„Na linii Warszawa-Wilno iskrzy od dawna. W swoim tegorocznym exposé Radosław Sikorski dał do zrozumienia, że dopóki na Litwie nie zmieni się rząd, nie ma żadnej nadziei na poprawę” – pisze Fuksiewicz. Wybory, zdaniem analityka, są dobra okazją, aby to zmienić. „Chociaż trudno oczekiwać radykalnych zmian w podejściu władz do polskiej mniejszości, wybory trzeba wykorzystać do wznowienie dialogu między Warszawą i Wilnem. Zwłaszcza że polityczne animozje odbijają się już na społeczeństwach” – sądzi Fuksiewicz.

Przez 20 lat nie udało się spełnić żadnego z postulatów

Jako jeden z przykładów takich animozji Fuksiewicz wskazuje badania opinii publicznej z 2011 r., z których wynika, iż liczba Litwinów twierdzących, że pogorszyła się ich opinia o Polakach, wzrosła z 9 do 48 proc. Jego zdaniem to jest efekt protestów polskiej mniejszości przeciwko nowelizacji Ustawy o oświacie, które spolaryzowały litewskie społeczeństwo.

Analityk sądzi, że polityki Litwy względem mniejszości polskiej nie da się bronić. „Od 20 lat nie udało się spełnić żadnego z jej postulatów. Sami Litwini wydają się zażenowani, że tak błahe sprawy jak pisanie nazwisk w dokumentach państwowych zgodnie z polską ortografią czy zainstalowanie na Wileńszczyźnie dwujęzycznych tablic z nazwami ulic, okazują się dla litewskiego państwa nierozwiązywalne (…) Do tego dochodzą najnowsze problemy, jak ustawa o oświacie. Jej rozwiązania są może i sensowne, ale wprowadzono je tak, że Polacy czują się obywatelami drugiej kategorii” – napisał Fuksiewicz.

Błędna polska polityka

Presja ze strony Polski nie przybliża poprawy stosunków. „Przeciwnie, Polska nierzadko zachowuje się, jak słoń w składzie porcelany. Niedyplomatyczne słowa szefa polskiej dyplomacji o czekaniu na nowy rząd są tego najlepszym przykładem. Wobec gniewnych pomruków z Warszawy nawet umiarkowany litewski polityk musi zaostrzyć kurs” – jest przekonany analityk.

Czy wybory to zmienią, Fuksiewicz nie jest do końca optymistą. „Wygrają je prawdopodobnie socjaldemokraci (kwestię otwartą jest to, kto wejdzie do koalicji rządzącej). Faktycznie jest to jedyna partia, która w swoim programie wyborczym przedstawiła ofertę dla mniejszości. Proponuje m.in. uchwalenie ustawy o mniejszościach narodowych i powołanie instytucji, która by je reprezentowała. Obiecuje rozwiązać problem polskich nazwisk i dwujęzycznych nazw ulic. Tyle że program to jedno, a jego realizacja - drugie. Socjaldemokraci już rządzili. Żadnego z problemów mniejszości nie rozwiązali” – sądzi badacz.

Zakładnicy Tomaszewskiego

Prawdziwym wyzwaniem dla polskiego MSZ stanie się przekroczenie progu wyborczego przez AWPL. „Jak dopominać się o prawa mniejszości, nie stając się przy tym zakładnikiem Waldemara Tomaszewskiego, przywódcy AWPL i jednego z najbardziej kontrowersyjnych polityków na Litwie? Tomaszewski uznawany jest za zręcznego gracza na litewskiej scenie politycznej, a sprawy polskiej mniejszości są fundamentem jego działalności politycznej” – pisze analityk.

Fuksiewicz nie odrzuca scenariuszu, że to Polska może odrzucić wyciągniętą przez Litwę dłoń. „Może być tak: nowy socjaldemokratyczny rząd robi jakiś gest, np. odsuwa termin wejścia w życie niektórych postanowień kontrowersyjnej ustawy oświatowej. Warszawa odpowiada, że dopóki nie ma polskich nazwisk i dwujęzycznych nazw ulic, nie ma o czym rozmawiać” – podsumowuje Aleksander Fuksiewicz.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (7)