Borkowski uważa, że jest to akcja skierowana przeciwko sprowadzaniu polskiego mięsa na Litwę.

Akcja przeciwko sprowadzaniu mięsa z Polski
 
22 – 23 lipca 2009 r. FNTT razem z Państwową Inspekcją Podatkową (Valstybinė mokesčių inspekcija) oraz Wileńską Okręgową Prokuraturą zatrzymały 4 osoby, które bez żadnych dokumentów sprowadzili na Litwę z Polski około 180 ton wieprzowiny. „90 ton wieprzowiny następnie bez żadnych dokumentów księgowych zostały sprzedane dla dwóch litewskich podmiotów gospodarczych. Później te podmioty ową wieprzowinę lub wyroby z niej, również bez żadnych dokumentów, sprzedali dla jeszcze pięciu podmiotów gospodarczych znajdujących się w okręgu wileńskim” – napisano w specjalnym oświadczeniu FNTT. Wśród zatrzymanych był również radny Jerzy Paweł Borkowski.

Solecznicki sąd rejonowy uznał Jerzego Michała Borkowskiego za winnego popełnienia przestępstwa przewidzianego w artykule 222 litewskiego Kodeksu Karnego (Oszukańcze prowadzenie księgowości) i wyznaczył karę w wysokości 10 tysięcy litów. „Na sądzie Borkowski twierdził, że w czasie śledztwa go straszono. Jakoby funkcjonariusze grozili mu, że wrzucą do jednej celi z narkomanami czy homoseksualistami, jeśli nie przyzna się do winy. Jednak nie miał żadnych dowodów” – powiedział PL DELFI Władimir Kot, wydawca lokalnej gazety „Wedomosti Szalczi”, która opisała sprawę.
Sam dyrektor „Olkusjany” Jerzy Michał Borkowski z wyrokiem sądu nie zgadza się. Jego zdaniem nic nielegalnego w nabyciu mięsa nie było. Cała sprawa natomiast jest związana z akcją skierowaną przeciwko sprowadzaniu mięsa z Polski. „Oczywiście, że nic nie było. Wszystko rozstrzygnie sąd. Mięso było zakupione legalnie. (…) To była akcja skierowana przeciwko wwozu mięsa z Polski. Bo w ten sam dzień została przeprowadzona kontrola trzech firm, które kupowały mięso w Polsce” – powiedział PL DELFI Borkowski.
 
Plastykowe odpady w Jaszunach vs. ścieki przemysłowe od Borkowskiego
 
W 2011 r. Wileński Regionalny Departament Ochrony Środowiska (Vilniaus regiono aplinkos apsaugos departamentas) przy Ministerstwie Środowiska zarządził kontrolę sanitarną spółki „Olkusjana”. Jerzy Michał Borkowski uznał kontrolę za nielegalną i wysłał do dyrektora Departamentu oraz ministra środowiska Gediminasa Kazlauskasa list, w którym pisał ironizując: „Niech przyjeżdża wasz kontroler, ale niech weźmie ze sobą harmonijkę i nauczy się kilku polskich pieśni biesiadnych”.

Borkowski zarzucił również, że kontrola jest robiona na zamówienie polityczne. „Szanowny dyrektorze i mnie, i wam jest wiadome, że specjalna uwaga, poświęcana mnie i mojej firmie, jest spowodowana tym, że jestem radnym samorządu i moja działalność jest skierowana na wyjaśnienie, na jakich zasadach w Jaszunach działa firma „Polivektris”, nie posiadająca wszystkich potrzebnych dokumentów” – napisał w swym liście Borkowski. Radny dodał również, że jeśli dyrektor nie zaprzestanie nagonki na niego i jego firmę to on napisze do odpowiednich służb niepodlegających Ministerstwu Środowiska, które zbadają i jego, i Departamentu pracę. Kontrola jednak została przeprowadzona.

Dyrektor departamentu Rolandas Masilevičius poinformował PL DELFI, że obecnie na przedsiębiorstwo Borkowskiego są nałożone kary oraz złożony wobec niego pozew do sądu w sprawie zanieczyszczenia środowiska. „Po pierwsze, ochrona środowiska i polityka to są dwie rożne sprawy. Sprawa wygląda następująco. Miała odbyć się planowa kontrola przedsiębiorstwa. Dyrektor spółki nas nie wpuścił. Później została stworzona komisja, która również nie została wpuszczona na terytorium zakładu. Dlatego zwróciliśmy się do ministerstwa. Ministerstwo nakazało, aby Olicki Regionalny Departament Ochrony Środowiska sprawdził przedsiębiorstwo. Inspektorzy wykryli, że zakład nie ma oczyszczalni ścieków. Nie został ustanowiony fakt, że ścieki z zakładu bezpośrednio zlewano do rzeki Mereczanki, ale pojawiło się takie podejrzenie” – powiedział Masilevičius.

Masilevičius zapewnia, że oskarżenia o upolitycznienie są bezpodstawne, bo gdyby w przedsiębiorstwie byłoby wszystko w porządku, to inspektorzy nie mogliby do niczego przyczepić się. Pierwszą karę nałożono w listopadzie ubiegłego roku, karę Borkowski zapłacił. Później Departament dla firmy „Olkusjana“ nakazał wprowadzić pewne zmiany technologiczne, aby w przyszłości uniknąć dalszego zanieczyszczania środowiska. Borkowski zaskarżył nakaz Departamentu, jednak większość spraw przegrał. Sąd nie uchylił nakazu, ale jedna sprawa jest nadal w toku. Departament uwzględniając fakt, że przedsiębiorstwo częściowo znajduje się na terenie rezerwatu ichtiologicznego i zostało spowodowane duże zanieczyszczenie środowiska, na spółkę nałożył karę w wysokości 271 367, 47 litów. Firma nie zgodziła się zapłacić grzywnę, dlatego Departament zwrócił się do sądu. Pierwsze posiedzenie ma odbyć się 13 września br.

Zdaniem Borkowskiego ta sprawa jest polityczna, ponieważ jest aktywnym członkiem Jaszuńskiej Wspólnoty Mieszkańców i od dłuższego czasu walczy z firmą „Polivektris”, która zajmuje się na terenie gminy jaszuńskiej przetwarzaniem odpadów z plastyku. „Wygraliśmy cztery sądy niższej instancji, później sąd wyższej instancji uchylił te wyroki. Co jest trochę dziwne, bo do sądu podała prokuratura, a my tylko ją powiadomiliśmy” – powiedział Borkowski. Zdaniem radnego Departament bezpodstawnie wydał pozwolenie na działalność tej spółki, bo nie było wszystkich potrzebnych dokumentów. Borkowski powiadomił PL DELFI, że obecnie znajduje się poza granicami Litwy, jednak po powrocie gotów jest wyjaśnić sprawę bardziej szczegółowo.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (34)