„Chodzi o centrum handlowe MAXIMA. Sklepy są piętrowe, ale bez wjazdu na piętro. W jaki sposób może osoba niepełnosprawna na wózku inwalidzkim czy młoda mama z dzieckiem w wózku tam trafić? Nikogo to nie obchodzi. Tragikomicznym jest fakt, że w Maximie w Szeszkinie towary przeznaczone dla dzieci (pokarm, pieluszki) są właśnie na piętrze. Gwoli prawdy administrator wniósł mi wózek na górę, ale przejścia między stoiskami są tak małe, że ledwo zdołałam przejechać” - skarży się Krystyna.
Wyżej wymieniony supermarket nie jest jedynym takim przykładem w Wilnie. Podobnie sprawa wygląda w Maximie przy ul. Ukmerges.
„Dwa ogromne piętra, masa ludzi. Są ruchome schody, ale z wózkiem nie wjedziesz. Prosiłam o pomoc, zignorowali mnie, po prostu się odwrócili. Później zaproponowali mi zostawić wózek na dole. Tłumaczyłam, że nie zostawię 4 – miesięcznego dziecka. To mówią: „Weź na ręce”. A czym mam robić zakupy? Nie mam przecież czterech rąk” - oburzała się Krystyna.
Czytelniczka zwraca również uwagę, że osoby niepełnosprawne praktycznie nie mają szans na zrobienie zakupów tych, i nie tylko tych supermarketach.
„Pisałam do departamentu, do Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych. Żadnej odpowiedzi. Na dodatek w Maximie przy ul. Ukmerges nie ma normalnej toalety. Będąc w ciąży zapytałam o wc, odpowiedzieli, że na zewnątrz stoją przenośne toalety. Jak mam w takiej plastikowej budce zmienić dziecku pieluszki, czy mam to robić wprost przy kasie?” - opowiadała Krystyna.
Napisaliśmy list do administracji supermarketu, jeśli uda się otrzymać odpowiedź, to poinformujemy p. Krystynę i czytelników.