Zgodnie ze scenariuszem nadchodzących szkoleń wojskowych dwóch członków NATO, Węgry i Estonię, zaatakowali hakerzy z hipotetycznego państwa afrykańskiego. W danym przypadku wątpliwości budzi wybór ofiar ze strony “Afrykańczyków”: zarówno Estonia, jak i Węgry znajdują się blisko Rosji. Dlatego eksperci skłonni są przypuszczać, że pod pewnym “afrykańskim” państwem-agresorem NATO ma na myśli jednak Rosyjską Federację. Tym bardziej, że w kuluarach przedstawiciele NATO nie ukrywają, że za swoich przeciwników numer 1 w cyberprzestrzeni uważają właśnie Rosję, Chiny i Iran. Oto komentarz dyrektora Centrum Badań Społeczno-Politycznych Władimira Jewsiejewa:

Jeśli NATO chce przeprowadzić, powiedzmy, atak w odpowiedzi, to dla tego potrzeba czasu, nie da się go szybko zorganizować. Jeśli jednak państwa NATO chcą zaatakować militarnie to państwo, z którego doszło do ataku, to to już byłoby śmieszne. Myślę, że cel takich szkoleń jest dość prowokacyjny i sądzę, że mieści się to w szerszym zjawisku pogorszenia się stosunków pomiędzy Rosją i NATO oraz Rosją i Stanami Zjednoczonymi.

Należy powiedzieć, że wiodące państwa Paktu Północnoatlantyckiego bardzo poważnie podchodzą do kwestii bezpieczeństwa cybernetycznego. Na przykład, od końca zeszłego roku niemiecka armia znajduje się w pełnej gotowości do prowadzenia cyberwojny, o czym niedawno informowały niemieckie media. W Wielkiej Brytanii na bazie Uniwersytetu De Montfort w mieście Leicester rozpoczęto projekt przygotowania programistów dla kontrwywiadu MI5 i wywiadu MI6.

Wśród państw, najlepiej badających potencjalne pola bitew w cyberprzestrzeni analitycy, oprócz Stanów Zjednoczonych, wymieniają Japonię, Rosję, Chiny, a nawet Koreę Północną. Ogólnie rzecz biorąc, według ocen ekspertów, możliwościami prowadzenia cyberwojny dysponuje dziś około 20-30 państw. Już wiadomo, że cała sfera informatyki w skali globu stanowi ogromne pole bitwy, powiedział w wywiadzie dla "Głosu Rosji" analityk wojskowy Aleksandr Golc.

Myślę, że współczesna cywilizacja jest bardzo krucha. Dlatego, że technologie informacyjne zarządzają praktycznie wszystkimi trudnymi procesami, poczynając od miejskiego wodociągu czy regulacji świateł na drogach w państwach rozwiniętych, a kończąc na elektrowniach atomowych, połączeniach lotniczych, itd. Wtargnięcie w tę sferę i naruszenie tej działalności miałoby fatalne skutki. Myślę, że teraz przechodzimy dopiero początkowe etapy pracy nad tą bronią. W USA istnieje nawet specjalna jednostka. Podobna istnieje także w rosyjskim ministerstwie obrony. Dlatego, że w Rosji zawsze było dobre nauczanie matematyczne, w opracowaniu takich programów nasi hakerzy są, być może, najlepsi na świecie.

Można wyobrazić sobie wiele wariantów fatalnych skutków, do jakich może doprowadzić zamierzony albo przypadkowy atak cybernetyczny na hydroelektrownie, systemy kanalizacyjne czy przedsiębiorstwa chemiczne w jakimś mieście. Założyciel największej w Europie kompanii antywirusowej Jewgienij Kaspersky uważa, że tylko międzynarodowe porozumienie może zakazać resortom obronnym opracowywanie wirusów. Różnice w podejściu różnych państw do kwestii wolności informacyjnej nie daje na razie realnych szans na podpisanie porozumienia, powstrzymującego opracowanie bojowych programów wirusowych. Wychodzi na to, że świat staje się zakładnikiem cyberprzestrzeni – najgenialszego i najbardziej nieprzewidywalnego tworu ludzkiego umysłu.