Źródłem tego medialnego szumu jest artykuł opublikowany na stronie internetowej businessinsider.com przez Michaela Maloofa. W tekście, który sporym echem odbił się także w krajach Kaukazu, autor stawia tezę, że Rosja oczekuje ataku Izraela na Iran, aby rozpocząć wojnę na Kaukazie.

Maloof w przeszłości pracował jako starszy analityk w Pentagonie. Odnosząc się do “własnych źródeł w Rosji”, twierdzi on, że Moskwa przerzuca na niespotykaną dotąd skalę wojsko i sprzęt do rosyjskiej bazy wojskowej na terenie Armenii, a jednocześnie od kilku miesięcy prowadzi systematyczną ewakuację rodzin personelu wojskowego z rejonu Kaukazu i morza Kaspijskiego.

Według Maloofa, rośnie także napięcie w związku z blokowaniem przez Gruzję lądowej drogi dostaw do 102 rosyjskiej bazy wojskowej. Obecnie Gruzja blokuje tylko drogą lądową, ale w przypadku ataku na Iran, korytarz powietrzny zostanie także zamknięty.

Wnioski Maloofa podziela Pavel Felgenhauer z Washington Jamestown Foundation. Jednak on idzie dalej i twierdzi, że zagrożony jest także Turkmenistan oraz rejon morza Kaspijskiego. Eksperci sugerują, że Rosja w wyniku jednego, szybkiego ruchu, chce odzyskać kontrolę nad jej byłymi “koloniami” w tym regionie.

Jednocześnie “mała” zwycięska wojna będzie zwiększać poparcie dla Kremla, który dzięki temu zmiażdży resztki prodemokratycznych ruchów. Bonusem końcowym tych działań zostanie ostateczne pozbycie się “reżimu” Saakaszwilego.

Były doradca prezydenta Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński, tak podsumowuje całą sytuację:

“W tym przypadku istnieje możliwość konfliktu również między Azerbejdżanem a Iranem. Rosja może skorzystać z sytuacji i rozpocząć nową wojnę przeciwko Gruzji.”