„Kiedy myślę o Litwie po pierwsze wspominam historię kraju, a tylko wtedy oceniam zachodzące zmiany” — wytłumaczył analityk. Nowoczesne i drogie hotele, nowe samochody i tego typu rzeczy nie robią jednak na nim wielkiego wrażenia, jak historia miasta Wilna. Bo te miasto ma szczególne znaczenie dla jego rodziny, pierwszą wspólną z żoną podróż odbyli właśnie do Wilna. Natomiast jednym z najważniejszych miejsc w Wilnie dla niego jest pomnik Franka Zappy.
„Po pierwsze pamiętam jak zaprowadziłem żonę do pomnika Franka Zappy, który dla mnie ma ogromne znaczenie i nie tylko w kontekście krajów bałtyckich. Ta rzeźba symbolizuje walkę z komunizmem, walkę o wolność, która jest podstawą wszystkiego: ludzie mogą podróżować, wypowiadać swoje zdanie, krytykować nieudolnych czy skorumpowanych polityków” — wyjaśnił swój pogląd Lars Christensen.
W czasie swojej pracy Christensen często spotyka się z dziennikarzami z krajów Europy Północnej, którzy lubią hiperbolizować i oskarżać mieszkańców z byłego bloku sowieckiego, że tęsknią za dawnymi czasami. On takich ludzi na swej drodze nie spotyka, nawet w czasie kryzysu. „Jednak ciężkie czasy z nich (mieszkańców Litwy – przyp. red.) nie zrobiły z nich ani komunistów, ani faszystów. To pokazuje ogromny progres i jak duże są zobowiązania tych ludzi wobec wolnego rynku i demokracji” — powiedział duński analityk.
Lars Christensen nie widzi nic złego w emigracji. „Mi jest bardzo smutno, kiedy problemem nazywają to, że młody człowiek wyrusza do Danii studiować, pracować, lub podróżując do Grecji spotyka miłość swojego życia i postanawia tam zamieszkać” — dodał analityk.