„Wakacje w pełni, placówki dyplomatyczne w Brukseli prawie puste. A na peryferiach Europy rozpoczyna się misterna operacja. Hakerzy atakują serwery rządowe na Litwie, w Łotwie i w Estonii. Rosyjskie okręty pojawiają się u wód terytorialnych tych trzech państw bałtyckich, a czołgi i piechota wspierana przez śmigłowce – przy ich granicy lądowej. Takie nieoczekiwane manewry na wielką skalę”. Co się dzieje dalej? Rządy Litwy, Łotwy i Estonii omawiają złożoną przez Moskwę „propozycję przystąpienia do unii zwanej Rosja Plus, czyli nowego Związku Radzieckiego, gwarantującego tanie surowce i nieograniczony dostęp do wielkiego rynku”. Jest jeden warunek: wystąpienie z Sojuszu Północnoatlantyckiego. Sytuacja z godziny na godzinę staje się coraz poważniejsza: „w kilku miastach wybuchł bunt mniejszości rosyjskiej”, a władze Federacji Rosyjskiej ostrzegają, że jego spacyfikowanie „doprowadzi do tego, że granicę przekroczą czołgi i piechota”.

Wg Haszczyńskiego brytyjscy eksperci są zdania, że NATO wywiązałoby się wówczas z art. 5 Paktu Północnoatlantyckiego, wysyłając nad Bałtyk wojska, jednak nie wszyscy sojusznicy chcieliby w 2022 r. „umierać za Narwę”. Jak pisze polski publicysta „jeden z francuskich dyplomatów (…) mówił, że rozpoczęcie wojny z Rosją biorącą w obronę przedstawicieli mniejszości rosyjskiej, np. w estońskiej Narwie, byłoby nieodpowiedzialne”. Pojawiają się wreszcie problemy logistyczne: „teoretycznie jest tak, że NATO-wskie samoloty powinny natychmiast wystartować do obrony przestrzeni powietrznej zaatakowanych państw bałtyckich, które nie mają lotnictwa bojowego. Ale o działaniach bojowych musza zadecydować ambasadorowie państw członkowskich lub pod ich wakacyjną nieobecność zastępcy”.

Wg Haszczyńskiego NATO ma w dalszym ciągu problem mentalny w stosunkach z Rosją: „Moskwie wolno wiele: grozić, miotać oskarżenia (…) a i tak wiele państw NATO troszczy się głównie o jej dobre samopoczucie, nie chce jej drażnić”. Wg publicysty „za takie drażnienie Niemcy, Francja, Włochy czy Hiszpania uznają zaplanowane na przyszły rok pierwsze znaczące NATO-wskie manewry w naszym regionie – Steadfast Jazz 2013”. Sprawę pogarsza fakt, że nie wszystkie kraje bałtyckie równie gorliwie troszczą się o wypełnienie treścią art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego. W rozmowie z Haszczyńskim wspominał o tym co prawda premier Łotwy Valdis Dombrovskis, ale już „Andrius Kubilius zapewnił (…), że na ten temat nie ma wiele potrzeby dyskutować”. A przecież „tak naprawdę nie na wiele spraw, które tak łączą Polskę i kraje bałtyckie jak troska o szczegóły dotyczące zastosowania art. 5”.

W analizie Haszczyńskiego dostaje się prezydent Grybauskaite, która odrzuciła zaproszenie na kwietniowy szczyt Polski i bałtyckiej trójki. „Bojkot takiego spotkania to wywrócenie do góry nogami litewskiej polityki bezpieczeństwa” i zerwanie z tradycją ścisłej współpracy polsko-litewskiej w dziedzinie bezpieczeństwa regionalnego zapoczątkowaną przez poprzedników. „Teraz z tej współpracy, z tego wspólnego geopolitycznego myślenia nic nie zostało. Po raz pierwszy Litwa zagrała kartą regionalnego bezpieczeństwa w rozgrywkach z Polską. I to bardzo niedobrze wróży, nie tylko stosunkom Warszawy z Wilnem”.

Kto korzysta na konflikcie PL-LT? Wg dziennikarza „Rzeczpospolitej” Moskwa, która „zapewne cieszy się, że to polskość, polska kultura są uznawane na Litwie za większe zagrożenie niż kultura rosyjska, że w rozgrywkach politycznych antypolskie hasła brzmią donośniej niż antyrosyjskie”.

Czy jest jakaś nadzieja dla spraw polsko-bałtyckich? Jak pisze Haszczyński „mamy jeszcze trochę czasu, by powstrzymać polsko-litewską totalną wojnę dyplomatyczną. To jest w interesie obu krajów plus Łotwy i Estonii. Dostrzec prawdzie zagrożenie muszą jednak przede wszystkim Litwini”.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (43)