„Finansowanie w tak pokaźnym wymiarze edukacji mniejszości narodowych - a jeśli chodzi o Opolszczyznę mniejszości niemieckiej - jest przykładem deprawacji, prowadzącej w konsekwencji do lekceważenia większości przez mniejszość” - oświadczył Kłosowski.

Zdaniem Kłosowskiego w czasach kryzysu mniejszość powinna złagodzić swoje roszczenia, ale ona "wzmaga dojenie krowy" poprzez zakładanie nowych szkół i placówek, by zagarniać jak najwięcej dla siebie. „Poczucie obywatelskości w trudnych chwilach nakazuje zadać i sobie, i mniejszości pytanie: czy godzi się w tak trudnych chwilach doić państwo polskie? „ - podsumował Kłosowski.

To była reakcja posła, po tym jak Ministerstwo Edukacji Narodowej podliczyło wydatki na subwencję oświatową dla uczniów z mniejszości narodowych. Okazało się, że ok. 80 z 270 mln zł przeznaczonych na ten cel trafiło na Opolszczyznę. A większość tych pieniędzy poszła na naukę niemieckiego jako języka ojczystego. Mniejszość niemiecka de facto zagarnęła 45 proc. z 270 mln zł.

Wypowiedź posła skrytykował Rafał Bartek, dyrektor Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej. „Powinien wiedzieć, że system dotowania oświaty mniejszości narodowych powoduje, że pieniądze nie wspierają tej czy innej mniejszości, tylko trafiają do samorządu, w którym mniejszość zadeklarowała swoje edukacyjne potrzeby. Gdybym miał na szybko oszacować, jaka jest skala wydawania pieniędzy, to powiedziałbym, że na dodatkowe lekcje niemieckiego idzie mniej więcej jedna trzecia pieniędzy, reszta łata dziury w na ogół kruchym budżecie opolskich szkół” - wytłumaczył Bartek.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (66)