„Problem zarobków na Litwie często sprowadza się jedynie do wydajności pracy w sensie fizycznym, czyli to, ile szaf, krzeseł czy innych przedmiotów wytworzy pracownik w ciągu godziny. Porównując z wydajnością pracowników w Europie Zachodniej, na Litwie jest ona dwu- lub trzykrotnie niższa. Stąd wniosek, że nasze zarobki nie powinny być pięcio- czy siedmiokrotnie niższe, tylko dwu- lub trzykrotnie. Mówi się więc, że litewscy przedsiębiorcy wykorzystują pracowników.

Ale jest i druga strona medalu - przecież żyjemy w gospodarce towarowo-finansowej, tj. rynkowej, gdzie wypłacalność firm zależy nie tylko od fizycznej wydajności pracy, lecz również od umiejętności tworzenia wartości dodanej. I tutaj rzeczywiście bardzo dużo tracimy z powodu nierozpoznawalności naszych marek, braku umiejętności sprzedaży naszego produktu na rynku międzynarodowym. Wskazują na to zarówno wyniki sondaży, jak i innych badań rynkowych” – mówił  Gitanas Nausėda.

Zdaniem doradcy, o niskich zarobkach w kraju decyduje przede wszystkim brak umiejętności litewskich firm tworzenia silnych marek: „Jednym z największych problemów litewskich firm jest sprzedaż lub niewystarczająco aktywna polityka marketingowa, brak umiejętności przebicia się, stworzenia marki. (…) W takiej sytuacji, nawet jeżeli całkiem nieźle przędziemy, szyjemy czy wytwarzamy meble, oddajemy to wszystko za półdarmo sieciom z Europy Zachodniej o znanych nazwach. One kupują ten towar bardzo tanio, a sprzedają za przyzwoitą cenę, zabierając również w ten sposób pieniądze, które mogłyby być nasze. Potencjalnie, mogłyby być to zarobki naszych przedsiębiorców i zarobki naszych pracowników. Oto największy problem”.

Mimo to, Gitanas Nausėda przywołuje pojedyncze przykłady firm, które odniosły sukces, dodając, że dobrze znanym litewskim firmom na utworzenie i ugruntowanie swoich marek zabrakło czasu.

„Niektórym firmom to się udaje, są pojedyncze przypadki. Istnieją też przykłady dobrych prób, chociażby „Utenos trikotažas“ - firmy, która próbowała stworzyć markę młodzieżowej linii odzieżowej. Jeśli dobrze pamiętam, próba ta nie sprawdziła się i nie dała rezultatów. Być może po kilku nieudanych próbach pracodawcy po prostu rezygnują i stwierdzają, że nic tutaj nie można osiągnąć i nie warto inwestować.

Czy wiąże się to z litewską mentalnością? Z tym, że widzimy siebie jako zdolnych, pracowitych, ceniących swój wkład pracowników, ale uważamy, że sprzedawać powinien ktoś inny, że my nie mamy do tego nosa? Prawdę mówiąc, nie bardzo wierzę w takie teorie, być może jeszcze potrzebujemy czasu. Niektóre marki, które zna każde dziecko, mam tutaj na myśli najbardziej znane na świecie nazwy, kształtowały się przez dekady. My nie mieliśmy tych dekad. Być może takie towarowe rozpoznawalne marki pojawią się również u nas, za 10-20 lat” – mówił Gitanas Nausėda.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (32)