Otóż w pewnym mieście (nie podajemy nazwy, żeby nie robić mu pseudoreklamy) zmarł człowiek, który charakteryzował się tym, iż był bardzo słusznego wzrostu. Miał coś chyba ze 2 metry z hakiem. Rodzina nigdzie nie mogła znaleźć trumny, do której mieściłyby się zwłoki.

Rzeczywiście, poważny, niecodzienny kłopot. Znalazł na to radę jeden z pracowników przedsiębiorstwa pogrzebowego. Z uśmiechem na ustach złożył rodzinie propozycję (na szczęście do odrzucenia), aby zmarłemu połamać nogi, to i do mniejszej trumny wejdzie. Makabra, co?

Opisana historia jest w 100 proc. prawdziwa, nic nie ubarwiliśmy, jeżeli w takiej sytuacji można użyć tego słowa. Taki to humorek panuje wśród rodaków. Powie ktoś, to nie humorek, to horrorek. Szczerze mówiąc, sami nie wiemy, jak to nazwać, ponieważ nierealność tej sytuacji wymyka się jakimkolwiek realnym określeniom. Długo dyskutowaliśmy na temat tego zajścia, które jest i straszne, i śmieszne. Właściwie wymyka się jednoznacznej ocenie.

Dla jednych zachowanie przedsiębiorcy pogrzebowego to zwyczajne chamstwo, znieczulica, zbydlęcenie itp., itd., dla innych powód do szczerego śmiechu, a nawet rechotu. Makabryczna scena, w której wielu znajdzie niezły ubaw...

Source
Tygodnik Angora
angora.lt
Comment Show discussion (12)