Jednolity dzień głosowania obejmował prawie całą Rosję - odbyło się więc ponad 5 tysięcy wyborów w 77 regionach. Od wyborów deputowanych do rad miejskich i do merów i gubernatorów. Przy tym decyzje w spawie kandydatur szefów regionów obywatele podejmowali po raz pierwszy od prawie 8 lat. W poprzednich latach urzędników tego szczebla mianował prezydent, który uzgadniał swoją decyzję z miejscowymi parlamentami. Wynik jednolitego dnia głosowania okazał się łatwy do przewidzenia, gubernatorami zostali członkowie partii władzy "Jedna Rosja". Uzyskała ona także większość w regionalnych organach władzy wykonawczej. Prezydent Rosji Władimir Putin w sposób następujący skomentował te dane:

„Dla mnie wyniki wyborów nie są zaskakujące. Uważam, że stanowią one jeszcze jeden krok potwierdzający zamiar popierania aktualnych instytucji władzy przez wyborców. Jestem za to bardzo wdzięczny naszym wyborcom. Będę spotykać się z nowo wybranymi pracownikami szczebla kierowniczego oraz przypomnę im o tym, że obywatele oczekują od nich skutecznej i energicznej pracy. Mam nadzieję, że zostanie również zwrócona uwaga na żądania tych, którzy nie potrafili wygrać tych ostatnich wyborów. Nie wszystko bynajmniej, co formułują partie opozycyjne w charakterze swych żądań jest nie do zaakceptowani bądź niepotrzebne. Wręcz odwrotnie, zawierają one mnóstwo pożytecznych aspektów i propozycji. Wszystko to należy wziąć pod uwagę w trakcie wspólnej pracy”.

Tak samo, jak w trakcie wyborów prezydenta Rosji, przeprowadzonych w marcu, przebieg głosowania w lokalach wyborczych można było obserwować w reżimie realnego czasu za pomocą Internetu. Ponadto, przebieg głosowania śledziły tysiące obserwatorów rosyjskich i kilkudziesięciu obserwatorów międzynarodowych. Mimo pewnych nieznacznych zajść, nie ujawniono żadnych poważniejszych wykroczeń które mogą wywrzeć wpływ na wyniki głosowania. Dziennikarz z Francji Fabrice-Patrick Beaur powiedział w wywiadzie dla radia "Głos Rosji":

„W tych lokalach wyborczych, które odwiedziłem, głosowanie odbyło się bez wykroczeń. Ponadto, przedstawiciele partii opozycyjnych, w tym także nowo utworzonych, z którymi kontaktowałem się, powiedzieli do mnie, że nikt nie przeszkadzał im w obserwowaniu przebiegu głosowania. Nie zanotowali oni żadnych wykroczeń”.

Tak wytężona uwaga skupiała się wokół tego jednolitego dnia głosowania z dwóch powodów, związanych bezpośrednio z szeroko zakrojoną reformą polityczną rozpoczętą przez władze Rosji. Pierwszą jest już wspominane wznowienie bezpośrednich wyborów gubernatorów. Druga – to walka partyjna. Po złagodzeniu warunków rejestracji partii w tych wyborach mogło wziąć udział ponad 20 ruchów politycznych. Liczni przeciwnicy władzy zapowiadali fiasko "Jednej Rosji".

Wyszło jednak odwrotnie. Jeśli w przeprowadzonych w grudniu 2011 roku wyborach do Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej "Jedna Rosja" uzyskała blisko 50 procent głosów, to tym razem zgromadziła prawie absolutną większość prawie we wszystkich organach władzy terenowej. Natomiast opozycja, która miała trochę mniej, niż rok na zwieranie szeregów, na mobilizację zwolenników i wypracowanie programu działań, nie potrafiła tego zrobić. Znów przeciwnicy reżimu, w tym także Giennadij Ziuganow, lider komunistycznej partii Federacji Rosyjskiej, oskarżyli władzę o zastosowanie sławetnych możliwości administracyjnych:

„Uważamy, że rosyjski system wyborczy cierpi na poważny kryzys, a ten kryzys pogłębia się i nadal się zaostrza. Sam fakt, że w przytłaczającej większości regionów frekwencja wyborcza stanowiła od 15 do 20 procent, osiągając maksimum w wielkości 25 procent, stanowi dowód tego, że ze 100 osób, 70 czy 80 zrezygnowało z udziału w podobnych brudnych wyborach, w których nie ma żadnych debat. Żaden człowiek z ramienia partii władzy nie uczestniczył w publicznych dyskusjach, ukrywając się za administracyjnymi możliwościami”.

Mniej więcej podobnie wypowiedzieli się również liderzy innych partii opozycyjnych, lecz uznali oni, że sprawcami swego niepowodzenia są oni sami. Nie dysponują bowiem żadnymi wybitnymi politykami w terenie. Do błędów popełnianych przez opozycję nawiązał także politolog, szef Agencji na rzecz Komunikacji Politycznych i Gospodarczych Dmitrij Orłow:

„Jest to w pewnej mierze odwetem wobec kampanii w zakresie wyborów do parlamentu. Przyczyn tego jest kilka. Jedną z nich, nader pochlebną dla opozycji jest niska frekwencja. Ale partia rządząca – "Jedna Rosja" - nie stawiała sobie za cel zapewniania niskiej frekwencji. Pracowała ze wszystkimi grupami wyborców. To właśnie opozycja miała sformułować i zrealizować strategię zaangażowania grup protestu. Tego właśnie nie zrobiono. Opozycja, tak samo, jak w trakcie akcji ulicznych, przygotowywała się do pewnej konfrontacji z władzami, do mobilizacji ruchów protestu. W tym przypadku nie istniały żadne powody do tego”.

Jak sugerują eksperci, partie – zwłaszcza nowicjusze na rosyjskiej arenie politycznej – dopiero mają wypracować strategię i utorować sobie drogę do wyborców. Czas hałaśliwych wieców i krytyki słownej pod adresem władz minęły. Trzeba działać, angażować się w realnej polityce i zaimponować obywatelom konkretnymi sprawami. Ponadto, liczne siły opozycyjne mają dopiero przed sobą wykroczenie poza ramy wielkich miast, aby przystąpić do pracy w regionach.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion