I prezydium, i rada „Porządku i Sprawiedliwości” obradowały za zamkniętymi drzwiami. Jednak nawet na korytarzu dało się usłyszeć, że nie wszyscy działacze partyjni są zachwyceni pomysłem łączenia się z Partia Pracy. Ostatecznie jednak fuzji z Partią Pracy przyklaśnięto. W posiedzeniu rady partyjnej nie wziął udziału poseł Remigijus Ačas, najostrzejszy przeciwnik łączenia się z Partia Pracy.
Natomiast w obozie Partii Pracy przeciwników fuzji nie było dzisiaj widać. Nawet Artūras Paulauskas, który nigdy nie ukrywał swojej niechęci do Rolandasa Paksasa, nie krytykował publicznie idei połączenia ugrupowań.
Prezydium Partii Pracy, które również obradowało za zamkniętymi drzwiami, poparło ideę połączenia partii oraz utworzyło w tym celu cztery grupy robocze, które powinny wraz z kolegami z „Porządku i Sprawiedliwości” opracować program, statut, symbolikę nowego ugrupowania politycznego oraz odpowiedzieć na pytanie: kto — Paksas czy Uspaskich — ma zostać pierwszym przewodniczącym zjednoczonej partii. Członkowie prezydium Partii Pracy nie chcieli bowiem zgodzić się z pomysłem, iż przez pierwsze dwa lata przewodniczącym ma zostać (według wstępnych ustaleń) Rolandas Paksas.
„Powstanie też grupa robocza do rozwiązywania konfliktów, która będzie musiała porozmawiać z szefami wszystkich oddziałów partii, przekonać ich. Tylko wtedy zostanie ustalona data zjazdu” — powiedział dziennikarzom Wiktor Uspaskich.
Tego samego dnia fuzji obu partii jednogłośnie przyklaśnięto na posiedzeniu rady Partii Pracy. Szczegóły połaczenia się obu partii mają dopracować grupy robocze, utworzone przez "Porządek i Sprawiedliwość" oraz Partię Pracy.