Zresztą przywódca Białorusi sam sobie zaprzecza, całkowicie negując związek „pluszowego desantu” z wydaleniem szwedzkich dyplomatów, twierdząc jednocześnie, że „ci, którzy przygotowali akcję naruszenia granicy państwowej współpracowali z szwedzką ambasadą”.

Łukaszenko obarcza także odpowiedzialnością za naruszenie granicy Litwę, ponieważ samolot z pluszowymi misiami wystartował właśnie z terytorium tego kraju.

Tymczasem zwykli Białorusini już mają do czynienia z konsekwencjami „pluszowego wybryku”.

W centrum Mińska została zatrzymana białoruska dziennikarka i jej fotograf za sesję zdjęciową z pluszowym misiem, postawiono im zarzut zorganizowania nielegalnej pikiety. Zostali oni ukarani grzywną w wysokości około 400 dolarów.