Jedną z nich była prawdopodobnie teza wedle, której nacisk chiński na Syberię jest tak duży, że Rosja musi zwrócić się w stronę bogatej w nowe technologie Europy ergo współpraca ta zaowocuje powstaniem strategicznego związku od Lizbony po Władywostok.

Obraz ten wyprodukowany na potrzeby „modernizacji” Miedwiediewa tak silnie zakorzenił się w głowach zachodnich elit, że nie potrafią one dziś zrozumieć wydarzeń politycznych, które zachodzą w Moskwie. Spoglądają z niedowierzaniem na słowa wicepremiera Szuwałowa, który wezwał Pekin do inwestowania na Syberii i pytają- do diaska o co chodzi, czy Rosjanie wpuszczają wilka do swojej owczarni?

Zupełnie zapominają przy tym w jak trudnej sytuacji jest państwo środka, w którym podobnie jak w Federacji nabrzmiewa problem demograficzny, wzrasta zagrożenie konfliktami wewnętrznymi (choćby Tybet) i zewnętrznymi. Przecież Japonia, Korea Południowa, Wietnam, Indie i czuwające nad wszystkim Stany Zjednoczone patrzą Chinom na ręce.

Dopełnieniem zaimplementowanego europejczykom schematu „konieczności współpracy Rosji z Zachodem i pewnikiem chińskiego nacisku na Moskwę” stał się powyborczy powrót Władimira Putina do zimnowojennej retoryki. Wyczuwa on miałkość Europejczyków, którzy debatują nad nowym systemem bezpieczeństwa na kontynencie (bez USA za to z Rosją), którzy nie przejmują się zbytnio rosyjską projekcją stref niestabilności w swoim sąsiedztwie (Naddniestrze, Abchazja, Osetia Południowa) czy zakusami Kremla, który łakomie spogląda na dawne części składowe ZSRR.

Zapowiedź rosyjskiego uderzenia prewencyjnego na Europę w zestawieniu z manewrami rosyjskiej i chińskiej floty na Morzu Żółtym, czy perspektywą sprzedaży przez Kreml zestawów S-400 Pekinowi, ostatecznie pogrążają teorię przyjacielskiego związku politycznego od Lizbony po Władywostok, zawartego przeciw żółtym hordom szturmującym Amur.

Ruskie baśnie o Chińczykach na Syberii jak każda opowieść skierowana do dziecięcych umysłów zawiera w sobie oczywiście ziarno prawdy. Pekin może okazać się w przyszłości groźny, ale dziś partnerstwo z nim pozwala realizować mnóstwo projektów, które mogą odmienić los naszkicowany w opowieści przyswajanej przez europejską opinię publiczną. Dlatego Rosja robi z Chinami –źródłem rzekomego zagrożenia- świetne interesy i uzależnia je od swoich surowców. Z Europy i krajów, które do niej aspirują –czyli partnera- uczyniła natomiast pole swojej ekspansji. Nożyce Nord Streamu i South Streamu tną dziś żywe ciało starego kontynentu, zakłócają surowcowy krwioobieg, tworząc na obszarze dawnej radzieckiej strefy wpływów obszar peryferyjny, niegdyś tranzytowy, a za kilka lat podatny na odcięcie energii, która jak morfina uśmierza kontynentalny głód energii.

Baśń o Chińczykach na Syberii to bestseller, zapewne niebawem ukażą się kolejne opowieści tego typu, tęgie głowy w Moskwie już obmyślają koncepcje, a rosyjska machina polityczna, służby specjalne i środki pieniężne w białych fartuchach przygotowują infekcję. Zbliża się sezon grypowy… Władimir Putin został zaprzysiężony na „nowego” Prezydenta FR, ponieważ –jak słusznie zauważa Stratfor- nie napotka już na swojej drodze Schrödera, czy Berlusconiego, incepcja staje się kluczowym narzędziem nadchodzącej kadencji. To zresztą nic nowego- modernizacja Miedwiediewa pełniła przecież taką samą rolę…