Dzisiaj w Wilnie odbyło się uroczyste otwarcie sklepu meblowego, które swoją obecnością zaszczycili takie osoby jak prezydent kraju i mer stolicy.

Pomijając fakt, że jest to otwarta reklama subiektu komercyjnego, PL DELFI zwróciło się do analityków i ekonomistów, z prośbą o wyjaśnienie tego zjawiska.

Skandynawski sklep meblowy

Jedynym plusem (i to na razie) są mniejsze ceny towarów, jednak z ekonomicznego punktu widzenia, obniżka cen uderzy w lokalnych producentów mebli. Właścicielem jest skandynawska spółka, więc zarobione środki pieniężne będą odpływały z kraju, oczywiście spółka będzie płaciła podatki, ale przecież to robią wszyscy.

„Skandynawska spółka wypracowała swoje know – how i lokalni producenci powinni uczyć się u nich. Być może na wzór Chińczyków, którzy są mistrzami kopiowania, nie mówię o podróbkach, za 10 lat przejmiemy schemat skandynawski i nauczymy się, jak tanio i jakościowo produkować, w tym przypadku, meble. Na obniżce cen, bez wątpienia, wygrają klienci, a dla lokalnych producentów będzie ona dobrym bodźcem do doskonalenia się” - tłumaczył ekonomista DELFI.

„Wejścia skandynawskiej spółki na rynek litewski moja spółka na razie nie odczuła i z pewnością nie odczuje. Uważam, że ciężej będzie dla większych litewskich spółek, które mają swoje sale ekspozycyjne i sklepy. Natomiast mniejsi specjalistyczni producenci mebli mają swoją niszę na rynku, na którą skandynawska spółka nie wywrze większego wpływu. Pomimo tego, z łatwością mogę z nimi konkurować ceną, a jakość naszych mebli jest nawet lepsza. Głównym atutem skandynawskiej spółki są wygodne rozwiązanie desingn'u, ich meble są ciekawsze pod względem stylu i praktyczności” - powiedział PL DELFI Robert Aliukonis, właścieciel spółki meblowej „Baltic Furniture”.

Niższe ceny – na zawsze?

Przytoczmy przykład: Cena hot – doga na stacji paliwowej na Litwie wynosi około 7 litów, taka sama bułeczka z parówką w Polsce kosztuje około 2 – 3 złotych, czyli ponad ponad dwukrotnie taniej.

Różnicę w cenie ekonomista wytłumaczył wielkością rynku. Bez wątpienia rynek Polski jest nieporównywalnie większy od litewskiego. Zatem, rozumując logicznie, ceny, nie zważając na zapewnienia, powinny skoczyć w górę.

Natomiast czytelnik DELFI powiadomił redakcję, że ceny w Holandii są niższe niż w Litwie podczas otwarcia.

„Skandynawska spółka przytrzymuje się jednolitej polityki cenowej, więc, moim zdaniem, ceny nie powinny skoczyć w górę” - powiedział ekonomista DELFI.

Skandynawska gwiazdka pomyślności czy tęsknota za sowieckim sklepem meblowym

Młodzież już nie pamięta, ale przy ul. Mindaugo w Wilnie w miejscu obecnego hipermarketu znajdował się sowiecki sklep meblowy. Moje pokolenie przyciągał swoim ogromem (na tamte czasy), różnorodnością, a po odzyskaniu przez Litwę niepodległości również innymi atrakcjami, więc być może masowa psychoza związana z otwarciem skandynawskiego sklepu meblowego, w którym notabene jest przestronna restauracja, plac zabaw dla dzieci oraz bar szybkiej obsługi, jest związana z nostalgią za „meblowym”?

Ekonomista DELFI psychozę tłumaczy inaczej. Obecnie Norwegia w oczach Litwinów, a i nie tylko ich, jest ziemią obiecaną, więc skandynawski sklep meblowy odbierają jako gwiazdkę pomyślności zesłaną na Litwę.

Taką tendencję potwierdza również odpowiedź na pytanie zadane na portalu społecznościowym. Pytanie dotyczyło gramatyki, jednak jedna odpowiedź częściowo potwierdza słowa ekonomisty.

„Jak się po polsku nazywa mieszkaniec Oslo?”

„Szczęśliwy człowiek” - taką była jedna z odpowiedzi.

Oficjele na otwarciu

Powyższą tezę potwierdza wypowiedź prezydent kraju podczas otwarcia sklepu.

„Otwarcie tego sklepu na Litwie, to rozwój skandynawskiego modelu kultury oszczędzania w naszym kraju. Celem i wizją tej kultury jest oferta piękniejszego i bardziej wygodnego życia codziennego“ – powiedziała przed otwarciem sklepu Dalia Grybauskaitė, prezydent Litwy.

Nie mogę pojąć, co w tym sklepie jest pięknego, fantastycznego czy strategicznego (?), że otwarcie sklepu zaszczyciła swoją osobą głowa państwa.

Swoją droga „władca” stolicy, który też uczestniczył w „ceremonii” otwarcia, zaznaczył, że „teraz sowieckie mieszkanie może przybrać wiele kolorów”.

Wygląda na to, że do tej pory mieszkaliśmy w szarych, brudnych melinach, aż tu raptem przyleciał „czarodziej na błękitnym helikopterze”, który wymaluje nam mieszkania.

Przypomniał mi się kawał na ten temat

„Czy macie w sklepie wesołe kolory?”

„Tak mamy. Przyjeżdżaj Pan, pękniesz ze śmiechu”.

Zamiast puenty

Jeśli otworzę sklep, w którym wszystko będzie najtańsze, mogę oczekiwać, że na „ceremonię” otwarcia przyjedzie chociażby starosta dzielnicy?

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (208)