Eksperci europejscy gotowi są iść o zakład, że w trzecim kwartale Europejski Bank Centralny po raz kolejny zmniejszy stopę oprocentowania do wielkości 0,5 procent. Biorąc pod uwagę 2-procentową wielkość stopy inflacji, to kredyty będą wydawane nawet nie za darmo, lecz z zyskiem dla kredytobiorcy. Temat analizuje komentator radia "Głos Rosji" Siergiej Guk.

Światowe ośrodki finansowe nie chcą lekceważyć przewagi stwarzanej przez tańszą walutę, dla swych eksporterów. Nasz ekspert Jakow Mirkin, dyrektor Instytutu Rynków Finansowych i Ekonomii Stosowanej Akademii Finansowej uważa jednakże, że w Unii Europejskiej jeszcze istnieje możliwość dalszego zwiększenia masy pieniężnej w gospodarce.

„Drukarka w strefie euro nie jest w zasadzie uruchomiona na szerszą skalę. Oto mam przed sobą harmonogramy wzrostu masy pieniężnej w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej. Bardzo dobrze widać, że tempo wzrostu masy pieniężnej w Unii Europejskiej wydatnie pozostaje nie nadąża za Stanami Zjednoczonymi. Według mojego przekonania, jest to jedną z przyczyn tak złożonego kryzysu w strefie euro. Banki centralne w okresach kryzysowych ratują sektor finansowy, drukując banknoty. Jednakże dopóki jest to robione w ramach rozsądnej stopy inflacji, wszystko to składa się jedynie na posunięcia, mające na celu poprawę stanu sektora finansowego”.

Obecnie ludzie mogą doznać zwrotu głowy wskutek obfitość wykluczających się nawzajem prognoz i zapowiedzi odnośnie ewentualnych losów strefy europ. Nawet taki wielki autorytet, jakim jest szefowa MFW Kristin Lagard, poddaje w wątpliwość żywotność wspólnej waluty. Dla wielu innych, na przykład, dla szefa Banku Centralnego Austrii Ewalda Nowotnego, stabilność euro nie ulega żadnej wątpliwości. Jednakże konsolidacja europejska i rozsądne posunięcia, w postaci, na przykład, wprowadzenia podatku od transakcji finansowych, pozwolą, jego zdaniem, nie tylko na zażegnanie kryzysu, lecz również na zapobieganie podobnym kryzysom w przyszłości.

W związku z ewentualnymi losami euro nasz ekspert Jakow Mirkin uważa, że wszystko zależeć będzie od dalszego rozwoju wydarzeń. Finanse strefy euro naprawdę znajdują się w stanie braku równowagi. Wszystko polega obecnie na wielkości problemowych aktywów, na stężeniu ryzyka. Organizm jest chory, lecz umiarkowanie. Niesłuszne decyzje mogą spowodować nowe nawroty choroby. Jednakże szanse na powrót do zdrowia nie wywołują żadnych wątpliwości. W roli siły napędowej może tu wystąpić gospodarka Stanów Zjednoczonych obok rynków rozwijających się.

Na co mają czekać depozytorzy od postępowania dwóch czołowych walut w nadającej się do przewidzenia przyszłości? – to pytanie skierowaliśmy do Jakowa Mirkina. Odpowiedział on:

„Dolar znajduje się na długiej trajektorii ugruntowania jego pozycji wobec kosza podstawowych walut światowych, w pierwszej kolejności wobec euro. W co należy inwestować – w dolary czy euro? Wybrałbym aktywa w dolarach Stanów Zjednoczonych. Jednakże jeśli wydatki są dokonywane w euro, to nie ma nic gorszego, niż miotanie się między rynkami walutowymi w czasie, gdy znajdują się one w stanie wyraźnego braku równowagi.”
Sceptycy europejscy, którzy czują się rozczarowani z powodu zarówno dolara, jak też euro, zaczynają szukać dla siebie jakichś innych, bardziej niezawodnych sposobów. Inwestuje się więc środki w aktywa Szwajcarii, Australii, Norwegii i Singapuru. Nie pomija się również uwagą Chin i Rosji – każdy woli coś swojego.