Wiele już pisano o sowieckiej mentalności, o wciąż żywotnym przeświadczeniu, iż wszyscy partyzanci to bandyci, o przeświadczeniu co poniektórych sędziów, iż najważniejsze to znaleźć człowieka, a paragraf sam się znajdzie, o sowieckim pragnieniu zrównywania i wielu innych recydywach naszego ducha. Jednak tym razem napiszę o bardziej namacalnych znamionach LSRR, które pozostały na naszej ziemi.

Groby żołnierzy sowieckich znajdują się nie tylko w Połądze (Palanga). Podróżując po Litwie można je odnaleźć w różnych miasteczkach. Rosyjskie napisy i sowieckie symbole przypominają, iż jeszcze przed trzydziestoma laty przyprowadzano tu pionierów i opowiadano o bohaterskich walkach żołnierzy sowieckich. Nikt jednak nie mówił o ich zbrodniach, o tym, że oni nie wyzwalali, a zniewalali Litwę.

Dziś owe groby, przynajmniej te, które dane mi było zobaczyć, są zadbane, a trawa skoszona. Gdzieniegdzie można ujrzeć złożone, zapewne przez rosyjskich turystów, kwiaty.

Jak się zachować w stosunku do tych cmentarzy? Czy nie należałoby o nich zapomnieć, zapuścić, a może wręcz usunąć? Nie. Gdybyśmy to zrobili, bylibyśmy tacy sami jak sowieci, jak ci, którzy im służyli i stalinowskim ogniem niszczyli groby żydowskie i chrześcijańskie. Okazalibyśmy się tacy sami jak zbrodniarze komunistyczni, którzy po kryjomu zakopywały ciała zastrzelonych partyzantów, nie pozwalając na ich pochówek, tak by najbliżsi nie wiedzieli, gdzie spoczywają ich ciała. Stalin zapewne długo by się śmiał, gdybyśmy zachowali się w ten sposób.

Poza tym tam mogą być ludzie, którzy nie popierali Stalina, bolszewizmu, i być może sami ucierpieli od czerwonego terroru. A do tego nikt ich nie pytał, czy chcieli walczyć tu, na Litwie. Wszyscy jesteśmy równi wobec śmierci, byłoby niewybaczalnym, gdybyśmy wzgardzili tymi, którzy już odeszli na wieczny odpoczynek, i którzy już sami się nie obronią.

Pomniki dla sowieckich żołnierzy

Po wojnie, w Mereczy (Merkinė), komuniści zakopywali ciała partyzantów nieopodal cmentarzy. W późniejszych czasach, by nie pozwolić, aby miejsce to stało się miejscem hołdu, zbudowano tu stadion - mimo iż szkoły nie było w pobliżu. Dzieci bawiły się i biegały po ludzkich kościach. Gdy nadeszły czasu Sąjūdisu, w tym miejscu postawiono pomnik, a poległym partyzantom postawiono krzyże.

Jeżeli z głównego placu w Mereczy skierujemy się na piechotę w kierunku wzgórza, w stronę partyzanckich krzyży, po lewej stronie napotkamy sowieckiego żołnierza z automatem. Dziwne, prawie tuż obok siebie widać pomniki wzniesione w hołdzie tym, którzy walczyli przeciwko sobie. Do tego ten sowiecki żołnierz jest agresywny, z odbezpieczonym automatem wygląda na gotowego do strzału. Zresztą, wznosi się on w miejscu, gdzie wcześniej stał kościół - sowieci dobrze wiedzieli jak poniżyć i pokazać, jakie są nowe autorytety. Czy ten pomnik musi tu stać? Po odzyskaniu niepodległości jakoś się ostał, potem trwały dyskusje na jego temat, jednak pozostawiono go, nie zabrano. Może i dobrze, że stoi – można zobaczyć, przeciwko komu walczyli partyzanci. Tylko przydałaby się tabliczka po litewsku, angielsku i rosyjsku, która wyjaśniałaby naszą historię.

Na Litwie są też bardziej pokojowe pomniki sowieckich żołnierzy. Jadąc z Olity (Alytus) do Łoździejów (Lazdijai) z lewej strony spogląda z tęsknotą twarz żołnierza. Były dwie twarze, jednak w 1992 czy 1993 drugą wysadzono w powietrze. Dziwna ta wojna przeciwko pomnikom, które nie mogą się sprzeciwić (ciekawe, czy ci bohaterowie odważyliby się po wojnie na walkę z żywymi żołnierzami sowieckimi?).

W tym pomniku nie ma agresji, nie ma karabinu, powiewającego płaszcza „żołnierza wyzwoliciela”, który jest dla nas ciemiężcą. To tylko twarz żołnierza. Twarz człowieka, który być może nie z własnej woli został żołnierzem i musiał walczyć. Z pewnością na Litwie pozostało więcej takich pomników. Mające już pewną wartość rzeźby na wileńskim Zielonym Moście. Czy to sztuka? Dziedzictwo, które trzeba chronić? Dyskusje nie milkną. Czy dziś należałoby chronić te pomniki? Być może można je zostawić opatrzone tabliczkami z krótkim komentarzem historycznym opisującym, kim w rzeczywistości byli ci bohaterzy.

Wciąż jeszcze strzeże LSRR

Latem dane mi było pojechać do Rudaminy (Rudamina). Zwiedziłem kościół i oto przy głównym wejściu ujrzałem tablicę informującą, że ten oto zabytek strzeże właśnie LSRR. Jeden z członków wspólnoty wygadał się, że sami mogliby skuć dwie litery, jednak proboszcz natychmiast zganił: wtedy wypiszą taki mandat, że na długo przejdzie Ci ochota na trzymanie młotka w dłoni.

Nie jest to jedyna tablica według to, której naszych zabytków architektury i historii strzeże LSRR, która już dawno odeszła w niebyt. LSRR strzeże również wzgórze zamkowe nieopodal Paserninkai (Paserninkų piliakalnis), a w Serejach (Seirijai), Antanas Žmuidzinavičius wciąż jest znanym artystą LSRR.

Rozumiem, iż na nowe tablice potrzebne są pieniądze. Szkoda jednak, że przez dwadzieścia lat Departament Ochrony Dziedzictwa Kultury (lit. Kultūros vertybių apsaugos departamentas) ich nie znalazł. Jak to możliwe, że nie znalazł czasu nawet na skucie dwóch liter? Zresztą, gdzieniegdzie to zrobiono, co oznacza, iż nie zdzierżono kłujących w oczy liter LSRR. A więc może i można je usunąć zewsząd? Przecież to nieduży nakład pracy, czyż nie? Dzięki temu nasze pomniki byłyby pod opieką Republiki Litewskiej, a nie LSRR, która odeszła w niebyt. Te tabliczki to prawdziwy wstyd.

Nazwy ulic

Gdy dzieliłem się tymi spostrzeżeniami z kolegą, on dodał „A w Kibartach (Kybartai) jest jeszcze ulica Radziecka (Tarybų)”. Na początku pomyślałem, iż może ktoś z nas już za czasów niepodległości postanowił zrehabilitować to słowo. Jednak okazuje się, że nie – ulica nazywała się tak również w pełnych grozy czasach sowieckich.

Na mapach internetowych odnalazłem ulicę Radziecką nie tylko w Kibartach, ale również w Birżach (Biržai), Krakopolu (Kriokialaukis), Kulvie (Kulva), Raišiai, Stoniškis czy Wisaginie (Visaginas). Tak samo odkryłem siedem ulic Ludowych (Liaudies). Zapewne są to też pozostałości z czasów sowieckich. Ciekawi mnie, dlaczego samorządy nie mogą zmienić tych reliktów przeszłości? Szkoda także, iż patrioci, tak zawzięcie walczący przeciwko Parkowi Grūtas (Grūto parkas), nie znaleźli sił, by zmienić nazwy ulic, które pozostały jeszcze z czasów sowieckich. Jest to znacznie ważniejsze. Artykuł ten nie jest studium, a raczej obserwacjami podróżującego po Litwie człowieka. Sam byłem zaskoczony, że jeszcze tyle miejsc wspomina LSRR. Czy nie nadszedł czas, by niektóre z nich usuną odsunąć w niebyt?

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion