Oszuści żerujący na naiwności szczególnie nowo przybyłych na Wyspy Brytyjskie emigrantów z Polski, nie wysilają się zbytnio, działając starymi sposobami i tylko nieznacznie je modyfikując. W dalszym ciągu, najbardziej narażeni na to, by stać się ofiarą wyzyskiwaczy są ci, którzy „stanęli pod ścianą”, czyli mają problemy ze znalezieniem pracy, czy to w Polsce, czy będąc już za granicą.

"Wystarczy wejść do jakiejkolwiek kafejki internetowej, by bez trudu wyłuskać z przebywających tam osób, przyciśniętych do muru desperatów. Z ich twarzy przebija smutek i nadzieja, pomieszana z beznadzieją" - mówi Radek Ostapczuk, niedoszły socjolog i squatter, który przymierza się do napisania powieści o młodej polskiej emigracji.

***

Ewelina może jeszcze nie miesza nadziei z beznadzieją, ale w jej przypadku, wydaje się, że może to nastąpić w każdej chwili. Pracy dziewczyna nie ma już od miesiąca. Mieszka kątem u koleżanki. Kilkaset funtów, które udało jej się zaoszczędzić przez cały rok, wydaje teraz na poszukiwanie pracy. Kosztuje kafejka internetowa, kosztują telefony i listy, bo są firmy, które życzą sobie, by CV oraz kserokopie dokumentów wysłać tradycyjną pocztą.

W kafejce internetowej spędza średnio trzy godziny dziennie, szuka ofert pracy na portalach polonijnych. Okazuje się, że jest ich nawet sporo. Większość takich, jakie ją interesują, czyli praca w charakterze pokojówki w hotelu, sprzątaczki, czy pomocy kuchennej. Najbardziej odpowiadałoby jej sprzątanie w domach prywatnych. Legalne, więc szuka firm, które taką pracę oferują. W ogłoszeniach podawany jest krótki opis rodzaju pracy, obowiązków i wysokość zarobków oraz numer telefonu komórkowego osoby, z którą należy się kontaktować. Z reguły jest to imię bez nazwiska. Ewelina znalazła właśnie ofertę z fabryki czekolady na Ealingu. Nie jest to, co prawda wymarzone sprzątanie, ale w tekście ogłoszenia jest informacja: „wysokie zarobki, znajomość angielskiego nie jest wymagana”.

"Jak zarobki są wysokie, a angielski nie jest konieczny, to na milę śmierdzi to szwindlem" - komentuje Radek i chyba ma rację, bo w telefonie odzywa się automat, który informuje, że połączenie jest dodatkowo płatne. Ewelina czekała, aż ktoś się zgłosi, ale poza automatem, nie odezwał się nikt. Próbowała jeszcze kilka razy, raz nawet czekała 10 minut, ale skutek był ten sam i sumie została skasowana na 4 funty. Jak trafiła na ten numer, to później już z drżeniem serca, wybierała inne, bo a nuż natnie się po raz kolejny na podwójnie płatne połączenie. Niestety nie był to ostatni przypadek. Zwróciła uwagę, że wiele ogłaszających się „fabryk” ma właśnie takie numery. Przekonała się też, niestety dopiero po kilku telefonach, że należy unikać numerów zaczynających się od cyfr 0782…, bo one kasują dodatkowe opłaty.

Telefon Kasi, przedstawicielki (pisownia oryginalna) "renomowanej firmy sprzontającej ktura zatrudni panie do sprzontania w domach prywatnych na terenie całego Londynu", nie pobiera haraczu. Kasia zachwala firmę, zarobki, atmosferę w pracy i prosi, żeby szybko przysłać CV, kserokopię paszportu, a jeśli jest dowód, to dowód też skserować, numer konta, a do tego dołączyć również skserowany NIN. Wszystko to włożyć do koperty i natychmiast wysłać, bo - jak mówi Kasia - „ilość miejsc jest ograniczona i decyduje kolejność zgłoszeń”. I jeszcze: „Aha, byłabym zapomniała, proszę mi potwierdzić telefonicznie, jak pani już wyśle te dokumenty”.

"Według mnie, to wałek, ale zobaczymy co będzie dalej" - mówi Ewelina, wysyła kopertę z dokumentami, potwierdza telefonicznie ich wysłanie. Mijają dwa dni. Radek stawia 10 funtów, że Kasia już się nie odezwie. Przegrałby, bo Kasia oddzwania. Informuje, że owszem przesyłka dotarła, ale uszkodzona, w podartej kopercie było tylko CV.

"Ale przecież ja wysłałam wszystkie dokumenty, o których pani mówiła" - zapewnia żarliwie Ewelina.

"No ja pani wierzę, ale musi pani przesłać jeszcze raz" - informuje Kasia. Ewelina wysyła powtórnie komplet dokumentów i potwierdza telefonicznie. Kasia dziękuje obiecując, że się odezwie, jak tylko otrzyma przesyłkę. Mija 10 dni, a Kasi ani słychu. Jej telefon nie jest co prawda wyłączony, ale połączenie jest odrzucane, widać Kasia wciska czerwony guzik.

Radek wyjaśnia, że w ten sposób gangi oszustów pozyskują dane osobowe, które później wykorzystają do wyłudzenia zasiłków, zakładania fikcyjnych kont bankowych, dokonywania zakupów na raty, fałszowania dowodów tożsamości, itp.

Ewelina nie do końca wierzy, że Radek mówi prawdę, ale przekona się niebawem, że coś jest na rzeczy, kiedy pozna kilka dziewcząt, które też wysłały dokumenty do Kasi. Ich przesyłki też zostały uszkodzone...

Source
Anglia i Szkocja - POLEMI.co.uk
Comment Show discussion