„Jeśli mamy eksponować to, co jest pod ziemią, to od razu rosną koszty projektu, gdyż nie przewidziano ich wcześniej. I czy to jest potrzebne? Zdecydowano, że nie ma takiej potrzeby, stworzono dokumentację fotograficzną, opisano i z czasem, kiedy państwo będzie na tyle bogate, jak Izrael czy Egipt, będzie można wszystko odkopać” – oświadczył Justinas Kulakauskas.
Zdaniem dyrektora, pod powierzchnią Wilna znajduje się sporo obiektów o dużej wartości zabytkowej, ale nie ma możliwości ich ekspozycji. „Pod prospektem Giedymina również odnaleziono stare piece, były dyskusje na temat, jakie są możliwości ich ekspozycji. One znajdują się na głębokości 3 – 4 metrów i teraz proszę sobie wyobrazić, ile to będzie kosztowało (…) i czy pod wpływem powietrza to się nie zacznie sypać. To są astronomiczne sumy. Być może wystarczy to tylko zadokumentować i ludzie będą mieli świadomość, że tu kiedyś znajdowało się miasto. (…) Zachowując wszystkie wykopaliska z Ogrodu Bernardyńskiego nic się nie zachowa, zostanie tylko jakieś stare Wilno. Wtedy jednak ludzie nie będą mieli co robić, nie będzie miejsc do spacerowania, odpoczynku, zabawy z dziećmi” – zaznaczył Kulakauskas.
PL DELFI przypomina, że w Ogrodzie Bernardyńskim litewscy archeolodzy odnaleźli fragmenty studni, fundamenty domów oraz drogę wyłożoną kamieniami. Archeolodzy znaleźli też fragmenty muru obronnego miasta, na którym później była zbudowana ściana Ogrodu Bernardyńskiego. „Mieszkalna dzielnica Wilna była większa niż myślano. Dotychczas sądzono, że w średniowieczu Ogród Bernardyński nie był zabudowany. Okazało się jednak, że jest inaczej“ — powiedział archeolog Mindaugas Mačiulis.
Początkowo mer Wilna Artūras Zuokas obiecał, że fragmenty murów obronnych zostaną wyeksponowane.
