W teorii oznacza to bardzo konkretne założenia - 1 tys. nowych pracowników straży granicznej, kompleksową kontrolę przy przekraczaniu granic, uniemożliwienie kryminalistom wstępu do UK, a także karanie agencji pracy, które rekrutują wyłącznie obcokrajowców. Do tego PP chce ukrócić praktykę pracodawców, którzy płacą mniej imigrantom oraz zrobić porządek z "nieuregulowanym i bezzasadnym" przetrzymywaniem uchodźców w specjalnych obozach.

Jednocześnie, jak przekonuje lider PP (laburzystów) Ed Miliband, laburzyści zdają sobie sprawę z wkładu, jaki imigranci wnoszą do rozwoju Wielkiej Brytanii i obiecują, że "są dalecy od jakiegokolwiek poniżania czy niedoceniania tych, którzy się do tego przyczyniają".

Wygląda na to, że plany Partii Pracy są wymierzone bardziej w konkurentów politycznych, czyli Partię Konserwatywną (torysów) z Davidem Cameronem na czele, która tworzyła poprzedni rząd. - Cameron obiecał kiedyś, że drastycznie zredukuje napływ imigrantów i powiedział wtedy, że możemy go wyrzucić ze stanowiska, jeśli tego nie zrobi. Ale imigracja wzrosła do 298 tys. zeszłego roku, czyli była 3 razy wyższa, niż obiecał - przypomina Miliband.

Lider laburzystów twierdzi, że sam nie rzuca słów na wiatr i "obiecuje tylko to, co może spełnić". Jeśli zostanie premierem, zamierza wprowadzić zaplanowane zmiany już w trakcie pierwszych 100 dni działania rządu, cytuje jego wypowiedź serwis BBC.

Do odpowiedzi na docinki laburzystów poczuła się wywołana Theresa May, była minister edukacji z rządu konserwatystów. Przyznała, że nie udało im się spełnić obietnic z 2010 roku, ale mają "plan na kontrolę imigracji i budowę systemu, która na pierwszym miejscu będzie stawiać Brytyjczyków". Kontrolowanie miałoby się odbywać m.in. dzięki reformie opieki społecznej (przyznawania zasiłków), zaostrzenie przepisów wobec przestępców oraz ograniczenie imigracji spoza Unii Europejskiej.

Przy wszechobecnych obietnicach wszystkich "liczących się" partii na mniej lub bardziej spektakularne ograniczenie napływu imigracji rzadko pojawiają się bardziej sceptyczne głosy. Jedną z nielicznych osób, która nie wierzy w powodzenie tych zapowiedzi jest były minister spraw wewnętrznych, Norman Baker, który przyznaje, że obecny poziom imigracji jest nieco zbyt wysoki, ale jego zmniejszenie do "dziesiątek tysięcy" jest zwyczajnie niemożliwe do zrealizowania.

Source
Anglia i Szkocja - POLEMI.co.uk
Comment Show discussion