Czyżby ta odwaga była wirtualną jak i cały internetowy świat? Dlaczego nie można być takim dzielnym pod własnym imieniem i nazwiskiem? Jak odwaga to odwaga.

Szczególnie, że z tą anonimowością to i tak nie do końca prawda. Przekonał się o tym pewien kowieńczyk. Przydałoby się, aby uświadomili to sobie i inni z dajmy na to, Białegostoku czy innej Świdnicy. Ciekawym zjawiskiem jest, że ze strony polskiej najdzielniejsi z dzielnych mieszkają z dala od miejsca „boju”. Może dlatego ci co mieszkają blisko nazywają się „Pulakami”? Tak dla odróżnienia? Nie wiem.

Wojna „prawdziwych” z „prawdziwymi” trwa także i w realnej rzeczywistości. W Polsce „jedyny prawdziwy premier” jasno wykazał jak upadłym krajem jest Polska, którą nie on rządzi. Bo nawet Litwa się z nią nie liczy. No czy można upaść niżej? Na Litwie całkiem prawdziwa Prezydent strzeliła focha jak nastolatka, której koleżanka gwizdnęła błyszczyk. W każdym razie nie pojedzie do „Varšuvy” choćby miała jechać do Var…eny. Taki ma charakter „żelazny” jak wilk z litewskiej baśni.

Kwestią sporną jest czy to ci internetowi „prawdziwi” napędzają tych realnych. Czy też jest odwrotnie. Moim zdaniem to przykład czegoś w rodzaju perpetuum mobile. Oni nakręcają się nawzajem i wzajemnie z siebie czerpią energię. Dlatego się to kręci aż …niemiło.
Czy nie można by było stworzyć czegoś w rodzaju raju dla tych „prawdziwych” z obu stron? Można by to nazwać Parkiem. Narodowym Parkiem, jak najbardziej. Pewnie niektórzy złośliwcy coś by poprzekręcali i zwali to „Parkiem Juranodowym” czy skansenem, ale mniejsza tam o nazwę.

Mogliby go zwiedzać wszyscy „prawdziwi” z obu stron. Nawet z dziećmi. Jeśli oczywiście rzecznik praw dziecka nie będzie stawiał przeszkód. Wydaje mi się jednak, że jak dostanie dla siebie i kolegów, deklarację darmowych wejściówek ufundowanych przez rodziców, to się zgodzi. W części dla „prawdziwych” ze strony polskiej byłby wyeksponowany model Litwina w formalinie. Tak pokazany, aby było widać czarne podniebienie. Za dodatkową opłatą toczyłoby się z nim pojedynek mieczem jak z gwiezdnych wojen. I to taki do końca. Do ostatniej pary kalesonów. W części dla „prawdziwych Litwinów” pod mikroskopem byłby widoczny gen polskości wyglądający jak wstrętna hydra. Za dodatkową opłatą robiłoby się prostą operację chemiczną i ów eksponat zmieniał się w przepiękny jak cepelin gen litewski.

Byłaby część historyczna. Dla jednych byłaby scenka jak to Jogaila chrzci Jadwigę swoim wielkim…hm, hm…kropidłem. Dla drugich byłoby ukazane jak owa Jadwiga na czele wojsk polskich i węgierskich (bo to aktualnie słuszne) gromi wrogie hufce pod Grunwaldem. Roznosi w proch i pył koalicję litewsko/krzyżacko-faszystowsko/ruską. Po czym wbija szpadel pod budowę gazociągu południowego do bratniej Gruzji.

I współcześnie by też było. Na przykład można by wrzeszczeć: „Tu jest Polska!”. Przed hologramem Ostrej Bramy w Wilnie. Inni mogliby ryczeć do woli: „Litwa dla Litwinów!”. Przed hologramem supermarketu w Augustowie.
Wieczorami byłyby widowiskowe boje na drewniane miecze. Między tymi „prawdziwymi”. Na drewniane miecze, aby było zgodnie z przepisami BHP oraz aby szybko zastępy się nie wyczerpały.

Być może wtedy, kiedy „prawdziwi” byliby zajęci prowadzeniem tego biznesu, pracą w nim a inni zwiedzaniem, wtedy ci „nieprawdziwi” mieliby łatwiej. Na przykład mogli się zająć szybkim załatwieniem spraw, które im w życiu przeszkadzają. Choć do załatwienia są proste.

A potem zająć się tym co im przeszkadza jeszcze bardziej, a jest trudniejsze do załatwienia. Typu brak pieniędzy, choroby własne czy bliskich i tym wszystkim, co ich gnębi na co dzień.

Można sobie tak ironicznie pofantazjować. To rzecz jasna nigdy się nie zrealizuje. Choć jakby się tak zastanowić to jednak dopóki ci „prawdziwi” nadają ton sprawom ważnym dla obu stron. Lub choćby mają tylko na ten ton wpływ. To sprawy te raczej prędko załatwione nie zostaną. Nie będzie pełni praw dla mniejszości narodowych na Litwie. Będzie „Wodzu prowadź na Wilno!” i „Pszeki won do Lenkija!”. Wystarczy przeczytać komentarze jakie będą pod tym tekstem, aby przekonać się, że droga to załatwienia problemów obu narodów jest jeszcze daleka. O tym kim ja jestem zdaniem „prawdziwych”, też się przekonać będzie można. No to udanej kolejnej wojenki życzę.