Konflikt narasta do tego stopnia, że ów człowiek zostaje ukrzyżowany na drzwiach stodoły. Oczywiście kiedy tylko rozpoczęto dystrybucję filmu do szturmu ruszyły zastępy tzw. „prawdziwych Polaków” odsądzając wszystkich którzy przyczynili się do jego powstania od czci i wiary. Odtwórca głównej roli (Maciej Stuhr) jest w ich mniemaniu „zdrajcą narodu” oraz rzecz jasna „Żydem”. Nie wiem co gorsze.

Swoją drogą zarzuty wobec aktora wykonujące po prostu swój zawód polegający na udawaniu innych, są idiotyczne. To tak jakby prosić Piotra Adamczyka (aktor który zagrał rolę Jana Pawła II) o błogosławieństwo dla siebie żony i dziatek. Toczy się ociekająca pianą nienawiści, karuzela oskarżeń o to, że ukazuje to Polaków w złym świetle. Dlaczego nie w dobrym? Padają pytania. No cóż. Filmów, sztuk, obrazów pokazując taki dobry nasz obraz w czasie wojny, naprawdę nie brak. Od „czterech pancernych” poprzez Powstanie Warszawskie, ojca Kolbego i Irenę Sendlerową.

To prawda, że to właśnie Polacy są najliczniejszą grupą narodowościową która uratowała najwięcej Żydów czasie wojny. Jest jednak też i inny obraz jaki pokazuje sprawa Jedwabnego. A sztuka jest po to aby pokazywać te wycinki rzeczywistości, które zmuszają do refleksji i wywołują dyskusje, a czasem i kontrowersje. Nie tylko jeśli chodzi o losy narodów, ale nawet tylko cechy ludzkie. Mamy to choćby w „Moralności Pani Dulskiej” czy francuskim „Skąpcu”. Tak to jest i tak być powinno. Lepiej jest kiedy sami sobie powiemy też o tej mniej przyjemnej prawdzie z naszej historii niżby miał to robić kto inny. To, że teraz jest taka wrzawa jest sprawą naturalną. Znaczy to, że ten problem gdzieś w nas siedzi. Nie wywołała by przecież takich kontrowersji sprawa, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Rzeczywistością której pod dywan zamiatać nie ma sensu. I tak wylezie. Trochę to przypomina kłótnię w rodzinie o sprawę którą wszyscy znają, ale dotychczas bali się ją poruszyć. W końcu tak czy siak jednak stanęła na forum rodzinnym. I dobrze, bo taką kłótnię trzeba przejść aby potem atmosfera stała się zdrowsza. Obraz Polaków w czasie wojny jest z jednej strony heroiczny, ale są też i sprawy wstydliwe. Opisanie sobie tych drugich unormalnia tę naszą historię. Powoduje zdrowsze podejście do przeszłości, a także do postaw ludzkich. Pokazuje, że ktoś kogo nigdy byśmy o heroizm nie posądzali w sytuacji ekstremalnej (a taką jest wojna) staje się bohaterem. A inny do tej pory przyzwoity i szanowany zmienia się w kreaturę. Cóż w tym dziwnego czy szkalującego? To sama prawda. Oskarżenie jest ale wobec wstrętu wojny. Pokazane są ludzkie ułomności które przecież każdy ma.

Mam nadzieję, że pokłosiem tego filmu będzie właśnie takie unormowanie postrzegania i samych siebie jako narodu i swej historii. Taka oczyszczająca burza. Społeczeństwo litewskie ma to dopiero przed sobą. Jestem przekonany, że prędzej czy później musi i w nim, do takiej „burzy” dojść. A osią/sztandarem tego będzie sprawa mordu w Ponarach. Im prędzej Litwini wezmą się za bary z tym problemem tym szybciej będą to mieli za sobą. Polaków boli, ale będą zdrowsi jak po zastrzyku. Litwinom też takiej kuracji życzę.