Część odnalezionych na miejscu katastrofy rzeczy, niezakwalifikowanych w śledztwie jako materiał dowodowy, wraca do rodzin tragicznie zmarłych. Pamiątki muszą jednak pozostać w hermetycznym zamknięciu, bo mogą znajdować się na nich niebezpieczne dla życia lub zdrowia bakterie. Przesyłki dostarczane są do adresatów paczkach przez Żandarmerię Wojskową, która przy odbiorze żąda podpisu pod oświadczeniem o zapoznaniu się z zagrożeniem, jakie niesie za sobą otwarcie hermetycznego opakowania.
„Treść oświadczenia, podpisywanego przez osoby, którym rzeczy są wydawane, wynika bezpośrednio z treści opinii Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii“ — wytłumaczył płk. Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Adresaci są zaskoczeni całą sytuacją, do tej pory podobnych oświadczeń nie musieli podpisywać.
W gestii prokuratury pozostaje wciąż grupa przedmiotów należących do ofiar katastrofy. To m.in. telefony komórkowe, aparaty fotograficzne, kamery, laptopy, które stosownymi postanowieniami Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie "uznała za dowody rzeczowe i przekazała uprawnionym służbom, celem odzyskania znajdujących się na nich informacji, mogących pomóc w wyjaśnieniu przyczyn i przebiegu katastrofy".