Nie mam tu na myśli ewentualnych związków władz w Kijowie z podłożonymi ładunkami wybuchowymi. To prawda, zamachów dokonano w rodzinnym mieście Julii Tymoszenko, ale trudno byłoby przypisać jej zwolennikom ataki na przystanek tramwajowy, czy dworzec kolejowy…

Chodzi mi o inspirację polityczną pochodzącą z innego kraju, który swoje strategiczne interesy lokuje nad Dnieprem.

Już przed wyborami prezydenckimi w Rosji pojawiły się doniesienia o rzekomym zamachu na Putina, ludzie którzy mieli być za to odpowiedzialni zostali pojmani w Odessie. Światowe media odebrały te informacje z przymrużeniem oka, ale dziś, gdy zamachu na Ukrainie dokonano w przededniu Euro 2012 ich przekaz potęguje się.

Piłkarskie Mistrzostwa Europy nie bez powodu pojawiają się w oficjalnych dokumentach polskiego MSZ. Mogą zbudować pozytywny wizerunek ich gospodarzy i wzmocnić polsko- ukraińskie relacje bilateralne. Mogą też stworzyć wrażenie “państwa sezonowego”. Swego czasu tego terminu użył w odniesieniu do Ukrainy Władimir Putin.