezwiku zwolniona jest z obowiązku przekraczania progu w wyborach do Landtagu i Bundestagu. Odpowiednia regulacja sięga jeszcze tzw. deklaracji bońsko-kopenhaskich z 1955 r., w których obie strony – niemiecka w południowym Szlezwiku i duńska w Szlezwiku Północnym – zobowiązywały się do poszanowania praw mniejszości w obszarze kulturalnym, politycznym i – co ważne – oświatowym. Regulacja w ordynacji wyborczej budzi kontrowersje, które sięgają kilkudziesięciu lat. Swego czasu premier Szlezwiku-Holsztynu z CDU Friedrich Wilhelm Lübke wprowadził w wyborach drakoński próg 7,5 proc.. By sięgnąć bliżej – na wiosnę b.r. „specjalny status” SSW zakwestionowała młodzieżówka CDU „Junge Union”, nazywając Związek „zwyczajną partią lewicową” ubiegającą się o głosy także niemieckiego elektoratu (np. w niezamieszkałym przez Duńczyków Holsztynie). W tej sytuacji zwolnienie z klauzuli 5 proc. miałoby być aż nadto wspaniałomyślne, zwłaszcza, że wg młodych chadeków „prawa mniejszości w landzie są wystarczająco zapewnione”. Od propozycji „Junge Union” odcięła się partia-matka, więc pomysł umarł śmiercią naturalną. Nie zmienia to faktu, że przez część społeczeństwa i komentatorów mandaty SSW w sejmiku kilońskim określane są jako „niepełnowartościowe”, a prawo Związku do decydowania o kształcie powyborczych koalicji kwestionowane.

Landtag – od kilku kadencji przedstawiciele SSW zasiadają w sejmiku krajowym. O ile w 1947 r. reprezentowało Związek 6 rajców, to między 1954 r. a 2000 r. od zera do trzech. Od 1996 r. partia notuje coraz lepszą passę. W 2000 r. po raz pierwszy wystawiła listę w całym regionie. W 2009 r. SSW uzyskała 4 mandaty, co w ostatnich latach było jej największym sukcesem – dzięki temu udało się powołać duńską frakcję w sejmiku. Obecnie SSW ma znów 3 posłów do Landtagu i jest w nim „języczkiem u wagi”.

Samorządy – od kilku dekad SSW jest mocno obecna w samorządzie Szlezwiku. Po wyborach w 2008 r. zajęła 22% miejsc w radzie miejskiej we Flensburgu, ma ośmiu radnych w sejmiku powiatowym Schleswig-Flensburg, pięciu radnych w powiecie Nordfriesland, trzech w powiecie Rendsburg-Eckernförde oraz jednego rajcę miejskiego w Kilonii. W gminach SSW posiada łącznie około 200 miejsc mandatowych. Gminą z najwyższym poparciem dla Związku została Harrislee (40% poparcia). Burmistrzem Flensburg, trzeciego co do wielkości miasta regionu, został działacz SSW Simon Faber.

Współpraca – SSW jest częścią Wolnego Aliansu Europejskiego (EFA) z siedzibą w Brukseli. Na terenie RFN mniejszość duńska współpracuje z Partią Fryzów, Aliansem Łużyckim – Partią Serbów oraz Partią Bawarską. Jak twierdzi Martin Lorenzen dla mniejszości duńskiej ważne jest przeniesienie swych problemów na poziom europejski. Na szczeblu europejskim SSW pielęgnuje dobre stosunki z fryzyjską partią FNP w Holandii.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (101)