Lot odbywał się 17 kwietnia. W trakcie podróży, pasażerowie otrzymali informacje, że ze względu na ciężkie warunki pogodowe – silny wiatr wiejący na lotnisku w Cork, samolot będzie miał międzylądowanie w Shannon. Tam czekać miał aż pogoda w mieście docelowym poprawi się i kontynuacja lotu będzie możliwa.

Na płycie tamtejszego lotniska spędził kilka godzin, w czasie których nie pozwolono nikomu opuścić maszyny. Gdy zbliżała się szósta godzina pobytu w samolocie (planowo lot trwa 3 godziny), niektórzy zaczęli się domagać, by ich wypuścić, zwłaszcza, że znaleźli się tacy, którym bardziej odpowiadało wysiąść w Shannon, niż lecieć do Cork. Zrodził się konflikt pomiędzy pasażerami, a załogą. W pewnym momencie pilot ogłosił, że mogą startować, co jeszcze bardziej wzmogło protesty.

iLudzie zaczęli wstawać i przekrzykiwać siebie nawzajem. Jeden mężczyzna stwierdził, że jeśli pilot chce startować, to niech to zrobi, ale sam. To wszystko wyglądało jak bunt – relacjonuje Noel O’Donnell, który na co dzień mieszka w Polsce, a 17 kwietnia leciał do Cork na urodziny matki.

Po przedyskutowaniu sprawy z pilotem, ogłosił on, że ci, którzy chcą, mogą wysiąść, ale ich bagaże i tak polecą do Cork. Co zrozumiałe, protesty nasiliły się jeszcze bardziej. Do interwencji zostali wezwani pracownicy lotniska. Napięta sytuacja została w końcu rozwiązana. Część pasażerów opuściła maszynę, a ich bagaże rejestrowane luk. Po odebraniu ich przez właścicieli, załadowano z powrotem resztę walizek i lot został wznowiony.

Rzecznik prasowy przewoźnika przeprosił wszystkich pasażerów za opóźnienie, jakiego doświadczyli. Zaprzeczył jednak doniesieniom jakoby na pokładzie doszło do buntu podróżnych.

Source
Anglia i Szkocja - POLEMI.co.uk
Comment Show discussion (9)