„Celem uniwersytetu jest przyjęcie osoby, która zna najlepiej dany przedmiot. Jeśli egzamin i ocena egzaminu nie jest jednakowa, jak więc możemy przyjmować wszystkich na ogólnych zasadach? Jeśli nie możemy porównać znajomość z języka litewskiego, więc jedna lub druga grupa będzie poszkodowana. Faktycznie mamy do czynienia z segregacją. Jaka grupa będzie bardziej poszkodowana to inne pytanie, ale jest czymś oczywistym, że jedna grupa uczni będzie dyskryminowana względem drugiej grupy uczniów” – skomentował Banys.
Zdaniem tymczasowego rektora są dwa wyjścia albo nie uwzględniać w ogóle wyników z egzaminu z języka państwowego, albo wprowadzić własny egzamin.
Zdaniem naukowaca jest czymś negatywnym, kiedy politycy wtrącają się do nauki.
“Kiedy polityka wtraca się do nauki, to na naukę nie ma miejsca. Polityka i nauka to są rzeczy wzajemnie wykluczające się. (…) Przepraszam, ale na Litwie, w kraju wolnym i demokratycznym, wszyscy muszą być równi, dlatego jest czymś negatywnym, kiedy jedną grupę mieszkańców czy przyszłych studentów dyskryminuje się” – podkreślił prof. Jūras Banys.
Minister oświaty i nauki Dainius Pavalkis zatwierdził ulgi dla uczniów szkół mniejszości narodowych na egzaminie maturalnym z języka litewskiego. Maturzyści ze szkół mniejszości narodowych będą musieli napisać wypracowanie o mniejszej objętości niż maturzyści ze szkół litewskich: na egzaminie państwowym takie wypracowanie powinno liczyć od 400 do 500 słów, zaś na egzaminie szkolnym - od 250 do 350.
Uczniowie ze szkół nielitewskich będą też mogli popełnić więcej błędów oraz będą mogli korzystać ze słowników. Ponadto uczniowie wszystkich szkół będą mogli wybierać nie z 3, lecz z 7 wskazanych autorów, do których twórczości będą musieli się odnieść w wypracowaniu.