Według wstępnych badań gazociąg łączący Polskę z Litwą miałby 562 km długości i pozwoliłby na przesył do państw bałtyckich co najmniej 2,3 miliarda metrów sześciennych gazu rocznie, a przy dodatkowych inwestycjach - do 4,5 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Gazociągiem można byłoby też transportować gaz z państw bałtyckich do Polski lub do Europy.
Inwestycja ma być sfinansowana w dużym stopniu przez fundusze unijne, ze względu na wysokie koszty i niską rentowność projektu. Jest to jednak bardzo ważny projekt ze względu na bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej.
Kraje bałtyckie obecnie nie mają połączeń energetycznych z państwami Unii. W zeszłym roku na szczycie Unii zdecydowano, iż do połowy dekady mają być zlikwidowane takie "wyspy energetyczne".
Zdaniem specjalistów zbudować gazociąg między Polską i Litwą w wyznaczonym terminie jest nierealnie.
Litwa próbuje walczyć o własne bezpieczeństwo energetyczne sama. Rząd RL zadeklarował, że pod koniec 2014 r. w Kłajpedzie ma być uruchomiony terminal gazu LNG. Litewskie władze w ten sposób chcą zmniejszyć zależność od Gazpromu, który obecnie jest jedynym dostawcą gazu do Litwy.
Premier Litwy Andrius Kubilius zaznaczył, że obecnie kiedy Gazprom jest monopolistą w regionie Litwa nie ma żadnych możliwości wpływu na ceny gazu. Dlatego, zdaniem premiera, są potrzebne alternatywne źródła dostaw gazu.