Czytam Biznes Plan nowej elektrowni atomowej. Wszak to właśnie w oparciu o niego tak namiętnie udowadniano, że elektrownia atomowa przyniesie nam ogromną korzyść. Jednakże należy przeczytać dokument do końca. Na końcu napisano: „Rząd Republiki Litewskiej, VAE, konsultanci oraz ich przełożeni, funkcjonariusze, pracownicy, urzędnicy, doradcy, agenci czy inne związane osoby nie odpowiadają za poprawność, dokładność i kompletność Dokumentu”.

Oznacza to, że wszystkie liczby mogą się zmieniać. A jeśli wszystkie obliczenia mogą być niedokładne, to dyskusja w oparciu o taki dokument nie ma najmniejszego sensu. Ja również mam pytanie, lecz nie do rządu RL, lecz do dyrektora generalnego „Hitachi”: czy przedstawiając niniejszy Biznes Plan w rządzie zakończył swoje wystąpienie słowami: „drodzy Państwo, za dokładność i kompletność przedstawionych informacji, ani ja, ani członkowie mojego zespołu nie ponoszą odpowiedzialności”? A ponieważ nadal jest dyrektorem, to domyślam się, że to zdanie nie padło, ponieważ w przeciwnym wypadku jeszcze na tym samym posiedzeniu przegłosowano by jego zwolnienie ze stanowiska. Ale nasze Ministerstwo Energetyki nie wstydzi się oddać takiego dokumentu pod obrady Sejmu. Czy posłowie wezmą na siebie odpowiedzialność za informację, za którą jej twórcy nie odpowiadają? W rzeczy samej, bardzo odważni będą ci posłowie.

Zwolennicy projektu budowy elektrowni atomowej wybrali cyniczną taktykę w stosunku do opinii publicznej – nie jesteście specjalistami, dlatego też nic nie rozumiecie, więc nie możecie ani wyrazić swojego zdania, ani też zagłosować w tej sprawie. Oczywiście można jeszcze zapytać, czy w Sejmie wszyscy bez wyjątku są specjalistami ds. energetyki i prawa? Nie, ale oni oddadzą swój głos w tej sprawie.

Rząd zapomniał o jednej rzeczy: powinien społeczeństwu jasno wyjaśnić kwestie związane z projektem. Odpowiedzieć na wszystkie powstałe pytania. Jeśli to się nie udaje, to tylko wskazuje na jego niekompetencję.

A przede wszystkim niekompetencję Ministerstwa Energetyki, które jako pierwsze powinno złożyć wyjaśnienia, tymczasem unika publicznych dyskusji.

Ludzie na Litwie nie są głupi. Przynajmniej naprawdę rozumieją oni, co jest napisane czarno na białym. Rozumie to też sygnatariusz Liudvikas Narcizas Rasimas, który twierdzi, że Litwa, przyjmując ów projekt, rezygnuje z immunitetu. Czy to oznacza, że prawo przestanie obowiązywać w Wisagini? Czy będzie to państwo w państwie? Zwolennicy niniejszego projektu uważają, że do tego nie dojdzie. Dodają też, że jest to zwykła praktyka międzynarodowa. Ale czy ktokolwiek przedstawił analogiczne przykłady na to, co się dzieje w takich przypadkach? Mam na myśli przykłady dokumentów, a nie tylko nic nieznaczące wypowiedzi. Nie. Zatem, być może owa praktyka międzynarodowa w tego rodzaju przypadkach również nie istnieje?

Oto jeszcze jeden punkt umowy o koncesję, z którego wynika, że : „Strony uzgadniają i RL zapewnia, że żaden członek społeczeństwa nie ma prawa uzyskać udostępnionej na rzecz RL informacji (w celu uniknięcia wątpliwości, wliczając wszystkie podmioty RL i każdego odbiorcę informacji na podstawie punktu 13.4.2. (możliwe ujawnienie)) na podstawie obowiązujących ustaw dotyczących wolności informacji”. Czy to oznacza, że zgodnie z Ustawą o dostępie społecznym do informacji (visuomenės informavimo įstatymas), nie będziemy mieli prawa do uzyskania jakiejkolwiek informacji? Nie ma na to odpowiedzi.

Czy ktokolwiek ocenił to pod kątem ryzyka korupcji? Wszak przewidziano, że do informacji ściśle tajnych zaliczać się będą nie tylko kwestie dotyczące technologii jądrowej, co jest sprawą oczywistą, lecz też „informacje związane z ustalaniem cen”. Kto zagwarantuje, że tym sposobem ceny nie wzrosną do niewyobrażalnych kwot, a projekt nie zdrożeje o kilka kolejnych miliardów? Jeśli tak się stanie, prąd nie będzie konkurencyjny. A przecież zapłacić za to będziemy musieli my wszyscy : w formie opłat za prąd i podatków.

Jest to zaledwie znikoma część pytań, które powstają w trakcie czytania tego, co zostało tu napisane czarno na białym. Odpowiedzi natomiast brakuje. Pomyślałem zatem, że gdyby dokumenty te zostały przygotowane idealnie, to czy również wówczas Rząd i Ministerstwo Energetyki unikałyby odpowiedzi na postawione pytania? Gdzież są ci mądrzy eksperci, którzy przygotowywali ów dokument? Być może to oni mogliby coś wyjaśnić, niestety są anonimowi.

Jaki zatem jest wniosek? Istnieją poważne argumenty przemawiające za budową elektrowni atomowej. Oczywiście są też argumenty przeciwko budowie. Jednakże zaproponowany projekt budzi wiele poważnych zastrzeżeń. Prawdopodobnie właśnie to miała na myśli prezydent Dalia Grybauskaitė, kiedy przestrzegała przed powielaniem błędów „Wiliams” i „Leo Lt”. Jednakże w chwili obecnej, największym hamulcem na drodze ku powstaniu elektrowni atomowej są owe dokumenty. Po co więc zagraniczne wywiady miałyby marnować pieniądze na kampanie medialne, jeśli sam projekt przygotowany przez Rząd najbardziej uderza w koncepcję elektrowni atomowej?

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (11)