Wyniki śledztwa w czeskiej "aferze alkoholowej" szokują i każą traktować poważnie ostrzeżenia policji przed drugą falą zatruć. Ustalono, że ostatnia ofiara - 55-letni mężczyzna, który zmarł 26 listopada w szpitalu klinicznym w Brnie, nabył alkohol w 6-litrowym kanistrze, nielegalnie i "okazyjnie" na targu.
Skażony alkohol sprzedawała na targu 50-letnia kobieta. Wódkę w kanistrach dostarczał jej 30-letni syn z Prościejowa na Morawach. W jego samochodzie dostawczym policja znalazła 17 kanistrów, ale w domu czekała na policjantów jeszcze większa niespodzianka. Cały dom był dosłownie zawalony karnistrami z metanolem. Skonfiskowano 140 kanistrów o pojemności od 5-25 litrów, w sumie 1000 litrów skażonego alkoholu.
Za świadome wprowadzenie trucizny na rynek grozi nawet do 10 lat więzienia.
Czeska policja ponawia ostrzeżenia. W ciągu kilku ostatnich dni na zatrucie alkoholem metylowym w Ostrawie i Frydku-Mistku przy granicach z Polską zmarło znów kilka osób. Kilka osób leży na oddziałach intensywnej terapii w Hawierzowie.