Krzysztof Szczepanik: Gdzie widzicie te ciężkie tematy pomiędzy Polską i Rosją.

Roman Postojew: Nie jestem specjalistą w historii. Nie wolno jednak zapominać o losie jeńców sowieckich podczas wojny 1920 roku. To kwestia bardzo często podnoszona w programach telewizyjnych czy wielkonakładowej prasie. Ona bardzo psuje atmosferę wzajemnych kontaktów.

Ale przecież historycy ten problem już dawno rozwiązali. Są w polskich archiwach ogólnodostępne dokumenty. W roku 2004 naukowcy polscy i rosyjscy przedstawili efekty swoich prac. Publikacja tego dotycząca opracowana została przez polską Dyrekcję Archiwów Państwowych i rosyjską Federalną Agencję ds. Archiwów Rosji, zarówno w języku polskim jak i rosyjskim pt. "Krasnoarmiejcy w polskom plenu w 1919–1922 g. Sbornik dokumentow i materiałow" .Moskwa 2004. Żadna teza tam zawarta nie potwierdza, rozgłaszanych informacji, o rzekomym terrorze stosowanym wobec jeńców rosyjskich. Liczne przypadku śmierci w polskich obozach jenieckich były następstwem epidemii tyfusu, głodu, dotykającego nie tylko jeńców, ale i Polaków w tamtym, ciężkim powojennym, czasie. Nigdy jednak nie stwierdzono, by jakikolwiek jeniec zginął od strzału w tył głowy.

Co by jednak nie mówić: nasi jeńcy jednak siedzieli w polskich obozach koncentracyjnych.

Mam wrażenie, że obozy koncentracyjne to były w czasach stalinowskich na Syberii bądź w Niemczech Hitlera. W Polsce początków lat dwudziestych były to normalne obozy jenieckie. Nota bene jeńcy w tych obozach siedzący, często, wcale nie mieli ochoty wracać do ojczyzny. Wielu z nich potem zostało w Polsce, część uciekających zaś z obozów przedostała się nielegalnie do Niemiec. 

Nie zawsze te argumenty do mnie trafiają!!

?????

Są też i inne sprawy niezbyt dobrze wpływające na polski image. Polska była choćby jednym z państw, które jako pierwsze w Europie proponowało siebie jako sojusznika Hitlera. Wojska polskie wzięły udział w rozbiorze Czechosłowacji w roku 1938. Ofiarą tej agresji padło 1% powierzchni państwa czechosłowackiego, która to część została włączona do Polski. 

Wszelkie badania historyczne dowodzą całkiem odwrotnej sytuacji. To Niemcy hitlerowskie zabiegały o Polskę jak o sojusznika. A Polacy poszli w innym kierunku, w kierunku sojuszu z Anglią, Francją, a potem z ZSRR i USA. Ponadto w roku 1939 armia radziecka, w porozumieniu i sojuszu z Hitlerem, zajęła ponad 50% ziem przedwojennej Rzeczypospolitej. Ponadto ta przywoływana tu agresja na Czechosłowację (choć również niejednoznaczna to kwestia) znalazła już swój finał w oficjalnych przeprosinach ze strony polskiej. Strona radziecka, ani rosyjska swoich przeprosin nie przedstawiała.

 To co prezentujecie to tylko wersja. Można się z nią zgadzać bądź nie. A faktem jest, że Polska do września 1939 występowała praktycznie jak sojusznik Hitlera. 

 To chyba jednak faktem nie było. Przecież w maju 1939 minister spraw zagranicznych Rzeczypospolitej, Józef Beck, przeciął jednoznacznie jakiekolwiek spekulacje odnośnie potencjalnego sojuszu polsko – niemieckiego. Dajmy jednak spokój historii. Obecnie jedną z różnic dzielących punkty widzenia Polski i Rosji są także odniesienia do aktualnej sytuacji międzynarodowej. Jaką (i czy?) widzicie różnicę pomiędzy sytuacją Abchazji oraz Czeczenii. Obydwa regiony chciały niezależności. W wypadku Abchazji, która oddziela się od Gruzji, Rosja popiera te dążenia. Zupełnie odwrotna jest sytuacja w przypadku Czeczenii, której zabrania się myśleć o secesji z Rosji. 

W przypadku Abchazji mamy do czynienia z realną chęcią uniezależnienia się od Gruzji, a w przypadku Czeczenii takiego dążenia jednoznacznie stwierdzić nie można. To bardziej problem z bandytyzmem, który rozlewał się po tym regionie Kaukazu. To także problem rozszerzania się wpływów islamu. Nie było tam żadnego referendum o chęci oddzielenia się od Rosji. Inna rzecz, iż w Abchazji też takich referendów, do roku 2008, nie było. 

Znaczy w Abchazji byli patrioci, ale za to w Czeczenii bandyci.

Gruzini chyba zbyt daleko poszli z chęcią gruzinizacji Abchazji. To miało miejsce jeszcze w czasach sowieckich. Przecież dopiero dekretem Stalina, Abchazja została włączona w skład Gruzji.

Czeczenia też dopiero w XIX wieku stałą się częścią składową państwa rosyjskiego. Wynika więc, że to co się działo w początku wieku dwudziestego – dołączenie Abchazji do Gruzji jest nieprawidłowe, ale to, że kilkadziesiąt lat wcześniej Czeczenia została włączona do państwa rosyjskiego, to już było słuszne. 

Dla mnie różnica jest tu fundamentalna. 

Moskwa dopomina się od Zachodniej Europy, by ta nie podchodziła do rosyjskich dostaw gazu jak do polityki. Ma to być, wedle jednoznacznych deklaracji rosyjskich, tylko kwestia biznesowa. Jak więc ocenić deklarację prezydenta Putina, że „gaz to nie biznes lecz geopolityka”. 

To zawsze była i będzie polityka. 

To dlaczego dziwicie się, że Europa, z obawy o rosyjski dyktat energetyczny, z coraz większą rezerwą, podchodzi do wiązania się z rosyjskimi dostawami surowców energetycznych i szuka projektów dywersyfikacyjnych. Czyż można uznać za normalną sytuację, że Litwa płaci najwięcej w Europie za dostawy „Gazpromu”. Przecież to kraj graniczący z Rosją, gdzie koszty transportu surowca powinny być mniejsze niźli choćby do Niemiec. 

„Gazprom” musi realizować politykę państwa, ale nie może też być deficytowy. Wszystko by się pewnie między nami ułożyło, gdyby Europejczycy (ci z Brukseli jak i ci z Warszawy, Wilna czy Berlina) zechcieli spojrzeć na Rosję przyjaźniej i przyjąć jednocześnie, płynące z Moskwy, kompromisowe projekty. 

Czy nie uważacie, że te „kompromisowe projekty” często brzmią jak dyktat jednej strony. I na pewno nie jest to dyktat europejski. 

Rosja, mój kraj, jest mocarstwem i powinna mieć możliwości realizować swoją politykę. 

Dziękuję za rozmowę!

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (48)