Narodowcy już malują plakaty i zwołują na wiec swoich współideowców z Włoch, Niemiec i Polski. Z poprzednich marszów 11 marca aleją Giedymina nie udało się wyciągnąć odpowiednich wniosków. Dlatego najwyższy czas wyjaśnić, o czym dyskutujemy. I nie tylko wyjaśnić, ale określić granice, która nie pozwoliłyby naszemu społeczeństwu upaść do poziomu garażu w „Lietūkis” (miejsce zbiorowego mordu na Żydach w czerwcu 1941 r. – przyp. red.) czy innej wstydliwej historii.

Duch legionów SS

„Litwa dla Litwinów” mówiło się na początku XX wieku, kiedy Litwa próbowała wydostać się ze szponów carskiej Rosji. To hasło odrodziło się teraz, wiele lat po tym, jak odzyskaliśmy własne terytorium, postanowiliśmy się przestrzega© demokratycznych zasad i sami rządzimy się we własnym państwie.

Słowa te same, ale czy sens pozostaje ten sam? Oto pytanie, na które musimy niedwuznacznie odpowiedzieć. Dlaczego, niewinne na pierwszy rzut oka, patriotyczne hasło zrobiło tyle zamieszania?
Jeszcze 28 stycznia 2009 r. sędzia II. Wileńskiego Sądu Dzielnicowego Artūras Pažarskis oznajmił, że w tym haśle nie trzeba doszukiwać się wątków kryminalnych. I uniewinnił Pauliusa Paciulevičiusa, który skandował to hasło podczas marszu 11 marca 2008 r.
W orzeczeniu sądowym było wskazane, że rzekomo w taki sposób został zamanifestowany jeden z przepisów Konstytucji RL, który stanowi, że „władza należy do Litwinów, tj. do wszystkich osób posiadających obywatelstwo Republiki Litewskiej”.

Więc tak jakby i nie było, o co się kłócić. Niestety sędzia Pažarskis nie słyszał lub nie chciał usłyszeć jak w tym samym czasie inni uczestnicy marszu krzyczeli: „Juden raus“ – „Żydzi won”. Plakaty „Za rodzimą Litwę, rasę i naród” słudze Temidy również jakoś nie wpadły w oko.
Co nasza Konstytucja mówi o nienawiści rasowej, sędzio Pažarskisie? Czy te słowa wam niczego nie napominają?

Znów mamy święto 11 marca. Ośmieleni zwycięstwem, maszerujemy i na wzór legionów SS skandujemy dalej? Być może najwyższy czas zatrzymać się?

Dwie koncepcje narodu

O niepodległość naszego kraju długo i ciężko walczyliśmy. Więc wszystko, co jest patriotyczne trzeba promować. Czy możemy jednak nazwać patriotami tych, którzy sieją nienawiść i podjudzają ludzi?

Marsze, wiece, demonstracje są ważnym elementem demokracji. Chciałoby się jednak, aby w czasie tych wydarzeń, nie pluto na demokrację. Odpowiedzialna za to Generalna Prokuratura i inne instytucje muszą wykonać swoją pracę.

I jeszcze — bardzo chciałoby się, aby nareszcie domówilibyśmy się, co do znaczenia ważnych dla nas słów.

W zachodniej cywilizacji naród nie jest tworem etnicznym, tylko polityczno – kulturowym. Amerykanin, Niemiec czy Francuz obecnie to nie obowiązkowo biały chrześcijanin.

Podobna tradycja wytworzyła się jeszcze w Wielkim Księstwie Litewskim, w którym pojęcie Litwin, obejmowało nie tylko Litwinów, ale również mieszkających tu Polaków, Rosjan, Karaimów, Żydów, Tatarów i Białorusinów.

Tak samo myśleli na początku XX wieku patriarchowie naszego odrodzenia narodowego: Vincas Kudirka, Jonas Basanavičius, Kazys Grinius.
Grupka aktywnych w owym czasie litewskich inteligentów wyrzekła się języka polskiego, rozpoczęła naukę języka litewskiego i żądała przywrócenia Litwy dla Litwinów. czasie jednocześnie jednak w swoich odezwach żądała też równych praw dla wszystkich mniejszych narodów i wyznań na Litwie.

Współcześni neonaziści są odważni w obrażaniu i nabijaniu się z Żydów, muzułmanów czy lesbijek. Z Polakami walczą o „w” czy „sz”, zapominając, że „Auszra” używała łacińskiego alfabetu i z powodzeniem kultywowała litewskość.

Staliśmy się drażliwi, źli, kłócący się o drobnostki. Tylko jakoś absolutnie nie słyszymy protestów przeciwko działaczom i organizacjom, które używają imperialnej retoryki. A przecież prawdziwy patriotyzm jest wrogiem imperialnego myślenia. W odróżnieniu od nazizmu, patriotyzm cechuje nie tylko wyrozumiałość i szacunek wobec własnego narodu, ale również wobec innych.

Nienawiść nigdy nie opłaca się

Podczas ostatniej gali wręczenia Oscarów najwięcej statuetek dostał „Artysta” Michelia Hazanaviciusa. Tryumf Francuza — którego dziadek emigrował w 1930 r. z Litwy, ale zachował swoje nazwisko — rozsławił imię Litwy mniej więcej tak samo jak koszykówka. W Internecie obok jego nazwiska nazwa Litwy została wymieniona 10 milinów razy.

Stały przedstawiciel Litwy przy UNESCO Violeta Baltrušytė dziwiła się, dlaczego u nasciągle jest wspominane jego żydowskie pochodzenie: „Czy sądzicie, że litewscy Żydzi nie są Litwinami?”. We Francji nikt nie przedstawiłby go jako francuskiego Żyda. To byłoby bardzo nieetyczne zachowanie.

Ten fakt jeszcze raz udowadnia, że pojęcie narodu, jako tworu etnicznego odżyło i nie ma perspektyw.

Naród, jako twór kulturowo – polityczny, nie oznacza niwelacji narodu. Kulturowe różnice tylko wzbogacają społeczeństwo. Spójrzmy ile by straciły Troki ze swego uroku, gdyby tam nie mieszkali Karaimi. Czym byłoby Wilno i Kowno bez żydowskiej spuścizny?

Dlatego nie warto szukać problemów w różnorodności. Historia nam przypomina: gdy zaczynamy utożsamiać się na podstawie krwi, to przychodzi się tę krew przelewać. Epidemii ksenofobii już raz doświadczyliśmy. To na co ta zaraza jeszcze komuś jest potrzebna?

Trzeba zauważyć, że to nie jest problem tylko litewski. Na podobne przypadłości cierpią nasi sąsiedzi Polacy, Węgrzy, nie mówiąc już o rosnącej fali rosyjskiego szowinizmu.

W socjalnej sieci Facebook skrzyknęli się polscy narodowcy, którzy 17 marca przybyć do Wilna, żeby wyzwalać miejscowych Polaków z litewskiego ucisku. Trzon tej barwnej kompanii, nazywającej się „Marszem Niepodległości”, stanowią kibice piłki nożnej, którzy u nas stali się słynni po swych rozróbach na stadionie Dariusa i Girėnasa w Kownie. To nie są pojedyncze chuligani, tylko w Internecie „Marsz niepodległości” ma prawie 30 tysięcy zwolenników. Jak na nich będziemy reagowali? Być może nam wydelegować do Warszawy własny legion młodolitwinów (jaunalituvininkai)?

Wszyscy chcemy żyć na ziemi naszych ojców. Migracja nie jest pozytywnym zjawiskiem. Istnieje jednak ona na całym świecie. Dlatego nie mamy innego wyjścia — jak tylko pielęgnować wartości narodowe i jednocześnie wzmacniać szacunek wobec jeden drugiego.

Wyobraźmy taką sytuację, że Brytyjczycy zaczną skandować „Wielka Brytania dla Brytyjczyków! Litwini-won!”. Jak by poczuli się nasi bracia i siostry, którzy tam mieszkają?

Oczywiście to jest mało realny scenariusz. Większość krajów europejskich wyciągnęła wnioski z bolesnych doświadczeń w przeszłości. Ale czy wyciągnęliśmy je my, Litwini?

Język, terytorium, obyczaje to są atrybuty, których musimy ze wszystkich sił bronić. Właśnie dlatego walczyliśmy o niepodległość Litwy. Jednak dla szowinizmu i ksenofobii w cywilizowanym społeczeństwie nie powinno być miejsca. Życzę wszystkim spotkać Święto Odrodzenia Niepodległości bez nienawiści, godnie i dostojnie. Bądźmy wolni. Cieszmy się z naszego państwa i sobą nawzajem.

Source
Topics
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion