Jak podaje portal pressandjournal.co.uk, Polkę zwolniono z Whitelink Seafoods, gdzie pracowała jako kierownik listy płac. W czerwcu dostała listę z przewinieniami, za które straciła pracę. Jeden z powodów odnosił się do rozmowy w recepcji z kolegą w języku polskim. Firma specjalizująca się w dostawie ryb i owoców morza na początku roku wprowadziła nową regulację. Zasada pozwalała rozmawiać w godzinach pracy tylko w języku angielskim. Miało to na celu usprawnić komunikację w fabryce i zwiększyć bezpieczeństwo. Konieczna oskarżyła byłego pracodawcę o dyskryminację na tle rasowym.

Według dyrektora Whitelink Seafoods, Jamesa Sutherlanda, Polka notorycznie łamała przepis, pomimo, że potrafiła rozmawiać po angielsku. - Nie spodziewałbym się, że przepis będzie miał wpływ akurat na nią, bo płynnie mówi w naszym języku, mimo, że stąd nie pochodzi. Każdy przypadek rozpatrujemy jednak indywidualnie. Jeżeli ktoś nie mówi po angielsku, to nie możemy od niego oczekiwać, że nauczy się go z dnia na dzień - tłumaczy Sutherland. - Jednak osoba, która jest w stanie dostosować się do zasad, ale jednak rozmawia po polsku, musi spodziewać się konsekwencji. Zasady nie miałyby sensu, jeśli nie mielibyśmy rozliczać z nich ludzi.

Adwokat Koniecznej, Angela McCracken, uważa, że taka próba ulepszenia komunikacji pomiędzy pracownikami nie mogła się udać. Osoby słabo mówiące po angielsku zbytnio bały się konsekwencji, aby podważyć nową regułę firmy. Sędzia Nicole Hosie, która będzie rozpatrywała sprawę Polki, twierdzi, że sytuacja zależy od punktu widzenia. To mogła być najnormalniejsza rzecz na świecie, aby porozumiewać się po polsku, jeżeli tylko jeden z rozmówców mówił w innym języku. Decyzja w sprawie Koniecznej ma zapaść w najbliższych tygodniach.

Source
Anglia i Szkocja - POLEMI.co.uk
Comment Show discussion (8)