W Internecie zawrzało. I zewsząd słychać lamenty. Lamentują kibice, dziennikarze także politycy. Internetowi komentatorzy na zespół i na niego głosujących wylali całe wiadra pomyj. Zdecydowana większość komentatorów na wynik głosowania sms-owego, tak, jakby został dokonany zamach na największe relikwie narodowe – po prostu histerycznie, że znów promocja Polski na ludowo, że cepelia, że Europa będzie się śmiała.

Tylko co trzeźwiejsze głowy zauważają, że te folklorystyczne wariacje na temat futbolu były w konkursie na hymn reprezentacji czymś świeżym, oryginalnym w konkursie na hymn reprezentacji na Euro. Pozostali pretendenci to wykonawczy, którzy od dawna odcinają kupony od swojej wcześniejszej kariery jak np. Maryla Rodowicz, która próbowała powtórzyć swój sukces piosenki futbolowej z 1974 r., czy też już lekko zapomniane Wilki, które zaproponowały swój własny odgrzewany kotlet sprzed kilku lat „Idziemy na mecz”. Albo zespoły, które nigdy raczej nie wspięły się na wyżyny polskiego popu, jak Feel czy też Libera. Bardzo lubię kabaret OT.TO, ale jeśli chciał być oryginalny to gospodynie domowe spod Lublina położyły go na łopatki.

Konkurs i piosenki kandydujące do miana hymnu były bardzo reklamowane przez publicznego nadawcę. Można było się więc dokładnie z nimi zapoznać. Nie pretenduję do miana krytyka muzycznego, ale w tych piosenkach było, jak na mój gust, zbyt dużo niepotrzebnego patosu i sztucznego zachwytu nad Euro. A i muzyka jakoś tak wpadała jednym uchem i od razu wylatywała drugim. Można więc śmiało stwierdzić, że niezależnie kto by wygrałby na pewno doczekałby się krytyki. Mimo wszystko krytyka, która spadła na Jarzębinę na początku przypominała histerię narodową. Na portalu zczuba.pl Łukasz Milczewski w swoim komentarzu napisał, że konkurs przypominał trochę wybór między złamaniem otwartym lewej nogi a złamaniem otwartym prawej nogi. A utwór Jarzębiny to takie mniej bolesne złamanie. Jest w tym sporo racji. Mnie jednak w tej piosence urzekło, że jest ona inna, wybijająca się z pośród innych kandydatek, czyli ma w sobie to Coś, czego nie miały inne utwory. I chyba spełni swoją najważniejszą rolę – zrobi wrażenie na kibicach z innych krajów. No bo, z jednej strony babcie w strojach ludowych śpiewające o futbolu, a z drugiej strony łatwa muzyka i bardzo łatwy refren do powtórzenia przez każdego obcokrajowca – „Koko, euro spoko”. Europa nie będzie się śmiała.

Jestem przekonany, że zarówno zespół Jarzębina startując w konkursie inspirował się rosyjskimi eliminacjami do Euro 2012. gdzie zwyciężyły Buranowskije Babuszki, jak i głosujący na Jarzębinę zainspirowali się zwycięstwem rosyjskich babuszek. Wszyscy doskonale rozumieli, że chodzi o żartobliwe podejście do śmiertelnie ważnej imprezy, jaką stało się Euro w Polsce i na Ukrainie. Zapewne więc chodziło o pewne rozładowanie atmosfery i wyzwolenie pozytywnych emocji. Głosujący nie spodziewali się zapewne, że większość myśli podobnie. Chcieli pokazać, że do całej tej imprezy podchodzą z dystansem. I Rosjanie swoje babuszki przełknęli dość łagodnie. Polacy natomiast zamiast wszystko obrócić w żart w padli w panikę i histerię.

A cały konkurs należy traktować w kategoriach żartu. Zamiast żalić się, że niżej upaść już nie można należy docenić poczucie humoru narodu.

Koko? Naprawdę spoko!

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (31)